Jerzy Wcisła, po rocznej przerwie ponownie otrzymał mandat zaufania elblążan. Zdobył 765 głosów co daje piąty co do wielkości wynik wśród nowych radnych. Czy spodziewał się takiej ilości głosów oraz co, jego zdaniem, jest powodem niskiej frekwencji opowiedział w rozmowie dla info.elblag.pl.
Zasiadał Pan w RM, gdy doszło do referendum. Nie uzyskał Pan wtedy ponownie mandatu. Czy teraz był Pan pewien zwycięstwa?
Oczywiście, że nie. Były to dla mnie najbardziej stresujące wybory. Stawaliśmy do nich w koalicji, popierając kandydata spoza PO, w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu i z bagażem z przeszłości. Do końca nie byłem pewien wyników.
Patrząc na skład Rady można powiedzieć, że jest to "nowa-stara" Rada. Niewiele zaszło w niej zmian. Kluczową jest jednak rozłożenie mandatów. Aż 13 z 25 należy do przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości. Czy spodziewał się Pan takiego wyniku?
Nie ukrywam, że ten wynik nas zaskoczył. Ale z drugiej strony wiem, że w mieście tej wielkości co Elbląg wyborcy nie ufają ugrupowaniom, które startuję z komitetów wyborczych, wysyłając sygnał, ze nie są politykami. Nawet niektóre środowiska przestrzegałem przed tym manewrem. I po raz kolejny elblążanie dali sygnał, że wolą słabych, ale nie udających polityków niż ad hoc sklecane pod akcję wyboczą komitety. Słaby wynik odniosła też lewica. Na tym gruncie wyrosły mandaty PiS-u.
Przewidywał Pan, że KWW Witolda Wróblewskiego otrzyma tylko jeden mandat?
Witold Wróblewski startował w trudnej pozycji. Musiał się odwołać do elektoratu PO, która ma duży elektorat i ciągnąć swój Komitet, złożony z ludzi zacnych, ale nie ze sceny politycznej. I tu też politologia wskazuje, że przełożenie między uznaniem jako dla lekarza, artysty, dyrektora zacnej placówki a głosami wyborczymi nie jest takie proste. Mimo to liczyłem na lepszy wynik Komitetu.
Czy obawia się Pan, że sytuacja, w której większość posiada jeden Klub może utrudnić współpracę radnych?
Tak i to bardzo poważnie. Korzystanie z monopolu władzy wymaga ogromnej pokory. Obawiam się, że politycy PiS-u go nie posiadają. Już poprzednia kadencja to pokazała, gdy prezydent zamiast prowadzić dialog z radnymi opozycji, uciekał od niego do wywiadów, w których skarżył się, że opozycja mu przeszkadza w realizacji programu. Program to nie dekalog i powinien być kompromisem między różnymi racjami. Przecież nie jest tak, że „siłowo” przegłosowując jakieś uchwały realizuje się wolę społeczeństwa. Przypomnę, że obecni radni uzyskali poparcie aż, ale i tylko 7 tysięcy elblążan. Z głosem pozostałych 90 tysięcy elblążan też należy się liczyć.
Ponad rok nie był Pan w Radzie. Śledził Pan poczynania radnych? Pełnił Pan funkcję przewodniczącego Rady. Czy ponownie chciałby Pan objąć tę funkcję?
Traktował funkcję przewodniczącego Rady jako dopust Boży. Wymaga ona dystansu do spraw dyskutowanych podczas obrad, a to trochę jest sprzeczne z pasją jaką wkładam w sprawy społeczne. Ale, wyobrażam sobie sytuację tzw. wyższej konieczności, która by mi taką funkcje nakazała przyjąć. W mojej ocenie, najlepiej funkcję przewodniczącego elbląskiej rady w ostatnich dwudziestu latach pełnił Janusz Nowak.
Najlepszy wynik spośród wszystkich kandydatów otrzymał Jerzy Wilk (1462 głosy). Na kolejnych miejscach uplasowali się: Maria Kosecka z PO (928 głosów), Marek Pruszak z PiS (856 głosów), Robert Turlej z PO (814 głosów) i Pan (765 głosów). Jak skomentowałby Pan te wyniki?
Każdy z tych wyników to splot wielu okoliczności. Cieszę się, że w piątce radnych z największym poparciem są trzy osoby kandydujące z list PO. Każda z tych osób przez wiele lat pracowała w różny sposób nad „swoim” elektoratem. We mnie najwyższe uznanie jednak budzi wynik Marka Mitala, który startując jako debiutant, z dziesiątego miejsca zdobył nie tylko mandat, ale i dziewiąty wynik (606 głosów), pozostawiając za sobą takich tuzów, jak: Z. Olszewski, prof. Z. Dubiella, R. Klim czy J. Nowak.
Choć w wyborach na urząd prezydenta Elbląga Witold Wróblewski otrzymał 31,01 proc poparcia, w wyborach na radnego zdobył jedynie 406 głosów. Jak Pan myśli co jest tego powodem?
Myślę, że da się to wyjaśnić. Na listy PO i Komitetu Wyborczego zagłosowało łącznie 11.410 osób. Każda z tych osób miała swojego faworyta w gronie kandydatów do rady – i uczciwie go popierała. Witold Wróblewski był dla nich przede wszystkim przyszłym ponadpartyjnym prezydentem, a nie przyszłym radnym. Nota bene, szkoda, że część wyborców - prawdopodobnie ok. tysiąca osób - pogubiła się i głosując na odpowiednich radnych nie oddała głosu na popieranego przez nich kandydata na prezydenta. Wróblewski stracił w ten sposób ok. tysiąca głosów. Gdyby nie to, startował by do drugiej tury ze stratą ok. 3 a nie 6% do Jerzego Wilka.
Z Jerzym Wcisłą rozmawiała
"po raz kolejny elblążanie dali sygnał, że wolą słabych, ale nie udających polityków", to pan Wcisła powiedział o sobie i swoich wyborcach.
Kto będzie wiceprezydentem? Obstawiam osobę z PO w zamian za wsparcie.
Ten pan tylko potrafi pluć nic po za tym ,
Pana opinia nie jest szczera ani trafna .Jak by w PO prowadzona była inna polityka ,bardziej otwarta szczera nie nastawiona na zaspokojenie potrzeb takich ludzi miedzy innymi jak pan - to wyniki i szacunek byłby o wiele wiele lepszy .Pan nie lubi ludzi którzy sa po prostu lepsi .Ludzie odchodzą na boczny tor bo nie akceptują Pana działań
Panie Jerzy! Tekst trafny i ciekawe spostrzeżenia ale trudno się zgodzić w całości ze stwierdzeniem, że "...w mieście tej wielkości co Elbląg wyborcy nie ufają ugrupowaniom, które startuję z komitetów wyborczych..." . To, że w Elblągu zmalał trend oddawania głosów na KWW to splot dramatycznych zdarzeń począwszy od 2013 roku kończąc na nieuczciwej kampanii pełnej kłamstw i pomówień przez jeden z komitetów i ich tubę propagandowa co zniechęciło wyborców. Druga sprawa to nieszczęśliwe "książeczki do głosowania" Bez wątpienia z całą pewnością pierwszym zwiastunem zniechęcenia obywateli naszego miasta, którzy są zmęczenie awanturami było nieuzbieranie odpowiedniej ilości głosów pod referendum przyłączenia Elbląga do województwa pomorskiego. No cóż zwycięzcom należą się gratulacje.
Pan Jurek prowadzi zakamuflowana strategię , nie stawiając na swoich zdolnych , mądrych i inteligentnych członków PO z Elbląga , popierając Pan Wróblewskiego z SLD , ma nadzieje na stanowisko V-ce Prezydenta - za poparcie , gdy to oczywiście się spełni ! ? Źle się dzieje w strukturach elbląskiej PO , że nikt nie reaguje na takie ciche "eliminowanie" z możliwości awansu politycznego i społecznego , młodych i zaangażowanych działaczy , którzy mają świetną opinię oraz niezaprzeczalne osiągnięcia zawodowe. Trzeba liczyć się z tym , że w Elblągu pozostali także ludzie trzeźwo myślący , których serdecznie pozdrawiam.
a ten Wcisła znów zaczyna się lansować.!!! Kto go wogóle wybrał
Elblążanie mają dość skompromitowanej odwołanej w zeszłorocznym referendum elbląskiej PO. Wróblewski do Olsztyna !
Pan Wcisła ma krótką pamięć odpowiadając na pytanie: Choć w wyborach na urząd prezydenta Elbląga Witold Wróblewski otrzymał 31,01 proc poparcia, w wyborach na radnego zdobył jedynie 406 głosów. Jak Pan myśli co jest tego powodem? - - - Panie Wcisła powodem tego jest fakt, że W. Wróblewski już dwukrotnie olał swoich wyborców - wybierając wyższy stołek. I jest pewne, że w niedzielę 30.11.2014 roku W. Wróblewski przegra - i też oleje wyborców i pozostanie na swoim wyższym stołku. Jego mandat zajmie Marek Burkhardt. Jasne ? - - - I dobrze że Pan nie jest już przewodniczącym RM. Takiego bałaganu, niepunktualności, zamieszania, braku porządku itd. na posiedzeniach RM jak za Pana już dawno nie było - i na szczęście - nie będzie !
Wciśnięty pio żółta piętę znów będzie się lansował. To tu nagrodę przyzna, to tam. I wciska, byle tylko obdarowany zapamiętał tę obslizlo-kaprawą facjatę. "Tak się w żyć włazi" to nie tylko hasło wyborcze, ale i motto życiowe owego nijakiego qwazi radnego, ot co!