Poseł Grzegorz Schetyna odwiedzi wczoraj, 2 lipca, dwie elbląskie firmy - Okręgowe Przedsiębiorstwo Geodezyjno-Kartograficzne OPEGIEKA oraz Browar w Elblągu. Spotkał się również z elblążanami, by porozmawiać o polityce wschodniej ze szczególnym uwzględnieniem kontaktów z Obwodem Kaliningradzkim (Mały Ruch Graniczny). Nie oznacza to jednak, że elblążanie nie skorzystali z okazji, by pokrótce przedstawić niektóre problemy naszego miasta. Po spotkaniu Grzegorz Schetyna zgodził się również udzielić wywiadu dla info.elblag.pl
Za nami wybory do Rady Miejskiej, po ktrórych 10 radnych ma Prawo i Sprawiedliwość (zyskało pięć mandatów), 7 Platforma Obywatelska (straciła pięć mandatów), 5 Sojusz Lewicy Demokratycznej (stracił jeden mandat) i 3 Komitet Wyborczy Wyborców Witolda Wróblewskiego. Jak Pan ocenia taki rozkład mandatów?
Przede wszystkim ucieszyłem się, że Elżbieta Gelert jest w drugiej turze. Uważałem, że po tych przejściach elbląskich, bo tak je nazywamy w Warszawie, siedem mandatów to i tak jest sukces. Myślałem, że będzie gorzej, że to będzie taki sygnał w Polsce, że coś niedobrego się dzieje.
A taki sygnał, Pana zdaniem, nie poszedł?
Powiem Pani w poniedziałek rano. Ale uważam, że jeżeli wszystko zakończy się dobrze, mimo tego, że dostaliśmy prztyczka w nos i elblążanie nam pokazali, to uważam, że w poniedziałek, jeżeli wszystko pójdzie dobrze, powiem, że potrafimy wyciągać wnioski. To na pewno jest mniej. To na pewno jest żółta kartka w Elblągu, ale przyjmujemy to. Nie można się obrażać na rzeczywistość. Trzeba zdawać sobie z tego sprawę, że ktoś tutaj zrobił parę błędów i za to dzisiaj jako cała Platforma musimy zapłacić.
Nie obawia się Pan, że jest za późno?
Było parę wyborów uzupełniających, parę wyborów do Senatu, parę referendów. W powiecie wałbrzyskim były wybory trzy miesiące temu, wygraliśmy je. O tym nikt nie pisał, bo to nie jest ciekawe. Ciekawe jest to, kiedy partia rządząca, wygrywająca sześć ostatnich wyborów przegrywa, dlatego tak wszyscy interesują się Elblągiem i tak się mu przyglądają. Uważam, że nie ma żadnego prawa serii. Wszystko zależy od ludzi, od pomysłów i zaangażowania.
Czyli zmiany układu sił w Radzie nie traktuje Pan jako porażki PO?
Nie. Jako sygnał, już nie tak mocny jak przy referendum odwołującym, kiedy była bardzo duża frekwencja, ale jako taki bardziej subtelny go odbieram. Liczę na to, że mimo tych sygnałów i ostrzeżeń, których już wystarczy, pani Elżbieta Gelert wygra te wybory.
Dla wielu zaskoczeniem było wejście kandydatki PO, do drugiej tury wyborów prezydenckich. Jak Pan skomentuje takie wyniki pierwszej tury?
Ludzie wybierali między ludźmi, a nie między partiami politycznymi. Mimo że Jarosław Kaczyński chciałby, aby to był wybór między Platformą a PiS-em, ale jednak to jest wybór między panem Wilkiem a panią Gelert. Kto lepiej będzie zarządzać Elblągiem? Kto da Elblągowi większe szanse? Kto potrafi lepiej prowadzić firmę, zarządzać ludźmi, wydawać pieniądze czy je zarabiać? Ludzie szukają gospodarza miasta. Stąd tak dobry wynik pani Elżbiety Gelert i wierzę w to, że ma ogromne szanse przekonać elblążan, i jeżeli oni pójdą do wyborów, to ona te wybory wygra.
Kandydat SLD znalazł się dopiero na czwartej pozycji. Jak Pan myśli, co było tego przyczyną?
Nie znam jakości tego kandydata, ale uważam, że ludzie znają ludzi i wiedzą na kogo głosować. Może najmniej PiS zwraca uwagę na jakość ludzi, którzy mają zarządzać Elblągiem. To jest taki sprawdzian. Nie wystarczy mieć dobry szyld. Jeśli są wybory bezpośrednie trzeba mieć dobrego kandydata, który będzie odpowiadał na oczekiwania ludzi i będzie realizował ich wizję o mieście. Wydaje mi się, że to jest decydujące.
10-ciu radnych PiS może z łatwością zyskać większość w Radzie. Czy w przypadku, gdy wygra Elżbieta Gelert, współpraca między Radą a Prezydentem nie będzie zbyt trudna, szczególnie, że w takim przypadku wygrałaby z kandydatem PiS-u?
Mandat Prezydenta wybranego w bezpośrednich wyborach jest bardzo duży i bardzo mocny. Oczywiście lepiej jest jak on współpracuje dobrze z Radą w kwestiach budżetowych, inwestycji, bo to jest zawsze lepiej. Mam nadzieję, że radni PiS-u, jeżeli pani poseł Elżbieta Gelert wygra te wybory, będą potrafili wznieść się ponad partykularne i partyjne interesy. Proszę pamiętać, że zostaje prawie 1,5 roku do kolejnych wyborów. To będzie sprawdzian. Ludzie będą przyglądać się i oceniać, jak ludzie wybrani, czy do Rady Miasta czy jako Prezydent, będą sobie radzić. Po tych przejściach Elblągowi naprawdę potrzebna jest dobra współpraca, a nie konflikt i wzajemne atakowanie się. To jest niepotrzebne. Skończy się kampania wyborcza, będą wybory, potem ważny jest tylko Elbląg.
Wśród kandydatów na urząd Prezydenta Elbląga znalazł się Witold Wróblewski, który wprawdzie nie dostał się do drugiej tury, ale uzyskał mandat radnego, z którego zrezygnował. Jak by Pan skomentował takie zachowanie?
Nie jestem zwolennikiem kandydowania na różne stanowiska i wybieranie sobie potem mandatu. Uważam, że to jest trochę kpina z wyborców. Może nie kpina, ale niepoważne traktowanie wyborców. Jeżeli ktoś kandyduje, to po to, by objąć mandat. Wybieranie sobie potem różnych wariantów jest takie niepoważne i nie uważam, że to jest dobre.
Tak ocenia Pan postawę Jerzego Wilka? Kontrkandydat Elżbiety Gelert zdobył już mandat radnego.
Uważam, że takich rzeczy nie powinniśmy robić, bo stawia się znak zapytania przy demokracji lokalnej, przy wyborze. Ludzie głosują na kogoś, kto otrzymuje głosy, a promocji nie ma. To zawsze podważa wiarygodność.
W jednym z wywiadów przyznał Pan, że sytuacja na elbląskiej scenie politycznej daje poważny sygnał. Sygnał, aby wziąć się w garść, by więcej żółtych kartek nie było?
Sygnał, że wyborcy oceniają, potrafią się zmobilizować, gdy nie akceptują tych, którzy są przez nich wybrani. To jest dla mnie bardzo symboliczne, że do referendum poszło tysiąc osób więcej niż do wyborów. To jest bardzo, bardzo rzadkie. Ludzie byli rozemocjonowani. Powiedzieli „dość” bardzo głośno i wyraźnie. To jest sygnał dla całej klasy politycznej, nie tylko tej samorządowej, ale dla wszystkich partii, że władzę, którą się dostaje od wyborców trzeba odnawiać. Trzeba potrafić ludzi słuchać i wyciągać wnioski, być między nimi i rozmawiać. Jeżeli ktoś tego nie robi, to kończy źle.
Czyli na tym będzie się teraz skupiała Platforma Obywatelska? Na słuchaniu wyborców?
Uważam, że tak. Szczególnie, że zaczyna się cały bardzo intensywny kalendarz wyborczy - europejskie wybory, potem, samorządowe, prezydenckie, parlamentarne i te dwa lata będą decydować o tym, jak będzie wyglądać Polska następnych lat. To jest czas, że już się wychodzi na ostatnią prostą, trochę słychać ten dzwonek przy ostatnim okrążaniu i trzeba być gotowym do tego, żeby podjąć największe wyzwania, czyli stanąć w dobrej formie z wielkim przekonaniem, że to jest ten czas do wyborów.
Czy Pana zdaniem Warszawa pójdzie w ślady Elbląga i w stolicy dojdzie do referendum?
Nie mam takiego wrażenia. Powiem więcej - jestem przekonany, że nie. Po tych pierwszych dniach trudnych, kiedy te podpisy były zbierane, teraz widać, że akacja straciła swój impet. Nawet jeżeli dojdzie do referendum to jestem przekonany, że te atuty i argumenty prezydent Gronkiewicz-Waltz, ten bilans tego, co udało się zrobić przez te siedem lat w Warszawie, jest tak spory, że ona się obroni. Jestem absolutnie, w stu procentach o tym przekonany.
Mówiono, że elbląska Platforma przyjęła strategię, by nie uczestniczyć w referendum. Nie chciano zwiększać frekwencji. Czy w przypadku przeprowadzenia referendum w Warszawie będzie Pan namawiał do takiej strategii?
Trudno wzywać do tego, żeby nie iść. Ważne jest, żeby wspierać swojego prezydenta. Jestem przekonany, że tutaj nic złego pani prezydent Gronkiewicz-Waltz nie grozi.
Dlaczego zrezygnował Pan ze startu w wyborach przewodniczącego PO?
Uważam, że jest dwóch kandydatów i moje wejście do gry, do tego wyścigu, byłoby jeszcze skomplikowaniem takiej sytuacji i podkreśleniem, że rzeczywiście zaczyna się intensywna i wyczerpująca konkurencja wewnątrz Platformy Obywatelskiej. Mamy czas, w którym powinniśmy przygotowywać się do wyborów, do nowych wyzwań. Jest dwóch kandydatów. Będzie rywalizacja. Nie ma takiej sytuacji jak w PiS-ie, że jak zawsze musi być jeden kandydat.
Czyli powodem był tylko wizerunek PO?
Tak i jej przyszłość. Jeszcze będzie wiele wyborów, bo chcemy zmieniać, otwierać Platformę w ten sposób, że będą wybory do województw, do regionalnych służb powiatowych, też chcemy, żeby były bezpośrednie. To wszystko jest otwarciem Platformy i mam nadzieję, że ta rywalizacja, ta konkurencja też temu będzie służyć, że Platforma będzie silniejsza po tych wyborach. Kandydowanie trzech osób to zawsze jest czymś trudniejszym.
Jak Pan ocenia szanse pana Gowina?
Wszyscy mają szansę przy wyborach bezpośrednich, tajnych, powszechnych. Każdy może mieć swoją szansę. Piechociński nie był faworytem, a wygrał w wyborach PSL-u, chociaż tam delegaci wybierali. Oczywiście zdecydowanym faworytem jest premier i przewodniczący Donald Tusk. Natomiast uważam, że ważne jest, jeżeli będzie debata o przyszłości partii, państwa, o kierunkach, o receptach na tą obecną sytuację. To zawsze będzie ciekawe. Wszystko, co jest takim dobrym stylem uprawiania polityki, jeżeli jesteśmy w stanie to dobrze pokazać, to ludzie zobaczą, że polityka może być taka normalna, prowadzona z uśmiechem, dystansem, a nie z agresją i złą emocją. Zawsze z tego Platforma słynęła i chciałbym, żeby te wybory wewnętrzne były potwierdzeniem takiego stanu.
Jarosław Kaczyński uzyskał prawie 100 procent głosów. Czy Pana zdaniem Donald Tusk cieszy się równie dużym zaufaniem w swojej partii?
Zobaczymy. Tam byli delegaci, tu będą wszyscy członkowie. Ciekawe. Myślę, że dużo zależeć będzie od tego, jak Jarosław Gowin będzie prowadził kampanię, jaki będzie. Będzie mu trudno to robić, bo Donald Tusk i jego pozycja jest bardzo, bardzo mocna. Jest założycielem, liderem, premierem i Gowin na pewno nie będzie faworytem. Liczę na ciekawą rozmowę. Nawet jeśli będą różnicę, będzie spór, to będzie on ciekawy i merytoryczny, i na pewno będzie wzmacniał Platformę.
Miał Pan okazję zwiedzić nasze miasto, porozmawiać z mieszkańcami. Czy poznając problemy elblążan ma Pan w planach realną pomoc? Jeśli tak to w jakich kwestiach?
Sprawdzę te rzeczy, o których była mowa na spotkaniu, czyli o tych morskich przejściach. Jeżeli można byłoby je włączyć do małego ruchu graniczneho to by było ciekawe. Wszystkie miasta, które są nad morzem, są zawsze otwarte, ludzie są otwarci. Ten mały ruch graniczny jest takim symbolem zupełnie nowej jakości. Pamiętam jak w trudnym, upiornym boju z posłami PiS-u, wprowadzaliśmy ten mały ruch graniczny na posiedzeniu komisji. To była wielka walka, ale udało się to zrobić i bardzo się z tego cieszę. Chciałbym, żeby to, o czym mówiliśmy na spotkaniu, czyli wizyty przedsiębiorców, możliwości dalszej współpracy, jeszcze bardziej intensywnej wymiany, dały szanse rozwoju miasta. Uważam, że to jest nie do przecenienia. Tego naprawdę trzeba dopilnować.
I oby udało się je rozwinąć. Dziękuję za rozmowę.
Z Grzegorzem Schetyną rozmawiała
Bzayliszeczek
Grzesiu co tam u Mira słychać , żonka się wybroni z kradzieży futer? A jak się ma Zbysiu Chlebowski dalej się tak poci? W Elblągu jest też fajne miejsce na spotkania - Dębica ,wybraliście Światowid i kicha, odliczając dziennikarzy i kilkunastu członków PO , ni żywego ducha nie było. Na Dębicy taką frekwencję miałbyś większą, przecież tak lubisz spotkania na cmentarzach.
Grzesio, bajerancie tylko w Elblągu robili błędy. W CAŁYM KRAJU ROBICIE BAŁAGAN JAK ZA AWS. Kto to po was posprząta ? 18 milionów Polaków za granicą. Macie szczęście, że mogli wyjechach inaczej mieli byście rewolucję. Dla mnie przykładem kraju jest Islandia winni kryzysu siedzą w "pace" z premierem na czele, a o spłatach długów BŚ i FW moga pomarzyć
Udaje,ze PO odniosła sukces w, a tak naprawdę stracili połowę wyborców.
Włączenie morskiego przejścia w mały ruch graniczny byłoby "ciekawe" .Tak, tyle ma do powiedzenia szef sejmowej komisji spr. zagranicznych. Szkoda,ze nie dodał ,ze byłoby to fajne i ciekawe. Ekspert od siedmiu boleści.
A tak właściwie to co pan Schetyna chciał elblążanom powiedzieć???
okazuje się,że Protas był za budowa przekopu mierzei.Ale jaja. PO nie wie o co im chodzi. Totalny chaos.
Przynajmniej potrafią przyznać się do błędu i go naprawiać, nie jak jarus i jego paczka
Odwiedził Browar i jakiegoś prywaciarza i co z tego wynika?
pamiętam schetyne jako kumateo gościa z koszykówki za czasów Zeptera wroclaw rzadzil heheh a w po...jest hegemonia poki co tuska niestety