Blokujący się przestarzały mechanizm, przymusowe przerwy w działaniu wyciągu, a także dziury i uskoki na trasie stoku, widok rodem wprost z PRL – tak zdaniem naszego czytelnika wygląda obecnie wyciąg narciarski na Górze Chrobrego. Pan Maciej opisuje swoją przygodę i wrażenia z korzystania z wyciągu orczykowego w Elblągu. - Elbląski wyciąg nadaje się tylko do Muzeum Techniki – wtóruje mu narciarz z Gdańska.
„Witam, jestem mieszkańcem Elbląga i chciałbym opisać redakcji moją „przygodę” i uwagi z pobytu na elbląskim wyciągu narciarskim. Postanowiłem wybrać się na jedyny i za razem najbliższy w naszym regionie wyciąg narciarski. Spodziewałem się, że orczyk, który pamięta czasy Gierka, może nie działać najlepiej, ale to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze wyobrażania.– tak rozpoczyna się list Pana Macieja, który trafił do naszej redakcji.
Nasz czytelnik odwiedził wyciąg na Górze Chrobrego w zeszłym tygodniu i wykupił karnet na dziesięć wjazdów.
- Mój pierwszy i drugi podjazd pod górę okazał się szczęśliwym, mimo że po drodze spotykam wiele dziur i uskoków, co w szczególności osobom jeżdżącym na deskach zdecydowanie przeszkadza – zauważa czytelnik INFO.
Pan Maciej dokładnie opisuje na czym polega awaryjność wyciągu.
- Na samej górze postępuje zgodnie z informacją, która widniała u podnóża góry. Dotyczy ona oczywiście tego, w jaki sposób należy wypuścić orczyk, aby nie doszło do awarii... Niestety nie każdy radzi sobie z tą techniką i wówczas linka zaplątuje się w stalowy sznur wyciągu. Oczywiście wówczas wyciąg zatrzymuje się, a dokładnie zatrzymuje go jeden z dwóch pracowników, którzy pilnują na szczycie góry, aby orczyk nie zniszczył się doszczętnie. Przez kolejne dwie lub trzy minuty, pracownicy próbują rozwiązać problem za pomocą długiego kija. W ostateczności trzeba użyć drabiny.
Co wówczas dzieje się z wjeżdżającymi na wyciągu narciarzami?
- Niestety mają przerwę, a tym co nie udało się dojechać na samą górę (a tak było zawsze) tracili jeden wjazd z karnetu – wyjaśnia Pan Maciej. - Więcej szczęścia mieli ci, którzy dopiero zaczynali podjazd. Mogli wrócić się i po uruchomieniu wyciągu ponownie podjechać.
Z prośbą o wyjaśnienie tej sytuacji zwróciliśmy się do dyrektora MOSiR Marka Wnuka.
- Jeśli chodzi o zasady obowiązujące na wyciągu, w przypadku, gdy wyciąg zostaje awaryjnie zatrzymany, wszystkie osoby, które nie ukończyły jazdy, mogą zjechać na dół i powtórzyć wjazd bezpłatnie – zaznacza dyrektor Wnuk. - Zasada ta nie dotyczy jedynie osób, które znajdowały się w ostatniej części wyciągu, na długości ostatnich 100 m, która ciągnie się na szczycie góry. Ten fragment stoku nie wpływa znacząco na długość jazdy na nartach.
Z listu naszego czytelnika dowiadujemy się także jak wygląda usuwanie usterki.
- Sam moment ponownego uruchomienia niestety też wygląda tragikomicznie. Jeden z dwóch pracowników zapewniających bezpieczeństwo wyciągu na nawrotce musi zejść do połowy góry, tak aby kolejni pracownicy MOSiRu u podnóża góry usłyszeli krzyk. „Włącz wyciąg!” - krzyczy pracownik obsługi. Wówczas obsługa włącza orczyk i szczęśliwi narciarze ponownie wracają na stok, do czasu aż ponownie nie dojdzie do awarii – twierdzi czytelnik info.elblag.pl.
Pan Maciej widząc całą sytuację zapytał obsługę, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby komunikowanie się przez radio krótkofalowe. W odpowiedzi usłyszał: „Z początku to działało, ale po jakimś czasie coraz gorzej. Akumulator wyładowuje się i musimy schodzić trochę w dół, aby na dole nas usłyszeli”.
- Pragniemy przeprosić narciarzy, że byli świadkami danej sytuacji – mówi Marek Wnuk. - Jako MOSiR zapewniamy obsłudze łączność radiową. Krótkofalówki są sprawdzone i technicznie sprawne. W pełni naładowane w zupełności wystarczają na cały dzień pracy. Ze swojej strony postaramy się, by podobne sytuacje się nie powtarzały.
Nasz czytelnik postarał się o krótkie podsumowanie swojego pobytu na wyciągu.
- Podczas mojego czterogodzinnego pobytu na stoku, orczyk uległ awarii wiele razy i dwa podjazdy zakończyłem w połowie drogi na górę, a raz mogłem wrócić się na początek – żali się czytelnik INFO. - Zastanawiające jak długo elblążanie będą musieli korzystać z kilkudziesięcioletniego wyciągu, którego stan z roku na rok jest coraz gorszy, a do jego obsługi potrzeba dwa razy więcej ludzi niż przy normalnym, sprawnym. Czy Elbląg rzeczywiście musi być na mapie jako ten gorszy, a wszystkich, których stać, jadą na inne stoki, gdzie orczyk działa prawidłowo, a zjeżdżając w dół nie musimy uważać na doły, hopki itp.? - pyta Pan Maciej.
Z podobnym pytaniem zwróciliśmy się do Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Elblągu, który odpowiada za stan wyciągu na Górze Chrobrego.
- Wyciąg orczykowy w Elblągu powstał w 1992 r. Jako administrator obiektu zdajemy sobie sprawę, że nie jest nowy. Staramy się jednak, by utrzymać w stanie technicznym umożliwiającym sprawność eksploatacyjną – tłumaczy Marek Wnuk, dyrektor MOSiR w Elblągu. - Zostało przeprowadzone badanie magnetyczne liny oraz przeprowadzono kontrolę sprawności wyciągu i wydano zezwolenie na jego eksploatowanie przez dozór techniczny Polskich Kolei Linowych. W ostatnim sezonie wycięliśmy krzewy, częściowo wyrównaliśmy powierzchnie zjazdowe, postawiliśmy dodatkowe punkty oświetleniowe na szczycie góry oraz na trasie saneczkowo – narciarskiej. Dodatkowo pojawiły się regulaminy i znaki informacyjne porządkujące zasady korzystania ze stoku. W kolejnym sezonie planujemy przeprowadzenie dalszych prac poprawiające infrastrukturę stoku, w tym wyprofilowanie stoku i wyrównanie trasy wyciągu.
Dyrektor Marek Wnuk przyznaje, że zbudowanie nowego wyciągu jest bardzo drogą inwestycją, której MOSiR nie jest w stanie przeprowadzić ze środków własnych. Jednocześnie dyrektor przeprasza elblążan za awaryjność wyciągu.
- Staramy się je jak najbardziej sprawnie usuwać. Szukamy również rozwiązań, które wpłyną na komfort korzystających ze stoku oraz zmniejszą awaryjność wyciągu. W tym zakresie planujemy w kolejnym sezonie wyrównać trasę wyciągu, dzięki czemu skrócimy długość linek w orczykach. To z kolei skróci czas zwijania orczyka, a tym samym możliwość wystąpienia awarii – mówi Marek Wnuk.
RK
Milan
Czesc to prawda ale jesli chodzi o to,ze jesli wyciag sie zatrzyma to tracisz zjazd to bzdura.Jak wjechales juz do tego miejsca gdzie zaczyna sie plaski odcinek to mozesz juz przeciez zjechac sobie bez problemu.
Cytat- "Elbląski wyciąg nadaje się tylko do Muzeum Techniki" jak będziecie go oddawać to zabierzcie też władze miejskie w muzeum napewno się się ucieszą z takich antyków, a miasto odetchnie.
Byłem na gorze w sobotę kilka godzin. wyciąg cały czas działał bezawaryjnie.
Zgadzam się z narciarzem zaawansowanym. To przykre, że ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Mają znaki z obrazkami, a i tak nie potrafią się donich dostosować. A potem blokują wyciąg i trzeba czekać. A chłopaki z obsługi są spoko. Można z nimi pogadać i jak nie umiesz czytać, to ci wszystko wytłumaczą
Obsługa techniczna wyciągu to faktycznie "normalni goście", ale nasz wyciąg to jakaś straszna porażka, a góra nie utrzymywana tak jak to jest np. w Lidzbarku czy Wieżycy. Brak naśnieżaczy i ratraka przekreśla nasz stok na całej linii. Czy naprawdę nie ma żadnego inwestora, który nasz pięknie połozony stok - i w dodatku nie krótki jak na warunki Polski Północne - chciałby zagospodarować?. Ile zyskałby nasz Elbląg jako miasto?
wasz czytelnik po prostu nie potrafi na nartach jeździć i tyle! Sam 20 lat tam śmigam i nie przeszkadzają mi dołki ani "PRL-owski wyciąg". PS. Mięczakom którym dołki nie pasują proponujemy sanki.
jak to czytam to odnoszę wrażenie że Pan Macie był na innym wyciągu.
dlaczego czepiacie sie obsługi? Panowie sa naprawdę bardzo ok ludzie, a to,ze musza pracowac przy takim orczyku a nie innym to nie ich wina przecież, no co oni poradza na to,że ktos nie jest w stanie zrozumiec prostego komunikatu, gdzie wypuszcza się orczyk? mają może siedziec na plecach każdemu i mowic co i jak? zarzuty wobec nich sa smieszne po prostu. Swoja drogą, MOSIR mógłby im kupic jakies wędziska do odplatywania orczyków z liny, bo te ich kije "pały" to niepoważnie wyglądają,
A Pan Naczelnik wydziału sportu UM - Marek Burkhardt korzysta z wyciągu i jemu nic nie przeszkadza... Bo jak jeszcze nie był naczelnikiem to narzekał ale chyba już zapomniał bo od wielu lat jest jak widać.
szkoda ze władze Elbląga nie wydzierżawią górki na 50 lat jakiejś firmie która zainwestuje wyrówna postawi normalny orczyk kupi ratrak zbuduje infrastrukturę etc. na trasie Gdańsk- Kartuzy / Kościerzyna jest kilka stoków krótszych dłuższych i tam udało sie przeprowadzić inwestycje szkoda ze w naszym mieście sie to nie udaje