Elblążanie mogą powspominać czasy błogiego socjalizmu, pewex’ów, czerwieni, Milicji... podczas odwiedzania dwóch wystaw poświęconych temu okresowi polskiej historii. Czym różnią się propozycje „Światowida” i Biblioteki Pedagogicznej?
CKiWM prezentuje w Galerii Nobilis wystawę „Z archiwum X departamentu", natomiast biblioteka przy ul Św. Ducha 25 przygotowała konferencję pt. „Język propagandy i piśmiennictwo drugiego obiegu w okresie PRL’u” oraz wystawę „Milicjanci chodzą po ulicy, a muzycy kryją się w piwnicy...”
Prace zaprezentowane w „Światowidzie” poświęcone są działalności X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Prezentują historię powstania i działalności tej szczególnej pod wieloma względami jednostki organizacyjnej. MBP utworzone w październiku 1948 r. (formalnie od lutego 1949 r.) - najpierw jako grupa specjalna, od marca 1950 r. - jako Biuro Specjalne, a od grudnia 1951 r. - jako departament, otrzymał zadanie „oczyszczenia" szeregów Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej z agentów, prowokatorów oraz członków zdefiniowanego niedawno tzw. odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego – informują organizatorzy.
Jest to zbiór prac zmuszających do refleksji, pokazujących charakter działań służb bezpieczeństwa w powojennej Polsce. Na plakatach przeczytać można fragmenty z przesłuchań:
"...nie rób komedii skurwysynu! Nie powołuj się na konstytucję! Konstytucję pokaże ci zaraz oficer śledczy! Skurwysyn jesteś, gówno śmierdzące! Tak, czy nie?! No, odpowiadaj..."
"...zdechniesz wtedy, kiedy my zdecydujemy, ale przedtem sto razy prześledzisz chwilę, kiedy cię matka urodziła..."
Jeśli chcecie pójść tam i pooglądać stare zdjęcia możecie nieco się rozczarować, ponieważ charakter wystawy wymusza na odbiorcy choć trochę zaangażowania. Poświęcić trzeba będzie także więcej, niż pięć minut, bo jeśli zaczniemy czytać fragment jakiegoś dokumentu okaże się, że obok jest coś innego, jeszcze bardziej interesującego i tak dalej, i dalej...
Natomiast do prac prezentowanych w Bibliotece Pedagogicznej możemy podejść - a wręcz powinniśmy – z dystansem. Nie ma tam, tak szokujących zapisek, jak w Galerii Nobilis. Jej lekkość ma w sobie jednak pewien urok, bo pozwala nam z dystansem patrzeć na Polskę Ludową. Milicyjna pałka nie kojarzy się z rozpędzaniem strajkujących robotników. Propagandowe plakaty wyblakły nieco, straciły na swej czerwoności i są raczej śmieszne niż poważne – nie wieje już od nich patosem i dumą czasów socjalistycznych.
Można jednak znaleźć na niej powagę i powody do zadumy. Na jednym z półpięter zaprezentowane zostały eksponaty dotyczące donosów na Karola Wojtyłę i sytuacji duchowieństwa katolickiego.
Wystawa nie jest przeznaczona wyłącznie dla 40- i 50-latków, ponieważ wiele eksponatów pamięta czasy również mojego dzieciństwa, które niestety zakończyło się jakieś 20 lat temu. Teraz z uśmiechem wspominam obrzydliwe granatowe fartuszki szkolne, które trzeba było nosić, aby żaden z uczniów wyglądem nie pokazywał swojej sytuacji materialnej. Każdy miał być równy, aby biedne dzieci nie czuły się gorsze, co i tak nie przynosiło efektu, ponieważ jeśli już ktoś miał być wytykany palcami – jak to bywa niestety wśród dzieci – to i tak był. Znaliśmy się z boiska, z podwórka... poza tym chłopięca bluzka – koniecznie z białym kołnierzykiem – nie przykrywała włosów, spodni, kapci... które bardziej świadczyły o sytuacji materialnej. Biały kołnierzyk też nie zawsze był biały i nie zależało to wcale od wielkości portfela rodziców.
Pamiętam „gumofilce”, które nosił mój wujek na poPGRowskiej kaszubskiej wsi, pamiętam telefony z wykręcanymi numerami i bajki, które słuchałem godzinami. Jeansy z Pewex’u to było marzenie, na które czekałem bardzo długo, a za dolary od rodziny z USA mogłem kupić kultowe LEGO z Baltony – to był hit w klasie...
Mimo iż obie wystawy różnią się znacznie od siebie warto je odwiedzić i pozwolić sobie na odrobinę historii.