Za nami pierwszy dzień XVI Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Słowa ...Czy to jest kochanie? Atrakcją na jego zakończenie był spektakl, warszawskiego Teatru Capitol, „Drugi Rozdział" Neila Simona.
George (Piotr Grabowski) miał szczęście – spotkał kobietę, którą kochał z wzajemnością, z którą stworzył zgodne małżeństwo. Nawet po 10 latach chodzili ze sobą trzymając się za ręce, mieli o czym rozmawiać, a ich miłość była przedmiotem zazdrości znajomych. Ale jak to w życiu bywa, jego szczęście nie trwało wiecznie. Przerwała je śmierć żony. Psychoterapia pomogła mu wrócić do codzienności, ale nie była w stanie wymazać bólu i tęsknoty za ukochaną.
George ma brata, lekkoducha. Leo (Bartek Kasprzykowski), w jedyny znany sobie sposób, stara się pomóc bratu w wyjściu z rozpaczy. Organizuje mu randki z coraz to dziwniejszymi singielkami. Sam, nie do końca radzi sobie z własnym, rozpadającym się małżeństwem. Lekarstwa na frustracje z tym związane szuka w romansach.
Równie niezadowoloną z własnego małżeństwa jest Fay (Daria Widawska). Fay jest przyjaciółką Jenny (Tamara Arciuch). Obie panie widz poznaje, gdy kobiety rozmawiają o właśnie zakończonym małżeństwie Jenny. Przyjaciółka namawia świeżą rozwódkę do spotkania z inteligentnym wdowcem.
George przez pomyłkę wykręca numer telefonu Jenny. Niepozorna, ale zabawna, konwersacja budzi w obojgu zainteresowanie, które doprowadza do spotkania. Niespodziewanie dla obojga błyskawicznie zakochują się w sobie i dwa tygodnie później biorą ślub.
Nie jest to jednak bajka, więc po ślubie nie żyją długo i szczęśliwie. Przeszłość odbija się czkawką i wkrada w początkową sielankę. George, który tęskni za zmarłą żoną, staje się przykry dla Jenny. Natomiast Leo i Faye wdają w romans.
Tak splatają się losy czworga ludzi, dla których zaspokojenie potrzeby miłości, nawet gdy nie od razu zdają sobie z tego sprawę, jest sensem ich życia.
Mimo komediowej formy przedstawienia widz niepostrzeżenie zostaje wciągnięty w emocje targające bohaterami. Nie sposób nie odnaleźć w nich własnych przeżyć, wątpliwości czy nadziei. Bardzo zabawny i wzruszający spektakl, wzbudzający nie tylko salwy śmiechu, ale również wyciskający łzy wzruszenia i pobudzający do przemyśleń.
Kto nie mógł obejrzeć go wczoraj, może żałować.