Wspaniała zabawa w wyjątkowym gronie. Tak najkrócej można opisać polsko-ukraiński piknik sąsiedzki zorganizowany w środę (31 maja) przez Szkołę Podstawową nr 4. Zobacz zdjęcia z wydarzenia.
W Elblągu mieszkamy już od ponad roku. Dwójka moich dzieci uczęszcza do SP nr 4, do trzeciej i ósmej klasy. Pochodzimy z Charkowa. Tam nadal codziennie są bombardowania, jest trudno. Jeszcze nie możemy wracać i pewne pobędziemy tutaj dłużej. Ten piknik, jest okazją, aby oderwać się od tego, od myśli o domu. Moje dzieci dobrze czują się tutaj w szkole. Ja już w Charkowie zawsze angażowałam się w takie szkolne wydarzenia, tutaj też chciałam wziąć w nim udział. Przygotowałam m.in. pielmieni, tak aby pokazać trochę naszą kuchnię
- mówi pani Alina.
Polscy i ukraińscy uczniowie wspólnie z rodzicami bawili się na sąsiedzkim pikniku integracyjnym zorganizowanym w środę (31 maja) przez Szkołę Podstawową nr 4. Podczas imprezy królowała wspólna zabawa, a uśmiech nie schodził z twarzy uczestników wydarzenia. W programie były rozgrywki na świeżym powietrzu, m.in. przeciąganie liny i gra w duże szachy, kino pod chmurką. Nie zabrakło również pyszności, wyjątkowych, bo międzynarodowy, obok przepysznych ciast, naleśników, w menu znalazły się pielmieni i pampuchy.
To właściwie inicjatywa oddolna dzieci i naszych rodziców. Co roku organizujemy wydarzenia z okazji Dnia Dziecka. Tym razem, robiąc ankietę, wyszło, że dzieci chciałyby spędzić swoje święto na świeżym powietrzu i w międzynarodowym klimacie, ze względu na uczniów z Ukrainy, którzy uczęszczają do naszej szkoły. W wydarzenie bardzo zaangażowali się rodzice, nie tylko z naszej szkoły. Udało się, bo zabawa jest wspaniała. Jest coś dla ciała i dla ducha
- mówi Paulina Parzych, nauczycielka języka angielskiego i prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Czwórki.
- Robimy to po to, aby zintegrować rodziny polskie i ukraińskie. Dodatkowo na jest to okazja, aby podsumować, projekty, w których brały udział nasze dzieci. Cieszymy się, że chcą coś robić dla siebie i społeczności lokalnej - dodaje Joanna Rucińska, nauczycielka historii i wiedzy o społeczeństwie.
Szkoła Podstawowa nr 4, podobnie jak inne elbląskie szkoły, po wybuchu wojny w Ukrainie przyjęła w swoje mury młodych uchodźców. Obecnie w placówce uczy się kilkanaścioro ukraińskich dzieci.
Nauka tych dzieci jest wyzwaniem dla szkoły. Największą barierą jest język polski, dlatego też organizujemy dla nich dodatkowe zajęcia z polskiego. Sytuacja, w której się znalazły te dzieci, jest bardzo trudna. Najważniejsze więc jest dla nas, aby oni poczuli, że są częścią naszej społeczności. Po to jest ten piknik. Zależało nam również na tym, żeby społeczność sąsiedzka przyłączyła się do nas i również poczuła. Ich również zaprosiliśmy na piknik i cieszmy się, że jest odzew
- mówi Katarzyna Wyżlic, dyrektorka SP nr 4 w Elblągu.
Może już nie przeginajcie, co? Cierpliwość ma swoje granice, podobnie jak gościnność.
jeszcze bardziej włazcie w d............ banderowcom a oni i tak polakow uwazaja za wrogow i z Wlynia nie chca sie rozliczyc
BRAWO w rocznice Rzezi Wołyńskiej?
Smutne miny tych młodych jak przed klasówką. Może za bardzo na siłę ten "piknik" bo bardziej musiały się czuć częścią społeczności dzieci polskie. Wszystkie dzieci są wspaniałe i równe i nie powinno się Dnia Dziecka organizować pod pretekstem przytulenia jednych na oczach drugich.Droga wspólnoty jest najlepsza a mówienie "by Ukrainiec się dobrze czuł" jest już przesytem i nietaktem - wszędzie Ukrainiec, mimo że w Elblągu on jest u siebie. Wspólnota bez podziałów i nakazów "mamy Sycza".
Przeżyjcie to co oni przeszli mimo młodego wieku. Może do waszych pustych lbow dojdzie co to wojna i utrata wszystkiego. Oj macie za dobrze tu komentujacy. Po prostu pustaki.
" Tym razem, robiąc ankietę, wyszło, że dzieci chciałyby spędzić swoje święto na świeżym powietrzu i w międzynarodowym klimacie, ze względu na uczniów z Ukrainy" - po "zadowolonych minach" dzieci na zdjęciach tego nie widać, jedynie u kogo widać uśmiechnięte buzie, to u dorosłych tych co organizowali (dla siebie?). Przy okazji więc zasadne będzie pytanie: z jakich pieniędzy utrzymuje się Stowarzyszenie Przyjaciół Czwórki? Zastanawiam się też, czy Pani Joanna Rucińska, nauczycielka historii i wiedzy o społeczeństwie uczy rzetelnie te dzieci ukraińskie o ludobójstwie na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej (że o wcześniejszym ich ludobójstwie na Polakach "Koliszczyzna" nie wspomnę)?
Generał Józef Dowbor-Muśnicki w swoich pamiętnikach oceniając próby utworzenia w 1919 roku Federacji Polsko Ukraińskiej napisał: " jak można powołać taki twór skoro nie istnieje coś takiego jak naród ukraiński i państwo Ukraina". Natomiast ojciec polskiego ruchu narodowego przywódca Endecji Roman Dmowski w statucie programowym partii zapisał, że: "Polska ma trzech śmiertelnych wrogów - Niemców, Żydów oraz Ukraińców, pod tą nazwą chodziło mu o ludzi mieszkających na Ukrainie (od staropolskiego określenia U' krainie tj u krańca państwa) jako terytorium przygranicznym należącym do I Rzeczypospolitej". Co ciekawe Endecja nie uważała Rosjan za wrogów. Mogli być przeciwnikami w sporach o granicę, ale w takim samym wymiarze jak np Czesi.
Będziecie plakac za ta slave
Będziecie plakac za ta slave
Niepotrzebnie bulgoczesz. Żaden psycholog nie poprze waszej działalności dla zmniejszenia (zapomnienia) traumy. Tak nie łagodzi się traumy a jedynie odnawia, podtrzymuje niczym nienawiść do Lachów. To oczywiste, ąe te dzieci wymagały specyficznego podejścia, ale teraz już są "u nas", mają polskich lub elbląskich kolegów (chyba że kureń zabrania kontaktów z Lachami) i nie warto im ciągle przypominać o wojnie. Dzieci same by zrobiły piękny "misz - masz" dla siebie. Będąc ciągle pod atamańską obserwacją nawet nie ukazują dziecięcego oblicza tylko ukraińską zaciętość heroja. Zamysł mógł być dobry ale skutek tylko pogłębi traumę i podziały, poczucie My i Lachy. Trzeba było skonsultować działanie z psychologami leczenia traumy i obcości, poczucia wyalienowania z "tamtego" i tego "środowiska".