Telefon komórkowy czy tablet w ostatnich latach stały się niejako przedłużeniem naszej ręki. Wielu z nas nie wyobraża sobie życia bez nich. Gdy mamy łączność z bliskimi, jesteśmy spokojniejsi i nie chcielibyśmy z tej możliwości rezygnować. Nie chcielibyśmy też, żeby ktoś inny nas tej łączności pozbawiał. I tak z telefonów korzystają także coraz częściej dzieci, które ze swoją komórką nie chcą się rozstawać ani na chwilę. Także w szkole. Te ostanie jednak coraz częściej zabraniają używania komórek na terenie placówek.
Nauczyciele przyznają, że korzystanie z telefonów i tabletów na przerwach, a nawet podczas lekcji to już plaga. Okazuje się, że już trzy lata temu Komisja Europejska postulowała wprowadzenie zakazu używania w szkołach telefonów komórkowych i WiFi. Pomysł upadł, ale problem pozostał. Ministerstwo Edukacji Narodowej ma związane ręce i nie chce zapisywać możliwości wprowadzenia takiego zakazu przez dyrektorów w ustawie pozostawiając to do indywidualnego rozpatrzenia każdej polskiej szkoły: w tej sprawie dyrektor placówki powinien się porozumieć z radą pedagogiczną i przedstawicielami rodziców.
Pedagodzy z elbląskich szkół podstawowych przyznają, ze dzieci coraz częściej przychodzą do szkoły z telefonami lub tabletami, jednak próby korzystania z nich podczas lekcji są śladowe - Również nie obserwujemy, żeby dzieciaki wyjątkowo mocno byli „przyklejeni” do tego typu urządzeń na przerwach - mówi Hanna Szuszkiewicz, dyrektor SP nr 4. - U nas dzieci nie mają zakazu przynoszenia telefonów bądź tabletów do szkoły, z tymże obowiązuje zakaz ich używania w czasie lekcji: telefony są wtedy najczęściej wyłączone lub wyciszone. Nie dochodzą do mnie także głosy od nauczycieli, którzy by mieli się skarżyć na korzystanie przez uczniów z tego typu urządzeń na lekcji. Powiedziałabym więc, że jest to problem prawie niedostrzegalny.
Ale o ile w podstawówkach problem jest nieduży, o tyle w gimnazjach bądź liceach komórka to stałe wyposażenie uczniowskiego plecaka. Pedagodzy przyznają też, że mimo zakazu używania tego typu sprzętu na lekcji, młodzież nie zawsze chce o tym pamiętać - To prawda, jest z tym pewien problem - przyznaje Jolanta Leśniewska, dyrektor Gimnazjum nr 6 w Elblągu. - To już „starsza” młodzież; chcą być modni, iść z duchem czasu i w każdej chwili mieć kontakt z najbliższymi czy przyjaciółmi. Jednak standardów trzeba przestrzegać, a lekcja to nie jest odpowiedni moment na odbieranie prywatnych rozmów telefonicznych, czy sms-ów.
Pani dyrektor przyznaje, że uczniom telefonów zabierać nie można, bo jest to ich własność prywatna - Oczywiście nie jest zabronione przynoszenie takich urządzeń do szkoły: nie chodzi nam o to, by ograniczyć łączności uczniom z ich bliskimi, chociaż w każdej chwili i każdemu naszemu wychowankowi jesteśmy w stanie udostępnić telefon, gdyby miał potrzebę kontaktu np. z rodzicami - dodaje Jolanta Leśniewska. - Ale zdarzają się coraz częstsze przypadki łamania zasad nieużywania telefonów na lekcji. Dlatego problem ten poruszyliśmy na ostatnim zebraniu z radą rodziców; czekamy teraz na opinie rodziców w tej sprawie i ich pomysły na rozwiązanie problemu. Mają się nimi z nami podzielić już w tym miesiącu, podczas kolejnego zebrania.
Problem latwo rozwiazac, korzysta z telefonu to do odpowiedzi i pała....i tak xkilka pał, nie zda, to sie nauczy. Kiedyś można było przy ***zielić linijką po łapach i było dobrze.
Kiedyś był tylko stacjonarny i żona nie dzwoniła GDZIE JESTEŚ CO ROBISZ a teraz namierzanie śledzenie jakieś gogle wiedzą o tobie prawie wszystko to gorsze niż SB.
W cale się nie zgadzam ja myślę że telefon dla dziecka w szkole jest nie zbędny, mogę w każdej chwili dowiedzieć się co słychać u mojego dziecka, a on może sobie w wolnych chwilach pobawić się nim, poza tym jak w szkole jest internet to może sobie z niego korzystać.
W klasach powinny być montowane zagłuszacze GSM i problem by znikł