Najwyższa pora, abyśmy przyjrzeli się Ośrodkom Szkolenia Kierowców od strony placu manewrowego. Zgodnie z literą prawa, powinien posiadać go każdy taki ośrodek.
W drugiej część naszego cyklu („Jak wybrać dobrą szkołę jazdy? cz.2”) poruszyliśmy wątek dotyczący wykładów teoretycznych. Mamy nadzieję, że porady, które przygotowaliśmy we współpracy z Ośrodkiem Szkolenia Kierowców „Jurida”, skutecznie pomogą przy wyborze odpowiedniej szkoły. Dzisiaj idziemy krok do przodu, a dokładnie na plac manewrowy, gdzie poruszamy temat prawidłowego szkolenia praktycznego.
Plac manewrowy jest miejscem bazowym do nauki pierwszych manewrów. Tak wygląda przynajmniej w teorii, bowiem niewiele ośrodków rozpoczyna praktyczną część kursu właśnie w tym miejscu, a szkoda. Jak argumentuje Jerzy Rogalski z OSK Jurida, plac manewrowy jest miejscem, gdzie można w spokoju i bezpiecznie opanować podstawowe sprawności związane z jazdą.
Patrząc na to, że w dni powszednie ruch na drogach z godziny na godzinę zwiększa się, dla początkującego kierowcy może to być zbyt duże utrudnienie, aby nauczyć się podstawowych zachowań, takich, jak obsługa pedałów, skrzyni biegów i innych. Na placu manewrowym jest taka sposobność, a popełniane początkowo błędy nie będą powodem dużego stresu dla kursanta.
Przebywając na placu OSK Jurida zauważyliśmy wykonaną zabudowę pod parkowanie prostopadłe, równoległe i skośne. Wprawdzie obecny plac szkoleniowy zazwyczaj składa się z dobrze znanego łuku i co najwyżej wzniesienia, to tutaj pomysł tych „starych” elementów okazuje się dobrym rozwiązaniem.
- Jeżdżąc przez godzinę po mieście z kursantem wykonamy zdecydowanie mniej manewrów parkowania, niż na placu, gdzie mamy do tego stworzone warunki. W ciągu dnia trudno jest znaleźć wolne miejsce parkingowe, a na placu można ćwiczyć do woli. Jeżeli tutaj nabierze odpowiedniej wprawy i wyjadę z nim na miasto, to wiem, że manewr parkowania będzie dla niego już zdecydowanie łatwiejszy – wyjaśniał nam Jerzy Rogalski.
Kolejną sprawą, którą trzeba poruszyć przebywając na placu manewrowym jest na pewno jazda po łuku. - Nie akceptuję tak zwanej tresury, czyli pierwszy słupek, drugi, przy nim obrót kierownicą i prostowanie przy kolejnym, wyznaczonym. Jeżeli przesunę słupek o 20 centymetrów, kursant już nie poradzi sobie. To wszystko trzeba po prostu wyczuć, aby nie popełnić błędów w ruchu drogowym. - dodaje Dariusz Rogalski, instruktor z Juridy.
Częstym błędem jest podejście do jazdy po łuku jako do zadania egzaminacyjnego, które w życiu się nie przytrafi. Prosty przykład – zawracanie z wykorzystaniem infrastruktury miejskiej – zadanie, które na pewno przytrafi nam się na egzaminie. To jest to samo co na placu, z tym że bez linii i pachołków. Jeżeli instruktor nie nauczy nas prawidłowego pokonywania łuku, to nie mamy dużych szans na poprawne wykonanie takiego manewru w mieście.
- Początkowo, do czasu aż nabiorę zaufanie do kursanta, że radzi sobie na łuku, muszę z nim jeździć w samochodzie, ale kiedy wiem, że nie popełni już błędu, wychodzę z samochodu i sprawdzam jak sobie wówczas poradzi – mówi Jerzy Rogalski.
Warto też na to zwrócić uwagę. W końcu podczas egzaminu oraz późniejszej jazdy w mieście nie będziemy mieli obok siebie osoby, która nam pomoże przy manewrowaniu. Rażącym błędem jest ciągłe „niańczenie” kursanta. Musi w końcu poczuć jak będzie wyglądać w przyszłości jazda.
Kolejną sprawą jest wzniesienie. Plusem jest, jeżeli ośrodek takowe posiada, gdyż kursant podobnie jak z parkowaniem, może ćwiczyć manewr ruszania na wzniesieniu do woli. Nie zawsze w mieście można znaleźć miejsce, gdzie będzie można dostatecznie dużo razy wykonać ten manewr. Istotną sprawą jest, aby instruktor nauczył nas ruszania na wzniesieniu wykorzystując zarówno hamulec ręczny oraz roboczy. Może zdarzyć się podczas egzaminu, jak i wiele razy w życiu, że będziemy zmuszeni ruszyć na wzniesieniu bez możliwości użycia hamulca ręcznego.
Ostatnią sprawą, jaką jeszcze poruszymy to plac manewrowy w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego. Już od dawna WORD daje możliwość odpłatnego skorzystania z placu w niedzielę. Warto wykupić sobie przynajmniej jednorazowy, godzinny wstęp na plac i poczuć jak będą wyglądać manewry podczas egzaminu. Dzięki temu nasze obawy i stres w początkowej fazie egzaminu powinny być mniejsze, niż u osób, które nie znają tego placu.
Fot. Milan
90% tzw. instruktorow zamiast uczyc niech sami sie naucza jezdzic bo z tym u nich bardzo kiepsko i oni chca uczyc innych to jest zalosne jak takich mozna dopuscic zeby uczyli innych
Szkola jazdy a w tle reklama piwa AMBER. Tragikomiczne zdjecie! I z czego tu swiezo upieczeni kierowcy maja czerpac przyklad, skoro nauce jazdy towarzyszy alkohol!
Czy wtbraćdobrą szkołę to znaczy wybrać juridę??? czy to jest artykuł sponsorowany?? Od Redakcji: To nie jest art. sponsorowany. OSK Jurida pomogła nam merytorycznie w stworzeniu całego cyklu artykułów nt. szkół nauki jazdy.
Moja ulubiona szkoła jazdy to najbardziej prestiżowa szkoła w łotewskiej http://www.autoskola-presto.com/auto-moto-skola ;)