Pięć lat temu pojawiło się rozporządzenie Ministerstwa Infrastruktury o likwidacji zielonych strzałek, które powinny zniknąć ze skrzyżowań do końca tego roku. Pojawiły się jednak zmiany, które mają przywrócić do życia wszystkie zielone strzałki.
Przypomnijmy, że skrzyżowanie kolizyjne to takie, gdzie kierowca po skręcie w prawo musiałby przejechać przez przejście dla pieszych lub dla rowerzystów albo wjechać w ulicę, gdzie odbywa się ruch pojazdów.
Zarządy dróg w całej Polsce od 2003 roku zdążyły pousuwać już wiele zielonych strzałek. W Elblągu jak na razie żaden kierowca nie odczuł tego problemu, jednak według starego rozporządzenia do końca 2008 r. zielone strzałki miały być usunięte z tzw. kolizyjnych skrzyżowań. Nie dojdzie jednak do tego, gdyż Ministerstwo Infrastruktury postanowiło poprawić pomysł urzędników sprzed pięciu lat.
W wielu polskich miastach po usunięciu strzałek zauważono pogorszenie warunków jazdy. Korki zwiększyły się, przez co przejazd przez miasto zaczął coraz bardziej wydłużać się. Projekt rozporządzenia o przywrócenie zielonych strzałek jest obecnie w Rządowym Centrum Legislacji, gdzie sprawdzana jest zgodność projektu z prawem. Jeżeli wszystko pójdzie po myśli, to za najdłużej trzy miesiące rozpocznie się przywracanie zielonych strzałek.
Według wielu kierowców, zielona strzałka jest dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza że sprawdza się przez całą dobę – czy to podczas godzin szczytu, czy wieczorem. Jest jednak małe ale... Obserwując skrzyżowanie z zieloną strzałką, średnio statystycznie tylko co trzeci kierowca prawidłowo korzysta z tego typu sygnalizacji.
Przypominamy, że przed zieloną strzałką należy zatrzymać się, a dopiero wówczas ponownie ruszyć. Ilu kierowców tak postępuje można policzyć na palcach jednej ręki. Za nieprawidłowe korzystanie z sygnalizatora „zielona strzałka” (S-2a), grozi 500 złotowy mandat i sześć punktów karnych. Wykroczenie te traktowane jest jako przekroczenie skrzyżowania na czerwonym świetle.
Przeciwnikami zielonych strzałek są uczestnicy niechronieni, czyli piesi i rowerzyści. To właśnie oni są najczęściej narażeni na potrącenia przez samochody. Prawo większego wciąż jest w powszechnym użytku.