O tym, że pieszy traktowany jest zdecydowanie gorzej w ruchu drogowym, wie każdy. Tylko mało, kto zwraca uwagę na to, że piesi niewiele lepiej poruszają się po przejściach i wysepkach.
Latem tego roku w artykule „Pieszych przepisy też dotyczą” pisaliśmy o nieumiejętnym korzystaniu pieszych z przejść połączonych wysepkami. O takim stanie rzeczy świadczy niedouczenie zaledwie kilku zasad ruchu drogowego. Zastanawiające jest to, jak rodzice chcą nauczyć swoje pociechy bezpiecznie pokonywać przejście, skoro sami w większości nie potrafią tego zrobić.
Dziś jednak poruszamy temat wymierzony w przeciwnym kierunku, a konkretnie do kierowców, choć pieszych też. W Elblągu istnieje wiele przystanków z tak zwaną linią przystankową. Zadaniem tej linii jest ostrzeganie kierowców, że to miejsce jest przeznaczone na postój autobusu lub w celu przejścia pieszego z chodnika do tramwaju. Tego typu miejsc, gdzie piesi musza pokonać jezdnię, aby przejść do tramwaju jest zaledwie osiem.
Okazuje się, że o osiem za dużo, bowiem większość naszych kierowców nie potrafi odpowiednio zachować się w okolicy takich „przystanków” wraz z chwilą przyjazdu tramwaju. Wówczas linia przystankowa daje możliwość „bezpiecznego” przejścia do tramwaju. Oczywiście tylko na papierze.
Dwa tygodnie temu pisaliśmy o potrąceniu pieszej na oznakowanym przystanku tramwajowym przy ulicy Browarnej. Efekt? Poszkodowana trafiła do szpitala ze złamaniem kości oraz urazem barku. Na szczęście tym razem zakończyło się tylko na takich obrażeniach. Widać, mimo namalowanej linii przystankowej musimy uważnie obserwować, czy żaden samochód nie potrąci nas podczas przemierzania jezdni bądź, co gorsze. w czasie wysiadania z tramwaju, kiedy to mamy ograniczoną widoczność.
Sytuacji, kiedy kierowcy wymuszają pierwszeństwo jest doprawdy wiele. Nie są to nieliczne wyjątki. Często zdarza się, że niektórzy jeszcze przyspieszają, aby zdążyć przed pieszymi, którzy nie mają szans podczas starcia z samochodem. Można powiedzieć, że pieszy jest dosłownie, jak i prawnie „niechronionym uczestnikiem drugiej kategorii” w ruchu drogowym. Może i brzmi nieco zabawnie, ale z pewnością życiowo.
Jednak, jak przysłowie głosi, każdy kij ma dwa końce, tak i poruszając tę sprawę trzeba zwrócić uwagę na pieszych. Bardzo często wbiegają na jezdnię, aby tylko zdążyć na tramwaj. Najczęściej ma to miejsce na linii przystankowej, ale codziennością jest też przebieganie na czerwonym świetle. Działając w ten sposób dosłownie zmniejszają swoje szanse w przypadku starcia z nadjeżdżającym pojazdem, a zwłaszcza o tej porze roku. Nigdy nie wiadomo, kto siedzi za kierownicą - trzeźwy, czy pijany, dobrze widzący, czy też nie. Trzeba zawsze brać pod uwagę takie okoliczności.
Osobiście mamy nadzieję, że sytuacja zmieni się na lepsze, chociaż patrząc na napływające z policji informacje, trudno wierzyć w poprawę. Niestety, ruch na drogach zwiększa się wraz z niedouczonymi kierowcami i pieszymi.
Jeśli chodzi o tzw. linię przystankową i pieszych to podstawowym problemem jest to że nie czekają oni aż tramwaj dojedzie do przystanku tylko wchodzą na jezdnie jeszcze gdy tramwaj znajduje się w znacznej odległość. Nie zdają sobie sprawy że jest to wymuszenie a samochód nie zatrzyma się w miejscu ( podobnie jest na przejściach - myślą że jak wystawią nogę to wszystkie samochody zatrzymają się natychmiast w miejscu ). Myślę więc że piesi powinni zacząć więcej myśleć na ulicach a nie wychodzić z założenia że to kierowca musi za nich myśleć.