Minęły dwa lata odkąd elblążanie na Prezdenta Elbląga wybrali Grzegorza Nowaczyka. Rocznice skłaniają do refleksji i podsumowań, dlatego udaliśmy się do Urzędu Miejskiego, aby zapytać Grzegorza Nowaczyka, m.in. jak sam ocenia kolejny rok swojej prezydentury oraz czy obawia się referendum.
12 miesięcy temu rozmawialiśmy o pierwszym roku Pana pracy jako Prezydenta Elbląga. Jak podsumowałby Pan miniony rok?
Uważam, że mijający rok był znacznie trudniejszy niż 2011, chociażby dlatego, że budżet na 2011 rok był już praktycznie gotowy, gdy rozpoczynałem pracę. Dokonaliśmy tylko drobnych zmian związanych z wprowadzeniem chociażby orlików do gry. Generalnie najważniejsze zadania inwestycyjne dla miasta zostały utrzymane. Natomiast rok 2012 to już budżet autorski Prezydenta i Rady Miejskiej. I oceniam, że był to budżet trudniejszy. Przede wszystkim dlatego, że znacznie zwiększyły nam się wydatki związane z oświatą, a to z powodu podwyżek dla nauczycieli. Nie jestem przeciwnikiem powiększania wynagrodzenia, uważam, że jeżeli ktoś dobrze pracuje, to mu się dobre wynagrodzenie należy. Ale te wynagrodzenia, które zaproponował minister oświaty w części musiały zostać pokryte z dochodów własnych Elbląga. Poza tym od 2011 do 2014 r. nasze miasto, podobnie jak każdy inny samorząd, jest obserwowane przez Ministra Finansów w kontekście budowania wiarygodności finansowej na okres 2014-2020. Weszliśmy więc w nowe regulacje finansowe. Zaproponował je właśnie minister finansów Jacek Rostowski. Mają one skutkować budowaniem budżetu miasta pod środki europejskie na lata 2014-2020. Musimy na bieżąco, w latach 2011-2013, tak monitorować i ograniczać wydatki bieżące w relacji do dochodów bieżących, żebyśmy mogli w latach 2014-2020 skorzystać z nowego okresu programowania Unii Europejskiej, co tak naprawdę ma wpływ na to, ile pieniędzy idzie na tzw. „bieżączkę”, a ile pieniędzy może zostać na fundusz inwestycyjny. To, co mnie satysfakcjonuje, to wysoki wskaźnik inwestycji, jaki udało się utrzymać w roku 2012 i jaki zaplanowaliśmy na przyszły rok, tj. wskaźnik na poziomie znacznie przekraczającym 20% budżetu. To dobrze, bo eksperci oceniają, że jeżeli wskaźnik jest na poziomie 20% to znaczy, że samorząd dobrze się rozwija.
Ale był planowany na ponad 30%.
Był, ale został ograniczony z dwóch powodów. Będziemy w przyszłym roku mieli mniejsze dochody, a to jest spowodowane spowolnieniem gospodarczym. Jeżeli gospodarka się rozwija wolniej, to oznacza, że dochody budżetu państwa, miasta będą mniejsze. Musimy dostosowywać się do sytuacji mając na względzie perspektywę 2014-2020.
Część elblążan jest na tyle niezadowolonych z Pana rządów, że zawiązała komitet referendalny zmierzający do odwołania Pana ze stanowiska przed upływem kadencji. Abstrahując od realnej możliwości przeprowadzenia referendum w tej sprawie proszę powiedzieć, czy Pana zdaniem zasłużył Pan na takie potraktowanie?
Referendum nie jest niczym nadzwyczajnym. To jest instrument demokracji bezpośredniej, który został dany mieszkańcom i niektórzy chcieliby z tego skorzystać. Kto jest w tej grupie, jakie są motywy zawiązania inicjatywy referendalnej, jest dla mnie trochę zagadką. Chciałbym przede wszystkim poznać, jakie są powody, że grupa referendalna chce odwołać prezydenta i Radę Miejską. We wniosku o zarejestrowanie podano powód - brak zaufania mieszkańców do prezydenta i Rady Miejskiej. Dla mnie to nie jest uzasadnienie. Dla mnie barometrem, czy mieszkańcy akceptują czy nie akceptują sposób sprawowania władzy przez Radę Miejską i prezydenta w połowie tej kadencji jest chociażby Budżet Obywatelski, który spotkał się z szerokim odzewem ze strony elblążan. Jesteśmy w województwie „pilotem”, a w skali kraju jednym z niewielu samorządów, który wprowadził Budżet Obywatelski, który dzieli się władzą, a przede wszystkim pieniędzmi z mieszkańcami. Jeżeli 5 tys. głosów wpływa, jest 777 wniosków, to dla mnie oznacza, że ludzie dostrzegają zmiany, że widzą, że ta władza nie zasklepia się w sobie i jest otwarta na to, czego mieszkańcy potrzebują. Budżet Obywatelski dotyczy tych obszarów zarządzania miasta, których często nie widać z perspektywy Ratusza, sali sesyjnej Rady Miejskiej. Jestem zwolennikiem kolejnych uchwał, które będą włączały mieszkańców naszego miasta w życie samorządowe Elbląga, czyli inicjatywy uchwałodawczej. Spotkałem się w tej sprawie z grupą inicjatywną i omówiliśmy ramowo to, co powinniśmy zrobić w najbliższym czasie.
Czyli?
Chcemy wspomóc inicjatywy mieszkańców dotyczące nawet mniejszego obszaru, niż dzielnica czy ulica. Jeżeli ktoś będzie miał fajny pomysł, np. na wymalowanie klatki schodowej, upiększenie placu zabaw, postawienie znaku z ciekawą informacją turystyczną, czyli niewielkie wydatki, które mieściłyby się w granicach 3-5 tys. zł, to w budżecie na przyszły rok spróbujemy taką pulę pieniędzy zabezpieczyć. Zależy mi na tym, by elblążanie mieli przekonanie, że to, co jest im potrzebne do życia, co może je ulepszyć, jest dostrzegane z perspektywy Ratusza. To jest kompletnie inne podejście do zarządzania miastem niż do tej pory. W zakresie obowiązków i uprawnień Rady Miejskiej będzie to, czy następne uchwały typowo obywatelskie wejdą w życie i będą realizowane, czy nie. Tutaj akurat jestem optymistą.
Powiedział Pan, że "referendum nie jest niczym nadzwyczajnym", jednak nie w każdym mieście dochodzi do zawiązania grup referendalnych, które chcą doprowadzić do odwołania Prezydenta. Nie było to dla Pana zaskoczeniem, gdy dowiedział się Pan o powstaniu tej grupy?
Skłamałbym, gdybym powiedział, że oczekiwałem na taką inicjatywę. Oczywiście nikt nie pracuje po to, by być ocenianym w taki sposób.
Ale czy powstanie grupy referendalnej skłoniło Pana do zastanowienia się nad zmianą polityki rządów, czy jednak uważa Pan, że jej powstanie jest bezpodstawne?
Mam świadomość, że Elbląg nie jest „krainą miodem i mlekiem płynącą”. Mam świadomość wielu mankamentów związanych z życiem w naszym mieście. Mnie też denerwują rozkopane ulice, też widzę inne elementy życia publicznego, jak np. wysokie bezrobocie, które dobrze byłoby zmienić. Natomiast mam też inne spojrzenie na to wszystko. Jeżeli ktoś mówi, że w naszym mieście są korki i źle się jeździ, to mogę to potwierdzić, ale trzeba spojrzeć na to szerzej - jeżeli ulice są obecnie modernizowane, to one za półtora roku pokażą zupełnie inny obraz Elbląga. Będzie nam się lepiej w nim żyło, bo będzie nam się chociażby wygodniej jeździło. Wprowadzamy zupełnie nowe rozwiązania. Będzie więcej rond, których zdecydowanie brakuje, będzie większa przepustowość na nowych ulicach, będzie lepsza, LEDowa sygnalizacja świetlna. To będą rozwiązania, które na pewno docenimy, ale trzeba je wprowadzić. Dwa, trzy lata temu mówiło się, że na drogach są same dziury. Ulice Browarna, Pocztowa, Rycerska w stronę Tysiąclecia, to była przecież jedna wielka dziura. W tej chwili, kiedy te ulice są modernizowane, mówi się, że się źle jeździ, bo są korki, bo spala się więcej paliwa. To jest wszystko prawda.
Jak skomentowałby Pan stanowisko Tramwajów Elbląskich, które odmówiły grupie referendalnej wieszania plakatów na płotkach stojących wzdłuż torów uzasadniając, że mogą one stanowić zagrożenie dla ruchu drogowego gdy, podczas wyborów samorządowych takich obiekcji nie było?
Widzę tutaj rzeczywiście lekki dysonans między tym, co odbywa się w Elblągu co cztery lata a propozycją grupy referendalnej. Decyzja należy jednak do Tramwajów Elbląskich i nie chcę tego komentować. Uzasadnienie mogłoby być trochę inne, chociaż jeżeli przeczytamy je w ten sposób, że plakaty będą rzeczywiście przeszkadzały uczestnikom ruchu drogowego, jest to prawdą. Natomiast taka sama miara powinna być stosowana przy innych okazjach.
Czy to znaczy, że Tramwaje Elbląskie, jako spółka miejska, chciały zachować się lojalnie w stosunku do swego pracodawcy? A może odmowa została skonsultowana z Urzędem Miejskim?
Odpowiedź, która wyszła z Tramwajów Elbląskich nie była ze mną konsultowana i nie sądzę, żeby była konsultowana z kimś z Urzędu Miejskiego. Tramwaje Elbląskie są spółką miejską, która ma swój zarząd, swojego radcę prawnego i oni odpowiadają nie tylko za to, jak jeżdżą tramwaje, ale też za to, jak wyglądają sieci tramwajowe czy płotki, które rozdzielają poszczególne linie. To jest ich decyzja.
W dalszej części wywiadu poruszone zostały zagadnienia dotyczące m.in. wydania 200 tys. zł na wyjazdy zagraniczne, działań jakie zostały podjęte, aby przyciągnąć inwestorów do Elbląga, oceny wykonania obecnego budżetu, planów budżetu na rok przyszły. Padły również pytania czy podwyżki w zatwierdzonym wymiarze były niezbędne, czy to prawda, że UM zalega z płatnościami wykonawcom drogi 503 oraz czy zapowiadane na 2014 rok oddanie nowego kompleksu sportowego będzie terminem ostatecznym.
Jeśli nie wyczerpaliśmy pytań nurtujących mieszkańców, zapraszamy dziś, 10 grudnia, na godz. 17.00, do Ratusza Staromiejskiego, gdzie odbędzie się spotkanie z Prezydentem Grzegorzem Nowaczykiem, który zapowiedział, że będzie odpowiadał na pytania elblążan. W ten sposób chciałby wraz z mieszkańcami podsumować połowę swojej kadencji.
Jak wypadnie to wspólne podsumowanie? Dowiemy się już wkrótce.
słabiutkie wypowiedzi pana Prezydenta, nie ma nic do powiedzenia po 2 latach kadencji.
Przypomnijcie mi krytycy obecnego prezydenta, czy za czasów Henryka były co roczne analizy z dziennikarzami, spotkania z mieszkańcami i dialog ze społeczeństwem? NIE NIGDY dlatego dziś inni muszą wszystko przywracać do normalności, a więc niech nikt nie oczekuje cudów od człowieka po dwóch latach ciężkiej pracy. BRAWO panie Prezydencie i dziękuje za stabilizację i spokój!
trzeba było zadać pytanie dlaczego pan prezydent jest chwalony w Olsztynie a znienawidzony w Elblągu?
grześ, łatwo cię wypunktują, inicjatywa uchwałodawcza to pomysł stary jak świat, wiesz o tym, proponowany przez twoich kolegów jeszcze dużoooo wcześniej. Jestem tylko ciekaw jak twoje wyremontowane ulice i pomalowane place zabaw i klatki schodowe mają diametralnie obmiecić obraz elbląga. Zacznij faktycznie inwestować w rozwój tego miasta a nie maluj trawnków po twojej kadencji zostaną tylko starcy i dzieci
Jakie pytania, takie odpowiedzi. Kamila chyba się lekko spłoszyła
niech dalej słucha Czyżyka i Soi, którzy robią co chcą a z pewnością będzie chwalony. Takiego nepotyzmu i kolesiostwa dawno w tej dziurze nie było
Zobaczymy dzisiaj napinacze pislamscy i polikmiotowscy jacy będziecie cwani i wygadani na solówie z Nowaczykiem!;)Tak łątwo jest kogoś anonimowo opluwac i obrzucać błotem w necie, zobaczcie w realu jak przyjemnie zostać zgaszonym merytorycznymi argumentami!;) Lepiej się dobrze przygotujcie na to spotkanie lub zamilczcie dla włąsnego dobra, bo jak to mówią "lepiej milczeć i być podejrzewanym o głupotę, niż się odezwać i rozwiać co do tego wszelkie wątpliwości"!;)
Budżet obywatelski wielkim sukcesem! Zadaj sobie czlowieku siana! A "ślimak" i strategia promocji - to też tzw. czysta - demokracja bezpośrednia? A Sorokosz, Jarząmbek, Kantypowicz, Orzech i inni? - Ta geriatryczna polityka kadrowa? A remont gabinetów? A bzdurne kolorowe pisemka wydawane przez UM? A lekceważenie i wręcz negacja lokalnych materiałów i wydawnictw partycypujących z racji podejmowanej tematyki w promocji miasta? Co w W-wie lepiej i taniej drukują? Trzy zimy na dwie kładki przez rzekę to za mało? A brak wewnętrznej informacji miejskiej ? To też promocyjne dzieło tej pani z Nysy? A ile nowych miejsc pracy przybyło? A jaki zakład wnet opuści nasze miasto? A rzecznik prasowy jest niemową? A o ile osób wzrósł personel UM od ingresu GN ? A rozbebrane Stare Miasto i Wyspa Spichrzów?
"Nie jestem przeciwnikiem powiększania wynagrodzenia, uważam, że jeżeli ktoś dobrze pracuje, to mu się dobre wynagrodzenie należy." Panie Prezydencie to czy Pan nie powinien sobie odjąć? Nowe ulice na dadzą nam pracy, a jeździć i tak można 50 km/h. Nie widzę by były czynione kroki do zachęty inwestycji w Elbląg obcych inwestorów!. A bezrobocie uważam za główny problem Elbląga. Ludzie będą mieli pracę to i kasa będzie w budżecie i wtedy drogi. Najłatwiej zdobywać kasę przez parkingi płatne, podwyżki i podatki. Dla kogo miasto Elbląga nie jest "krainą miodem i mlekiem płynącą" dla tego nie jest...
Więc czekamy w takim razie na referendum.