Polemizując z czytelniczką; - jeżeli kierowcy Hondy z lewej strony zasłaniał widoczność inny wjeżdżający na skrzyżowanie pojazd, to znaczy, że nie widział on drogi, - prawda? A czy można jechać nie widząc drogi? 38 lat przejeżdziłem za kółkiem i nigdy nie odważyłem się wjechać na skrzyżowanie jeżeli inny pojazd zasłaniał mi widoczność. Podstawowa zasada: nie widzę drogi - nie jadę! Feralnego wieczoru miałem właśnie skręcać z Tysiąclecia/od Malborskiej/ w Hetmańską i widziałem tą "pędzącą lokomotywę" z napisem POLICJA. Jeśli ktoś mi powie,że jechali 60/h to jakby mi wmawiał,że mam tramwaj w oku! A kodeks drogowy mówi: zbliżając się do skrzyżowania, tudzież przejścia dla pieszych, należy zmniejszyć prędkość i zachować szczególną ostrożność. Jeden i drugi kierowca popełnił wykroczenie, a skutek jest tragiczny, bo Agnieszka lat 19, którą pomagałem wyciągać z rozbitego auta, niestety wczoraj zmarła. Niewiele brakowało, a sam bym się załapał na "bum" bo staranowana Honda przeleciała mi przed maską i zatrzymała się tyłem na słupie sygnalizatora.
Do Markopolo. Zgadzam się z tobą gdyż ja też mam prawko 17 lat (troche mniej) i nie wyjeżdżam jeżeli nie widzę dobrze drogi.Jak mówisz nie widzę - nie jadę. Niestety młody kierowca, być może zagadany,zamyślony, zobaczył że tamten obok wyjeżdża to i on ruszył. Niestety nie zdążył. Każdemu z nas mogło to się przydażyć. Policja nawet nie poróbowała hamować ,bo nie ma żadnych śladów hamowania. Jechał na pewniaka do samego końca, cisnąc na pedał gazu. To już nie jedna osoba mówiła ze widziała ten rozpędzony radiowóz na ul. Grunwaldzkiej. Dzięki za pomoc przy wyciąganiu tych młodych ludzi z rozbitego samochodu. Nie znam ich wszystkich ponieważ jest to już drugie pokolenie ale serdecznie im współczuję bólu i cierpienia jakiego doznali podczas tego wypadku. Pozdrawiam was mocno , trzymajcie się i nie dajcie się zastraszyć. Policja czuje się na prawie, bo to Honda wymusiła i teraz zrobią wszystko aby ukręcić łeb całej sprawie lub całą winę zwalić na kierowcę Hondy. Trzeba dokładnie wszystkie szczegóły i swiadków zebrać aby całkowicie wyjaśnić całą sprawę do końca. Uważam, że oboje powinni ponieść konsekwencje poniesionego czynu ale sprawiedliwie.
Po pierwsze: proszę zobaczyć jak wygląda crashtest hondy civic przy bocznym uderzeniu samochodu tej samej wielkości jadącym z prędkością 50 km/h i już przy owym zderzeniu widać znaczne podobieństwo, teraz dodać masę policyjnego transportera i prędkość 60km/h i wystarczy by był taki skutek. Po drugie gdyby w Hondzie jechała przepisowa ilość osób tj. 5 a nie sześć i gdyby wszcy mieli zapięte pasy nie doszłoby do tak mocnych urazów tych osób, zresztą wystaczy zobaczyć na zdjęcia, że wszystkie poduszki i kurtyny powietrzne otworzyły się. Po trzecie jeżeli ktoś kto pisze, że przy zderzyniu przy prędkości 50km/h tylko dojdzie do lekkiej stłuczki, brakuje mu wyobrażni (crash testy są robione dla takich właśnie prędkości). Po czwarte Agnieszka żyje choć jej stan jest bardzo ciężki.
Gdyby, gdyby,gdyby.Gdyby jechało 5 osób i gdyby policja uważała a nie leciała ponad 100km/h to tez byłoby inaczej. Ja miałem słuczkę przy 50km/h i nie było tak strasznie jak tutaj. Wszystko załeży też od drugiej strony i miejsca uderzenia. Tego dnia o tej porze jechał za nimi samochód firmolwy i kierowca widział jak Policja rozpędzała się na Grunwaldzkiej.Jak na wyścigach-tylko z kim? Myślą, że im wszystko wolno. Nie po raz pierwszy większość z nas zabrała jednego pasażera ponad normę aby kawałek podjechać i każdy na miejscu tego kierowcy postąpiłby tak samo. Nie zostawiłby przyjaciela na deszczu samego. Crash testy są robione z innymi samochodami a nie z policyjną lodówą. Zresztą widać jak ten transporter wyglądał po zderzeniu. A Aga jest nadal podtrzymywana przy życiu przez maszyny, a nie żyje. A to jest wielka różnica. Niestety nie jest w stanie sama oddychać. Współczucia dla rodziny.
Do TanakaSan: Jeżdżę bardzo dużo w ruchu miejskim przez wiele lat (38) i to w dużych miastach Europy. Nie po raz pierwszy miałem taką kraksę przed oczami i widząc jadący w moją stronę radiowóz od razu zorientowałem się, że to "przecinak" (tak określają kierowcy pędzące na łeb, na szyję pojazdy). Dlatego wolałem nie wjeżdżać na skrzyżowanie i opóżniłem skręt w Hetmańską. Co do testów zderzeniowych - masz rację tylko skąd wiesz, że nie było hamowania? Brak śladów hamowania wcale nie oznacza, że go nie było, bo współczesne samochody są wyposażone w system ABS i kółka się kręcą a pojazd skutecznie wytraca prędkość. Poza tym jest jeszcze 7 świadków zdarzenia, potwierdzających to, co widziałem więc nie "pchaj mi tego tramwaja do oka".
WYRAZY WSPOLCZUCIA DLA RODZINY AGNIESZKI NAPRAWDE STRASZNIE MI PRZYKRO MLODA DZIEWCZYNA ZYCIE BYLO DOPIERO PRZED NIA A TU TAKA TRAGEDIA SIE STALA!!!!!!!!!
Polemizując z czytelniczką; - jeżeli kierowcy Hondy z lewej strony zasłaniał widoczność inny wjeżdżający na skrzyżowanie pojazd, to znaczy, że nie widział on drogi, - prawda? A czy można jechać nie widząc drogi? 38 lat przejeżdziłem za kółkiem i nigdy nie odważyłem się wjechać na skrzyżowanie jeżeli inny pojazd zasłaniał mi widoczność. Podstawowa zasada: nie widzę drogi - nie jadę! Feralnego wieczoru miałem właśnie skręcać z Tysiąclecia/od Malborskiej/ w Hetmańską i widziałem tą "pędzącą lokomotywę" z napisem POLICJA. Jeśli ktoś mi powie,że jechali 60/h to jakby mi wmawiał,że mam tramwaj w oku! A kodeks drogowy mówi: zbliżając się do skrzyżowania, tudzież przejścia dla pieszych, należy zmniejszyć prędkość i zachować szczególną ostrożność. Jeden i drugi kierowca popełnił wykroczenie, a skutek jest tragiczny, bo Agnieszka lat 19, którą pomagałem wyciągać z rozbitego auta, niestety wczoraj zmarła. Niewiele brakowało, a sam bym się załapał na "bum" bo staranowana Honda przeleciała mi przed maską i zatrzymała się tyłem na słupie sygnalizatora.
Do Markopolo. Zgadzam się z tobą gdyż ja też mam prawko 17 lat (troche mniej) i nie wyjeżdżam jeżeli nie widzę dobrze drogi.Jak mówisz nie widzę - nie jadę. Niestety młody kierowca, być może zagadany,zamyślony, zobaczył że tamten obok wyjeżdża to i on ruszył. Niestety nie zdążył. Każdemu z nas mogło to się przydażyć. Policja nawet nie poróbowała hamować ,bo nie ma żadnych śladów hamowania. Jechał na pewniaka do samego końca, cisnąc na pedał gazu. To już nie jedna osoba mówiła ze widziała ten rozpędzony radiowóz na ul. Grunwaldzkiej. Dzięki za pomoc przy wyciąganiu tych młodych ludzi z rozbitego samochodu. Nie znam ich wszystkich ponieważ jest to już drugie pokolenie ale serdecznie im współczuję bólu i cierpienia jakiego doznali podczas tego wypadku. Pozdrawiam was mocno , trzymajcie się i nie dajcie się zastraszyć. Policja czuje się na prawie, bo to Honda wymusiła i teraz zrobią wszystko aby ukręcić łeb całej sprawie lub całą winę zwalić na kierowcę Hondy. Trzeba dokładnie wszystkie szczegóły i swiadków zebrać aby całkowicie wyjaśnić całą sprawę do końca. Uważam, że oboje powinni ponieść konsekwencje poniesionego czynu ale sprawiedliwie.
Po pierwsze: proszę zobaczyć jak wygląda crashtest hondy civic przy bocznym uderzeniu samochodu tej samej wielkości jadącym z prędkością 50 km/h i już przy owym zderzeniu widać znaczne podobieństwo, teraz dodać masę policyjnego transportera i prędkość 60km/h i wystarczy by był taki skutek. Po drugie gdyby w Hondzie jechała przepisowa ilość osób tj. 5 a nie sześć i gdyby wszcy mieli zapięte pasy nie doszłoby do tak mocnych urazów tych osób, zresztą wystaczy zobaczyć na zdjęcia, że wszystkie poduszki i kurtyny powietrzne otworzyły się. Po trzecie jeżeli ktoś kto pisze, że przy zderzyniu przy prędkości 50km/h tylko dojdzie do lekkiej stłuczki, brakuje mu wyobrażni (crash testy są robione dla takich właśnie prędkości). Po czwarte Agnieszka żyje choć jej stan jest bardzo ciężki.
Gdyby, gdyby,gdyby.Gdyby jechało 5 osób i gdyby policja uważała a nie leciała ponad 100km/h to tez byłoby inaczej. Ja miałem słuczkę przy 50km/h i nie było tak strasznie jak tutaj. Wszystko załeży też od drugiej strony i miejsca uderzenia. Tego dnia o tej porze jechał za nimi samochód firmolwy i kierowca widział jak Policja rozpędzała się na Grunwaldzkiej.Jak na wyścigach-tylko z kim? Myślą, że im wszystko wolno. Nie po raz pierwszy większość z nas zabrała jednego pasażera ponad normę aby kawałek podjechać i każdy na miejscu tego kierowcy postąpiłby tak samo. Nie zostawiłby przyjaciela na deszczu samego. Crash testy są robione z innymi samochodami a nie z policyjną lodówą. Zresztą widać jak ten transporter wyglądał po zderzeniu. A Aga jest nadal podtrzymywana przy życiu przez maszyny, a nie żyje. A to jest wielka różnica. Niestety nie jest w stanie sama oddychać. Współczucia dla rodziny.
Z tego co sie dzisiaj dowiedziałam to jedna z pasazerek niezyje:(:(:(:(:((:( to była moja kolezanka ciezko mi sie z tym pogodzi:(:(:((:(:((:((:(
Do TanakaSan: Jeżdżę bardzo dużo w ruchu miejskim przez wiele lat (38) i to w dużych miastach Europy. Nie po raz pierwszy miałem taką kraksę przed oczami i widząc jadący w moją stronę radiowóz od razu zorientowałem się, że to "przecinak" (tak określają kierowcy pędzące na łeb, na szyję pojazdy). Dlatego wolałem nie wjeżdżać na skrzyżowanie i opóżniłem skręt w Hetmańską. Co do testów zderzeniowych - masz rację tylko skąd wiesz, że nie było hamowania? Brak śladów hamowania wcale nie oznacza, że go nie było, bo współczesne samochody są wyposażone w system ABS i kółka się kręcą a pojazd skutecznie wytraca prędkość. Poza tym jest jeszcze 7 świadków zdarzenia, potwierdzających to, co widziałem więc nie "pchaj mi tego tramwaja do oka".
I jeszcze jedno do TanakaSan: W swoim "po czwarte" mylisz się, bo Agnieszka już drugi dzień nie żyje i tu żałuję tego, że się pomyliłeś.
WYRAZY WSPOLCZUCIA DLA RODZINY AGNIESZKI NAPRAWDE STRASZNIE MI PRZYKRO MLODA DZIEWCZYNA ZYCIE BYLO DOPIERO PRZED NIA A TU TAKA TRAGEDIA SIE STALA!!!!!!!!!
byłam pryjaciółką Agi ............. ale nie moge dalej o tym pisać bo i tak nie wierze w jej śmierć
DZIWNY JEST TEN ŚWIAT , I TYLE