Mieszkając w Gdańsku w dzielnicy Osowa lub Szadółki do pracy rano na 8 do centrum jadę ponad godzinę. Ale mieszkam w Gdańsku.....:) zużywam dużo paliwa (bo korek), zużywam sprzęgło (bo korek) ale mieszkam w Gdańsku....;) dlatego przeprowadzam się do Elbląga, bo dojadę do pracy w ok 40min. zużyję podobną ilość paliwa, spędzę mniej czasu w samochodzie. Ubezpieczenie i tak muszę zapłacić, mam leasing auta, po 3 latach wymiana, więc mi to lotto. Jedyny plus to ogromne zaplecze kulturalno-sportowo-towarzyskie. Elbląg musi dużo nadrobić.
Jest jeszcze jeden problem .
W Elblągu w zasadzie poza tymi kilkoma po znajomości , generalnie nie ma pracy dla ludzi z moim wyksztalceniem .czyli wyższym .
Dojazdy do Gdańska generalnie się nie opłacają dla większości zawodów/stanowisk. Trzeba by tam zarabiać minimalnie 3500 netto żeby miało to jakikolwiek sens, a i tak była by to bida z nędzą jeśli jest się singlem. Już teraz dojazd kosztuje ok. 1000 zł, a o wiele taniej i sprawniej jest dostać się do Gdańska z Pruszcza czy Tczewa i tam ceny mieszkań tak nie szaleją. Dodatkowo przebiegi roczne auta po 40000 km to błyskawiczna utrata jego wartości + rosnące koszty napraw. To się kompletnie nie opłaca - do Gdańska można pojechać na wycieczkę czy imprezę, ale codzienne dojazdy do roboty w tamtejszych korkach to tragedia.
Z tymi kosztami dojazdów to nie jest tak tragicznie, ludzie przeważnie jeżdzą po dwie, trzy osoby i albo jeżdzą na zmainę lub się zrzucają i się kręci w miarę sensownie. Praca w Elb, hm, jest dużo zmów płacowych i różnice w zarobkach bywają znaczne.
Widać, że większość komentarzy piszą ludzie, którzy nigdy nie dojeżdżali do pracy do Gdańska. Od wielu, wielu, wielu lat olbrzymia liczba elblążan dojeżdża tam do pracy. Są to ludzie obu płci w różnym wieku, z każdego rodzaju wykształceniem i zatrudnieni w każdym możliwym zawodzie oraz we wszystkiego rodzaju przedsiębiorstwach czy urzędach. Jeżdżą samochodami, pociągiem i autobusami PKS. Mimo, że ich wynagrodzenie jest takie jakie mamy w całym kraju, to jest takie sobie, to nie wstrzymuje to ich od dojazdów, bo w życiu nic nie przychodzi łatwo.Więc jak nie znacie tego tematu to nie piszcie bzdur typu duże koszty, muszą być wysokie zarobki czy inne takie pierdoły, aby tylko uzasadnić własną niechęć do pracy i frustrację wynikającą z braku ambicji. Fajnie, że jest ta siódemka, ale i tak nadal najwięcej osób dojeżdża do pracy w Gdańsku czy też w Trójmieście pociągami Przewozów Regionalnych a też i TLK np. "Rybak".
U nas zawsze, nie bo nie,jesteśmy smutnym narodem ,nic nam nie pasuje,to paliwo za drogie ,to mieszkania za drogie ta za długo jechać,tancerka nie umie tańczyć to mówi ,że majtki ma za ciasne.Cieszcie sie z tego co mamy a mamy sporo i dalej sie robi.Uśmiechnijcie się idzie wiosna,krokusy kwitną.
Jest to , jakaś alternatywa i to jest ..ważne .
Mieszkając w Gdańsku w dzielnicy Osowa lub Szadółki do pracy rano na 8 do centrum jadę ponad godzinę. Ale mieszkam w Gdańsku.....:) zużywam dużo paliwa (bo korek), zużywam sprzęgło (bo korek) ale mieszkam w Gdańsku....;) dlatego przeprowadzam się do Elbląga, bo dojadę do pracy w ok 40min. zużyję podobną ilość paliwa, spędzę mniej czasu w samochodzie. Ubezpieczenie i tak muszę zapłacić, mam leasing auta, po 3 latach wymiana, więc mi to lotto. Jedyny plus to ogromne zaplecze kulturalno-sportowo-towarzyskie. Elbląg musi dużo nadrobić.
Jest jeszcze jeden problem . W Elblągu w zasadzie poza tymi kilkoma po znajomości , generalnie nie ma pracy dla ludzi z moim wyksztalceniem .czyli wyższym .
Dojazdy do Gdańska generalnie się nie opłacają dla większości zawodów/stanowisk. Trzeba by tam zarabiać minimalnie 3500 netto żeby miało to jakikolwiek sens, a i tak była by to bida z nędzą jeśli jest się singlem. Już teraz dojazd kosztuje ok. 1000 zł, a o wiele taniej i sprawniej jest dostać się do Gdańska z Pruszcza czy Tczewa i tam ceny mieszkań tak nie szaleją. Dodatkowo przebiegi roczne auta po 40000 km to błyskawiczna utrata jego wartości + rosnące koszty napraw. To się kompletnie nie opłaca - do Gdańska można pojechać na wycieczkę czy imprezę, ale codzienne dojazdy do roboty w tamtejszych korkach to tragedia.
Z tymi kosztami dojazdów to nie jest tak tragicznie, ludzie przeważnie jeżdzą po dwie, trzy osoby i albo jeżdzą na zmainę lub się zrzucają i się kręci w miarę sensownie. Praca w Elb, hm, jest dużo zmów płacowych i różnice w zarobkach bywają znaczne.
Utrata wartości auta,to żeś jj, argument sobie wymyśił.Auto to nie dorobek życia,te czasy minęły.
Miesięczny PKP do gdańska 300 zł
Widać, że większość komentarzy piszą ludzie, którzy nigdy nie dojeżdżali do pracy do Gdańska. Od wielu, wielu, wielu lat olbrzymia liczba elblążan dojeżdża tam do pracy. Są to ludzie obu płci w różnym wieku, z każdego rodzaju wykształceniem i zatrudnieni w każdym możliwym zawodzie oraz we wszystkiego rodzaju przedsiębiorstwach czy urzędach. Jeżdżą samochodami, pociągiem i autobusami PKS. Mimo, że ich wynagrodzenie jest takie jakie mamy w całym kraju, to jest takie sobie, to nie wstrzymuje to ich od dojazdów, bo w życiu nic nie przychodzi łatwo.Więc jak nie znacie tego tematu to nie piszcie bzdur typu duże koszty, muszą być wysokie zarobki czy inne takie pierdoły, aby tylko uzasadnić własną niechęć do pracy i frustrację wynikającą z braku ambicji. Fajnie, że jest ta siódemka, ale i tak nadal najwięcej osób dojeżdża do pracy w Gdańsku czy też w Trójmieście pociągami Przewozów Regionalnych a też i TLK np. "Rybak".
W Peogrodzie, UPS Gdańsku nie chciałbym mieszkać, nawet gdyby mi dopłacali
U nas zawsze, nie bo nie,jesteśmy smutnym narodem ,nic nam nie pasuje,to paliwo za drogie ,to mieszkania za drogie ta za długo jechać,tancerka nie umie tańczyć to mówi ,że majtki ma za ciasne.Cieszcie sie z tego co mamy a mamy sporo i dalej sie robi.Uśmiechnijcie się idzie wiosna,krokusy kwitną.