Koronawirus nie odpuszcza. W województwie warmińsko-mazurskim pojawiają się kolejne przypadki zakażenia. Jak są wykrywane i jaką rolę w tym procesie odgrywa elbląski sanepid?
Są dwa rodzaje badań, które mogą zidentyfikować koronowirusa albo ślad po jego obecności.
Metoda molekularna, czyli badanie obecności materiału genetycznego wirusa, wykrywa, czy ten wirus jest aktywny, czy jest zakażenie, które często wiąże się z chorobą. Jeśli takie badanie wychodzi ujemne może oznacza to, że w tym momencie ta osoba nie jest zarażona albo jeszcze nie wypuściła wirusa z własnych komórek. Jeżeli zbadamy osobę w niewłaściwym momencie to może się okazać, że uzyskamy fałszywy negatywny wynik, dlatego te badania nie mogą być przeprowadzane w każdym momencie
- zaznaczył Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu.
Przy przeprowadzeniu takiego typu badania ważny jest ostatni moment potencjalnego kontaktu z osobą zakażoną bądź podejrzaną o zakażenie. - Od tego momentu liczymy 7 dni - mówi Marek Jarosz. - Badanie osób, które na przykład dzień wcześniej przekroczyły granicę nie ma sensu, bo ta osoba mogła zostać zakażona za granicą, ale w momencie przekroczenia granicy badanie może nam tego wirusa nie pokazać. Dlatego na takie osoby nakładana jest kwarantanna. Wirus ujawnia się po 7 dobach, więc jeżeli w tym momencie wynik będzie ujemny to znaczy, że rzeczywiście ta osoba nie została zakażona.
Oprócz badań z wymazu można także przeprowadzić badanie z krwi. - To są badania tzw. serologiczne, czyli szukamy przeciwciał. Mogą one wykryć ślad po infekcji jaka była wcześniej, ale nie oznacza to aktywnego zakażenia i zagrożenia ze strony takiego człowieka, więc na podstawie takich badań nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć - tłumaczy Marek Jarosz. - Niektóre badania przeciwciał mogą dawać fałszywe dodatnie wyniki, ponieważ zachodzą reakcję krzyżowe pomiędzy tymi wirusami, które mamy w sobie od dziesiątków lat, które wywołują banalne przeziębiania a koronawirusem, którego szukamy. I może się pokazać wynik serologiczny dodatni, ale wcale to nie musi oznaczać, że mamy do czynienia z aktywnym wirusem, ani nawet z zakażeniem COVID-19.
Jeśli osoby decydują się na badania serologiczne to na wyniku jest nawet dopisek, że w przypadku uzyskania wzrostu przeciwciał należy przeprowadzić badanie molekularne, więc tak naprawdę sprowadza się to do tego, że trzeba się przebadać metodą szukania materiału genetycznego wirusa
- dodał Marek Jarosz.
Gdzie takie badanie można przeprowadzić? - Badania urzędowe, czyli te ze wskazań epidemiologicznych lub wybranych grup, w tym również osoby przekraczające granice, badamy bezpłatnie. Materiały są pobierane na terenie Szpitala Miejskiego przy ul. Żeromskiego, na oddziale zakaźnym albo w namiocie, który jest mobilnym punktem poboru. Wszystkie wymazy są wysyłane do Olsztyna - podkreślił Marek Jarosz.
Jak zapewnia dyrektor elbląskiego sanepidu próbki wysyłane są do Olsztyna codziennie. - Badania urzędowe wykonują laboratorium olsztyńskie oraz jedno z laboratoriów prywatnych, które posługuje się technologią molekularną i ma podpisaną umowę z Warmińsko-Mazurskim Wojewódzkim Inspektorem Sanitarnym - informuje.
Gdzie można przebadać się prywatnie? - Możemy skorzystać z każdego prywatnego laboratorium, które oferuje badania tą metodą. Należy jednak pamiętać, że przebadanie się w dowolnie wybranym momencie nie zawsze daje wynik reprezentatywny. Może dawać fałszywie negatywny - zauważa Marek Jarosz. - Tutaj warto skonsultować się z lekarzem bądź z nami.
Jak do tej pory w województwie warmińsko-mazurski stwierdzono 284 zakażenia.
Badania przeprowadzamy w różnych sytuacjach. Są to na przykład osoby z tzw. "kontaktu", które ustalamy podczas dochodzenia epidemiologicznego i to zajmuje nam najwięcej czasu. To osoby, które miały kontakt z osobami podejrzanymi lub już z wynikiem dodatnim. Proporcja między osobą zakażoną a osobami z "kontaktu" to może być 1 do 10, a może też być 1 do 100. Efekt jest taki, że jeżeli mamy wynik pozytywny u danej osoby to ustalamy kontakty cofając się o 14 dni od momentu występowania pierwszych objawów, a nie od momentu otrzymania pozytywnego wyniku badania
- wyjaśnia Marek Jarosz.
To pracownicy sanepidu ustalają z kim osoba zakażona miała kontakt. - Nie chodzi nam tu o przelotne minięcie się na schodach, ale o przebywanie w jednym pomieszczeniu, o dłuższą, przynajmniej 15 min rozmowę twarzą w twarz zwłaszcza jeśli nie były używane środki ochrony. Dlatego tak ważne jest, żeby ich używać, bo one w znacznym stopniu ograniczają możliwość zakażenia. - Z osobami z kontaktu bezpośredniego nawiązujemy na początku telefoniczny kontakt. Od razu obejmujemy je kwarantanną. Automatycznie kwarantanną objęci są także domownicy, z którymi dana osoba mieszka. Badamy osoby z kontaktu pamiętając o tych 7 dniach. Jeżeli wynik będzie negatywny kwarantanna jest zdejmowana. Dziennie w Elblągu pobieranych jest od kilkunastu do kilkudziesięciu wymazów, które wysyłane są do Olsztyna - informuje Marek Jarosz.
Nie wszyscy jednak chcą być przebadani. - Jeżeli osoby przekroczyły granice to w 10-11 dobie wykonywane są badanie bezpłatnie. My już w 8 dobie dzwonimy do tych osób zadając pytanie, czy chcą się poddać badaniu, bo badanie to jest dobrowolne. Jeżeli odpowiedź brzmi tak to pytamy, czy dana osoba jest w stanie sama dojechać do Szpitala, pamiętając, że nie może korzystać z transportu publicznego, ani nie może podróżować z osobą, która z nią nie mieszka. Jeżeli nie ma takiej możliwości to kierujemy wówczas ekipę, która przyjeżdża do miejsca zamieszkania tej osoby i tam pobiera wymaz - wyjaśnia Marek Jarosz. - Jeśli ktoś rezygnuje z badania to musi odbyć 14 dni kwarantanny.
Dyrektor elbląskiego sanepidu apeluje o noszenie maseczek.
Wszyscy jesteśmy narażeni na zakażenie koronawirusem. To jest ciągle choroba, która niesie za sobą szereg znaków zapytania. Nie wiemy jeszcze wszystkiego na jej temat, dlatego nie możemy jej lekceważyć
- dodał Marek Jarosz.
Czy noszenie maseczek może nas uchronić przed zakażeniem? - To zależy, czy maseczkę nosimy zgodnie z zaleceniami. Jeśli np. nosimy wciąż tą samą maseczkę przy każdym wyjściu, jeżeli nosimy ją na brodzie, albo zasłaniamy nią tylko usta, a odsłaniamy nos, to to nie ma sensu. Będzie to tylko atrapa oraz tworzenie wewnętrznego przekonania o własnym działaniu. Ale kogo chcemy oszukać? Przecież oszukujemy wtedy sami siebie stwarzając potencjalne zagrożenie - zauważa Marek Jarosz. - Słyszałem o sytuacjach, gdy osoby, które nie nosiły maseczek bądź nie zachowywały dystansu twierdziły, że nie stosują się do tych wytycznych, bo one nie są chore. Tylko skąd one mogą to wiedzieć? Nie wiemy, jakie jest rozprzestrzenienie tego wirusa w populacji. Jest za wcześnie na takie wnioski przy takiej skali.