Proboszcz polskokatolickiego kościoła Dobrego Pasterza w Elblągu przekazał zawartość tacy na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Prosty gest księdza Kazimierza Klabana zachwycił internautów. W rozmowie z info.elblag.pl mówi co skłoniło go do przyłączenia się do akcji Jurka Owsiaka i jak radzi sobie z niespodziewaną popularnością.
Zdjęcie księdza, moment, gdy wrzuca ksiądz pieniądze z tacy do puszki WOŚP, podbiło internet. Informacje podchwyciły nie tylko lokalne, ale i ogólnopolskie media. Jak pan się czuje jako obecnie chyba najpopularniejszy ksiądz w Polsce?
Takiego oddźwięku się nie spodziewałem. Dzwonią do mnie ludzie z Polski, z zagranicy. Miałem już telefony z Włoch, Norwegii, Francji. Dziękują i mówią, że to wspaniały gest. To przyjemne, ale myślę sobie: "Ludzie ja nic takiego nie zrobiłem". Słyszę też, że chciałem się wykreować, zrobić PR. To absolutnie nie było moim zamiarem. Moim zamiarem było powiedzenie ludziom, że jeśli chcą dać pieniądze na WOŚP, mogą to zrobić w ten sposób. Nie agitowałem parafian. To przecież miało wynikać z indywidualnej potrzeby serca, z dobrej woli każdego. Sami włączyli się w akcję. Jestem przekonany, że te pieniądze trafiły na zbożny cel. Nie mam nic do Owsiaka, ale w tym przypadku to czy go kocham, czy nie to zupełnie inna sprawa. Uważam, że on robi wiele dobrego.
Proszę powiedzieć, jak to się stało, że tyle się teraz mówi o księdzu i parafii Dobrego Pasterza w Elblągu?
Dwa tygodnie przed 26. Finałem WOŚP, faktycznie zadzwoniłem do elbląskiego sztabu i poprosiłem, aby w niedzielę na godz. 12 podesłali mi z dwóch wolontariuszy przed kościół. Uprzedziłem, że tutaj jest mała wspólnota, ale, że mamy taką potrzebę, aby się włączyć w WOŚP i przekazuję na ten całą tacę. Przyszła niedziela. Przekazałem te pieniądze. Nawet ich nie liczyłem, bo przecież nie chodziło o to, ile kto daje, liczy się każda złotówka. Po mszy pojechałem do domu. Gdy tylko wszedłem, zaczęły się urywać telefony. Podesłano mi link, otwieram, patrzę, a tu ja na pierwszej stronie. Tego się nie spodziewałem. Nawet miałem chwile załamania. Myślałem, co ja zrobiłem.
Takie chwile załamania to raczej powinni mieć księża rzymskokatoliccy, tacy jak ten z Tych, który wezwał policję do kwestujących. Co ksiądz sądzi o takim zachowaniu?
Wczoraj usłyszałem "Ksiądz zrobił krecią robotę kościołowi katolickiemu". To na pewno nie było i nie jest moją intencją. Osobiście znam księży rzymskokatolickich, którzy też się włączają w WOŚP. Jeden z nich co rok kupuje obraz religijny i daje na licytację, inny zaprasza wolontariuszy, którzy kwestują przy kościele na obiad, czyli biorą udział, tylko w inny sposób. Nie wiem, co kieruje innymi, jak ten z Tych. Może ci księża czegoś się obawiają, może trzeba im więcej przemyśleń. Myślę jednak, że nie można uogólniać i wszystkich określać jednym mianem, w ten sposób można kogoś skrzywdzić. Zresztą nie wolno zapominać, że kościół rzymskokatolicki uczestniczy w innych akcja. Caritas prowadzi jadłodajnie dla bezdomnych, kościoły organizują dary na święta dla biedniejszych rodzin. Jestem pełen podziwu za te działania.
Ksiądz grał już wcześniej z Jurkiem Owsiakiem?
Podczas poprzednich finałów, to owszem, gdy spotykałem wolontariuszy na mieście, dorzucałem się do puszki. Jednak akcji w kościele nie organizowałem. Kiedyś musi być ten pierwszy raz i był w tym roku. Jestem po dwóch udarach, zawale serca, mam cukrzycę i nadciśnienie, czyli w szpitalu znajduję się dość często. Decyzję o udziale w WOŚP podjąłem po ostatnim pobycie tam. Wodząc wzrokiem po sali, widziałem różne sprzęty, prawie na każdym naklejone było serduszko. Wtedy pomyślałem sobie, a właściwie, dlaczego tej tacy tym razem nie przeznaczyć na WOŚP, ogłoszę to ludziom i zawsze będzie trochę więcej na ten zbożny cel.
Rozumiem, że to nie była jednorazowa akcja?
Będę grał z WOŚP do czasu, gdy pozwoli mi na to zdrowie. To nie była jednorazowa akcja. Jak już za coś się zabieram, to konsekwentnie. Nie wiem, dlaczego dopiero teraz to się stało, może potrzebowałem do tego dojrzeć. Zawsze jednak namawiam moich parafian do czynienia dobra. Okazji ku temu jest wiele więcej niż tylko Finał WOŚP raz w roku. Mamy pokazywać swoją osobowością, jestestwem, codziennym życiem, że jesteśmy dziećmi Boga, a dziecko Boga kocha drugiego człowieka. To proste. Niestety nie wszyscy tak czują.
W obecnych czasach chyba coraz bardziej potrzeba nam takich wydarzenia, jak Orkiestra, które pokazują, że mamy serca?
Rzeczywiście. Nie mówię tylko o WOŚP, czy gestach finansowych, ale potrzeba nam serca, miłości drugiego człowieka, bez względu, na jakiej to on jest nacji, jakiego wyznania, czy do jakiej partii należy. Do mnie do kościoła przychodzą różni ludzie, jedni się utożsamiają z PiS, inni z PO, lub jeszcze innymi partiami i nikt nie usłyszał jeszcze ode mnie złego słowa. Uważam, że przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi. Niejednokrotnie to tłumaczę, powtarzam w kazaniach, że wszyscy staniemy przed Bogiem i zostaniemy rozliczeni. Zaręczam, że pan Bóg nikogo nie zapyta: Do jakiego kościoła chodziłeś, zielonoświątkowego, prawosławnego czy rzymskokatolickiego? Zapyta, czy miałeś serce, miłość i otwartość na drugiego człowieka.
Dlaczego więc Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy u części osób wzbudza aż tak negatywne emocje?
Wie pani, tam, gdzie są pieniądze, tam zawsze będzie niezgoda.
Mam wrażenie, że tutaj nie tylko o pieniądze chodzi. W ostatnich latach WOŚP coraz bardziej staje się kwestią polityczną, podobnie zresztą jak kościół. Część księży i polityków dzieło Owsiaka krytykuje, inni okazują poparcie. Czy pan swoim czynem również wpisał się w ten dialog?
Kościół ma swoją misję do spełnienia. Ma nauczać o panu Bogu. Do polityki są powołane inne osoby, urzędy i instytucje. Tak powinno być. Niech każdy zajmie się swoim poletkiem i to będzie najlepsze. Chyba nie ma ludzi, którzy mogliby się zajmować wszystkimi tematami. Po to ludzie uczą się w różnych kierunkach, aby być w danej dziedzinie profesjonalistami. Gdy ktoś się uczył na księdza, a chce być politykiem, to wiadomo, że nie będzie dobrym ani jednym, ani drugim.
Ksiądz Kazimierz Klaban w środę, 17 stycznia, będzie gościem Dzień dobry TVN.
Bardzo mądra wypowiedź Księże . Słychać powołanie , a ono płyną może tylko z czystego , szlachetnego serca . A to niestety ..rzadkość .
Boże nic dodać nic ująć. Skoro Pan Owsiak oddaje wszystko co zebral i zarobił na procentach z lokat
Jakoś o wyzysku innych dla.dobra swego nic nie wspomniał ten Pan
Co prawda Kościół nauczał o Panu i plebsie ale Pan Jezus przyniósł dar.miłości na ziemię. I miał być koniec wyzysku przez druga osobe dla własnych celów.
No ładnie! dziennikarz robi wywiad z księdzem i zwraca sie do niego pan.BRAWO!!!
Skoro poprosił ksiądz o dwóch wolontariuszy to wystarczyło na kazaniu powiedzieć zebranym żeby zamiast na tacę, wrzucali do puszek przed kościołem. Nie byłoby wtedy takiego szumu i medialnej "sławy" ,której zapewne chciał ksiądz uniknąć ale niestety wpadł w celebrycką machinę - na początek obowiązkowo telewizja, przez przypadek TVN...
Pan Owsiak jest Wielki .Dla realizacji własnych nadrzednych celów, swoi naiwniaka
To i ksiądz potrzebuje klakierów. Niech twoja prawa ręka nie wie co czyni le waaa .daje i się jeszcze Też mi ksiądz
TVN i wszystko jasne.Judasz za.srebniki też
Jedyny w Polsce i z Elbląga. Ukłony.