"Nie można lekceważyć przedstawicieli młodego pokolenia, które poszukuje dla siebie miejsca w UE"

Za nami wybory do Parlamentu Europejskiego. Sojusz Lewicy Demokratycznej zajął trzecie miejsce. Czy to dobry wynik ?
  
Zajęcie trzeciego miejsca wyborach do Parlamentu Europejskiego przez SLD nie jest złym wynikiem. Ten wynik potwierdza obecność faktycznie lewicowej formacji na głównej scenie politycznej w Polsce. Oczywiście nasze oczekiwania były większe. Liczyliśmy na lepszy wynik wyborczy  tj. taki, który zapewniłby na przykład wejście do Parlamentu Europejskiego prof. dr hab. Tadeusza Iwińskiego, byłby to autentyczny reprezentant naszego województwa w Europarlamencie. Jeżeli mówimy o wyniku wyborczym to należy zauważyć, iż wojna wyborcza między PiS a PO dokonała tak dużego zamętu wśród naszych wyborców, że część elektoratu lewicy społecznej i nie tylko nie wzięła udziału w wyborach lecz w ten sposób zaprotestowała przeciwko takiej scenie politycznej w Polsce.

W naszej przedwyborczej sondzie internauci uplasowali Pana na trzecim miejscu pod względem zdobytych głosów. Okazało się jednak, że wśród kandydatów z Elbląga zajął pan drugie miejsce. Jest Pan z niego zadowolony?

Tak jestem zadowolony z tego faktu, tym bardziej że z kandydatów opozycyjnych Elbląga uzyskałem wynik najlepszy. Pragnę wszystkim internautom i wyborcą serdecznie podziękować za ich pozytywne postrzeganie mojej osoby i moich działań elbląskich i poza elbląskich w tym i unijno europejskich, w których nadal uczestniczę mimo, że nie jestem euro deputowanym. Pragnę zapewnić wszystkich wyborców, że nadal będę czynił wszystko co jest możliwe, aby przyśpieszać oczekiwane zmiany w naszym regionie, poprawiać warunki życia mieszkańców tworzyć lepsze warunki rozwoju gospodarczego i lepsze niż do tych czas wykorzystywanie środków unijnych. To mój cel, moje marzenie i oczekiwanie kierowane do rządzących w kraju i województwie.

Jak Pan ocenia wyniki pozostałych kandydatów z naszego miasta?
  
Odnosząc się do wyników wyborczych pozostałych kandydatów z Elbląga należy zauważyć, iż ich wyniki w jakimś sensie odzwierciedlają powyborczą pozycję partii politycznych, z którymi są związani. Powiadom powyborczą, gdyż faktyczna rola jest głównie medialno- emocjonalna, a szczególnie tych, które już w wieczór wyborczy zgłaszały gotowość programowej i organizacyjnej współpracy z partiami,  które odniosły zwycięstwo w wyborach.

Do Europarlamentu z naszego okręgu weszli Karol Karski (PiS) z 67 997 głosami oraz prof. Barbara Kudrycka (PO), dzięki 61 418 głosom. Spodziewał się Pan takiego rozkładu głosów?
  
Nie, nie spodziewałem się, wręcz przeciwnie obawiałem się bardziej niekorzystnego rozkładu głosów między liderami list dwu zwalczających się formacji. Formacji prawicowych wyrosłych z tego samego pnia opozycji politycznej lat minionych. Ten wynik potwierdza krytyczną ocenę rządu obecnej koalicji. Stosunkowo duża przewaga PiS-u nad PO – w naszym regionie, to już nie żółta kartka. Można powiedzieć, że „sędzia” sięga do kieszonki po kolejną kartkę chociaż jeszcze jej nie wyciągnął.  Kolejna wyborcza rozgrywka już za kilka miesięcy.

Dla wielu zaskoczeniem było nie powierzenie mandatu takim nazwiskom jak Ziobro, Gowin, Iwiński, Olejniczak czy Rostowski. Czy po poznaniu wyników, któryś przyjął Pan z niedowierzaniem?
  
Z niedowierzaniem przyjąłem brak wygranej w tych wyborach dr Wojciecha Olejniczaka – osoby z wszech miar bardzo dobrze przygotowanej do pełnienia funkcji eurodeputowanego. Jego brak wśród członków Parlamentu Europejskiego, to też efekt bezsensowności zabiegania o ten sam elektorat kandydatów z ugrupowania, które wogóle  nie przekroczyły progu wyborczego. Ze smutkiem przyjąłem też informację, iż prof. dr hab. T. Iwiński nie będzie eurodeputowanym. Należy podkreślić, iż z pośród tej mnogości kandydatów to prof. T. Iwiński na pewno posiada niezbędne kompetencje do bycia europarlamentarzystą.  Te wybory potwierdzają potrzebę zmian w polskiej  ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Obecna ordynacja jest nie demokratyczna i sprzeczna z Konstytucją RP.

Dużym echem odbiło się również zdobycie mandatu przez Janusza Korwina – Mikke. Czy dla Pana fakt, że człowiek z tak skrajnymi i antyunijnymi poglądami dostał się do PE jest zaskoczeniem?
  
Może nie samo przekroczenie progu wyborczego przez ugrupowanie Janusza Korwina – Mikke jest zaskoczeniem. Tego można było się spodziewać. Nurty radykalne zawsze mają jakąś część zwolenników. Pewnego rodzaju zaskoczeniem jest fakt poparcia w ponad 25% młodych wyborców biorących udział w wyborach w tym tych, którzy po raz pierwszy wzięli udział w wyborach w ogóle. Musimy z tego wyciągnąć wnioski. Nie można lekceważyć przedstawicieli młodego pokolenia, które poszukuje dla siebie miejsca w społecznej, socjalnej, ale też i politycznej Unii Europejskiej.

Frekwencja niestety nie dopisała. Nasze województwo znalazło się na ostatnim miejscu pod tym względem. Jak Pan myśli co było tego przyczyną?
  
Niskie zainteresowanie wyborami do Europarlamentu w Polsce jest zjawiskiem które obserwujemy od pierwszych wyborów do tego ciała przedstawicielskiego Państw Unijnych. Takie nastawienie nie może zadawalać nikogo. Tym bardziej w naszym województwie, z którego ponownie nie mamy przedstawiciela w Parlamencie Europejskim. Przyczyn tego stanu rzeczy możemy doszukiwać się wiele. Jedną z nich na pewno małe zaludnienie okręgu wyborczego oraz duże odległości do siedzib Obwodowych Komisji Wyborczych. Ponadto w roku br. w wielu gminach zostały zmienione siedziby komisji w ramach dostosowywania ich siedzib do nowej Ordynacji Wyborczej do Samorządów. Przyczyną najistotniejszą wydaje się być znużenie wyborców stylem uprawiania polityki przez naszą klasę polityczną oraz stylem i efektami sprawowania władzy przez obecną koalicję rządową. Bardzo często w kampanii wyborczej padały stwierdzenia – „ co tam głosowanie i tak PiS z PO będą sobie wyrywać urny wyborcze” . Niekoniecznie trzeba się z tym zgadzać, ale nie można tego nie zauważać bądź lekceważyć.

Dziękuję za rozmowę.

Z Władysławem Mańkutem rozmawiała