25 maja elblążanie będą mieli okazję zagłosować na kandydata, który ich zdaniem zasługuje na mandat eurodeputowanego. Postanowiliśmy przybliżyć naszym czytelnikom sylwetki elblążan chcących znaleźć się w Parlamencie Europejskim. Każdemu z nich zadaliśmy ten sam zestaw pytań. Dziś odpowiada na nie Władysław Mańkut z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Dlaczego zdecydował się Pan wystartować w wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Zacząć trzeba od tego, że reprezentacje poszczególnych państw w Parlamencie Europejskim powinny być odpowiednio przygotowane pod względem merytorycznym. Polska ma 51 eurodeputowanych – ważne jest, by byli kompetentni, merytoryczni, potrafiący myśleć globalnie ale z uwzględnieniem krajowych i regionalnych priorytetów. Mam nadzieję, że moje doświadczenie samorządowe, gospodarcze, polityczne, parlamentarne może się przydać w Parlamencie Europejskim. Byłem wśród tych osób, które zabiegały o przyjęcie Polski do Unii Europejskiej. W latach 2002 - 2003, kiedy te działania były najbardziej intensywne, będąc przedstawicielem Senatu z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej, uczestniczyłem w wielu dyskusjach parlamentarnych i, podobnie jak całe SLD, przekonywałem o konieczności tego kroku. Dzisiaj widzimy tego efekty. Uważam, że moje doświadczenie mogłoby być przydatne, gdyby wyborcy zdecydowali o oddaniu na mnie głosu. Cenna może być również moja wiedza wynikająca z działań i kontaktów w Komitecie Regionów. Komitet Regionów skupia przedstawicieli różnych regionów poszczególnych państw UE. Tam dyskutujemy o problemach najistotniejszych dla danego regionu. Ostatnio dyskutowaliśmy na temat energetyki i o kryzysie, który dotknął europejskie państwa. Tu miałem również możliwość zaprezentowania sytuacji jednego z najbiedniejszych regionów Unii Europejskiej jakim jest województwo warmińsko-mazurskie. Ta wiedza i bezpośrednie kontakty z obecnym przewodniczącym Parlamentu Europejskiego mogłyby być wartością dodaną - oczywiście, gdybym znalazł się w Europarlamencie.
Nie wszystkie partie zdecydowały się umieścić na swoich listach elblążan, a te które to zrobiły, nie obstawiły nimi pierwszych miejsc. Jak Pan myśli, dlaczego?
Elbląg jest dużym miastem, byłym miastem wojewódzkim, które w wyniku zmian administracyjnych utraciło swoją prężność. Niedobrze jest jeżeli duże miasto nie ma swojej reprezentacji, jeszcze gorzej, gdy nie ma nawet próby wyłonienia tej reprezentacji. W moim przekonaniu Elblągowi potrzeba silnej reprezentacji, trzeba kogoś, kto wiedzę i potrzeby z tego terenu będzie przenosił i włączał do decyzji szerszych, o znaczeniu europejskim - a dla nas również lokalnym. Dziś z Elbląga młodzi ludzie wyjeżdżają. Warto przypomnieć, że w ostatnim dziesięcioleciu wyemigrowało z miasta ponad 2 tys. inżynierów. Czegoś podobnego, poza czasem wojennym, nie było na przestrzeni wieków.
Jak Pan ocenia swoje miejsce na liście? Jest Pan z niego zadowolony?
Dzisiaj pewnym wyznacznikiem czy sugestią dla wyborcy jest zapewne też miejsce na liście. Tadeusz Iwiński na liście Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest "jedynką" i jako lider tej listy ma dodatkowe preferencje. W moim przekonaniu jest to na pewno osoba kompetentna, dobrze przygotowana i na pewno mocno związana z regionem. Nie chcę wymieniać nazwisk, ale znamy takich, którzy byli do tej pory i niby byli od nas - a jednak nie od nas. Co z tego, że potrafili szybko jeździć czy też że w czasie pięcioletniej kadencji udało im się zdobyć wykształcenie na poziomie licencjata jeśli odpowiadali za kwestie zagraniczne. To nie jest dobra reprezentacja ani dla regionu ani dla Polski. Wierzę, że większość wyborców będzie chciało zagłosować na osoby kompetentne, które będą gwarantem interesów Rzeczpospolitej, ale również będą potrafiły powiedzieć, jakie główne kwestie powinny być dostrzegane w związku z potrzebami regionu. Myślę, że wyborcy postawią na tych, którzy nie tylko będą „dietetykami” w Parlamencie Europejskim, czyli będą tam po diety, ale będą w grupie osób, które ze względu na doświadczenie i kompetencje będą myśleć o innym kształcie Europy.
Jakie są kompetencje europarlamentarzysty?
Najważniejszy obszar to uchwalanie budżetu i stanowienie prawa, które coraz powszechniej obowiązuje w krajach unijnych. Tu – jeszcze bardziej niż w krajowym parlamencie – ważne jest, by być w koalicji, która będzie miała realny wpływ na decyzje. Każdy głos oddany na koalicję SLD-UP wzmacnia szanse, aby nowym szefem Komisji Europejskiej został Martin Schulz. Unia potrzebuje jasnych priorytetów. Jednym z nich miałyby być systematyczne inwestycje w sektorze publicznym, przemyśle i pomoc dla małych i średnich przedsiębiorstw. Według SLD Unia powinna "uodpornić banki na kryzysy i zwalczać oszustwa sektora bankowego". Wybór pomiędzy Partią Europejskich Socjalistów – do której należą SLD i Unia Pracy – a Europejską Partią Ludową – do której należą Platforma i PSL – to wybór między tymi, którzy chcą aby koszty wychodzenia z kryzysu ponosili ci, którzy go wywołali – bankierzy i spekulanci giełdowi, a tymi, którzy koszty wychodzenia z kryzysu chcą przerzucać na klasę średnią i najsłabszych. Ta druga polityka była realizowana do tej pory przez rządzącą prawicę. Pierwsza koncepcja to propozycja lewicowego zwrotu, który utożsamia Martin Schulz i oczywiście Sojusz.
Czy może Pan podać przykład, w którym europarlamentarzysta zrobił coś dla naszego miasta?
Przykro mi to powiedzieć, ale nie pamiętam. Przychodzi mi do głowy jedynie osoba, która podczas obrad jednej z sesji Parlamentu mówiła o połączeniach transgranicznych. To był profesor Bogusław Liberadzki. To dotykało S22 i "siódemki", czyli po części i Elbląga.
Co mógłby Pan zrobić dla Elbląga, gdyby wygrał Pan wybory?
W 2004 roku byłem organizatorem konferencji międzynarodowej, która była poświęcona odnawialnym źródłom energii. Wtedy przyjęliśmy koncepcję mojego pomysłu wspartą przez Dyrektora Związku Dyrektorów Przedsiębiorstw Energetycznych Federacji Rosyjskiej, by pomyśleć o Bałtyckim Pierścieniu Energetycznym. Minęło 10 lat i jest kryzys, czyli wszystko, przed czym wtedy ostrzegaliśmy, dziś się sprawdza. W sferze energetyki jest bardzo dużo do zrobienia. To jest dla Elbląga rzecz niebagatelna. Wracamy na ten ogromny rynek energetyczny. A mamy bogate doświadczenie - my byliśmy tym terenem, z którego „żyła” polska energetyka. Mało kto wie, że w ramach eksportu urządzeń energetycznych Elbląg uczestniczył w zainstalowaniu na świecie 38 tyś. megawatów mocy. Dzisiaj dużych turbin już się tu nie produkuje, a przecież mamy takie doświadczenie i kompetencje. Niezmiernie ważne jest byśmy wrócili na ten rynek. Sprawa kolejna, bardzo ważna to swobodna żegluga z Zalewu na Bałtyk. Warto spełnić oczekiwania większości elblążan. Każdy, kto zajmuje się jachtingiem czy turystyką wodną wie, że z tego można żyć. Ważną kwestą jest też fakt, że jako jedyni posiadamy granicę z Federacją Rosyjską i mamy jedyne przejście kolejowe. To wszystko powinno być zapisane w strategii gospodarczej i kontaktów przygranicznych Unii Europejskiej. To byłaby dla nas ogromna korzyść. Tymi sprawami zająłbym się bezwzględnie.
Od frekwencji zależy ilu elblążan będzie miało szansę zasiąść w PE. Jak Pan myśli, ilu mieszkańców naszego miasta pójdzie zagłosować?
Mam nadzieję, że elblążanie zamanifestują swój potencjał społeczny i chęć uczestniczenia i że to będzie większa frekwencja niż podczas poprzednich wyborów, bo i wiedza o Parlamencie jest większa.
Przekop Mierzei i droga bezpośrednia do Trójmiasta to typowe "wabiki" dla wyborców. Czy Pan deklaruje podjęcie kroków w tych sprawach?
Jestem zwolennikiem budowy kanału przez Mierzeję. Uważam, że nie na wszystko należy patrzeć przez pryzmat pieniędzy. Pytanie - ile to będzie kosztowało - nie jest tu najważniejsze. Czy można przeliczyć zamanifestowanie faktycznej solidności państwa? To jest niezmiernie ważna rzecz. My chcemy, żeby kanał został wybudowany i to nie jest dzielenie Mierzei na części. Nie jest prawdą, że będą jakieś negatywne skutki ekologiczne. W 1997 r. ,jako wojewoda elbląski, przyjąłem pozytywną opinię zespołu badawczego, który wówczas był rekomendowany przez Polską Akademię Nauk. Dziś pojawiły się takie opinie, że będzie to miało negatywny wpływ na gniazdowanie ptaków. Ale czy dziś nie pływa się po Zalewie? Tor wodny określa, którędy się pływa i nie robi się tego w obrębie rezerwatu czy terenów chronionych. Mamy przykłady w innych krajach, które pokazują, że nic złego w ekologii się nie dzieje. Dzisiaj, kiedy mamy tak utrudnione warunki żeglugowe, port elbląski nadal jest czwartym portem towarowym w Polsce. Dlatego zasługuje na więcej. I port, i miasto - i przede wszystkim elblążanie.
Z Władysławem Mańkutem rozmawiała
Wyznacznikiem jak społecznie ważne dla kandydata są sprawy obywateli jest fakt że odmówił złożenia swojego podpisu pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum z 14 kwietnia. Widać bliższa była Panu Mańkutowwi koalicja z Panem Nowaczykiem niż interes tysięcy Elblążan którzy mieli koszty panowanie tej koalicji POnosić. Unia wymaga zmian ale postawa Pana Mańkuta pokazuje że nie jest w stanie ani potrzeby zmian zidentyfikować anie nawet poprawnie ocenić postulatów zdefiniowanych przez innych. Zaginęła też owa lewicowa dbałość o interes socjalny najbiedniejszych. Pozostałą czerwona flaga powiewająca zawsze w kierunku z którego wieje wiatr zwiastujący pensje apanaże i wysokie diety . Wiatr przemian jakoś polityków lewicy spod znaku SLD jakoś mało interesuje no może poza Panem Klimem.
A co przez tyle lat zrobił pan dla Elbląga ? Ale tak konkretnie ! Co Elbląźanie zawdzięczają panu ? Tyle lat przy władzy ,od samorządu po sejm i senat.
Mańkut jak Lenin wiecznie żywy.
To idealny kandydat mądry, wykształcony i młody. Wieloletnie doświadczenie pełne zawodowych sukcesów, a do tego człowiek życzliwy i miły znający języki obce. Tak dalej SLD a przestaniecie istnieć z taką młodzieżą jak Władek.
A to cwaniaczek. Znów chce się ustawić za społeczne pieniądze. Płynie z nurtem rzeki jak przysłowiowe gówienko. Bierze pieniądze, nie za to że coś dobrego i pożytecznego zrobił, ale za to że go wybrali i zasiada.
powiem krótko - prof. Iwiński - TAK, ten drugi pan - NIE
Stawiam na Mańkuta
I znów zaślepieni nienawiścią - a argumenty są merytoryczne. I widać wiedzę i doświadczenie. Przynajmniej kandydat wie, o czym mówi. Też jestem za przekopem Mierzei, też uważam że bezcenna jest solidność i suwerenność państwa. I głosując będę kierował się tym, co kandydat wie i potrafi a nie tym, co mówią dyżurni komentatorzy. Nie dam się zmanipulować.
Wreszcie ktoś, kto zna region i wie o czym mówi. Mam dość elblążan z Gdańska i Warszawy. Będę glosowała na Mańkuta.
Drogi Elblążanienie mam wrażenie że ów dyżurny komentator to przytyk do mnie. Za Przekopem Mierzei jest i Pan Wcisła i Pan Mańkut i Pan Karski i można tak wymieniać do wieczora. Pomimo tego ŻADEN z nich do przekopania mierzei nie doprowadził z czego wnioskuję że to politycy nieskuteczni i zdolni jedynie do składania obietnic i deklaracji . Nie zgodzę się też z ową bezcenną suwerennością złego Państwa. Suwerenna była III Rzesza i ZSRR co nie znaczy że były to państwa przyjazne dla obywateli. Suwerenność winna ustępować sprawności państwa w służeniu obywatelowi a tego Pan Mańkut nie dostrzega nawet kątem oka. O solidności II Rzeszy i ZSRR chyba nie warto deliberować bo były to monolityczne systemy z zasady niewzrószalne i nie reagujące na wolę obywateli. Totalitaryzm w każdym calu....