W sobotę, 12 października miną trzy miesiące od momentu zaprzysiężenia Jerzego Wilka na prezydenta Elbląga. Okoliczność zbliżających się 100 dni prezydentury to zwyczajowo czas pierwszych podsumowań. We wtorek, 8 października, w swoim gabinecie gościł nas Jerzy Wilk, który m.in. stwierdził, że nie odhacza zrealizowanych obietnic wyborczych, że zagrożenie wejścia do Elbląga komisarza jest nadal możliwe oraz, że planuje zorganizować referendum.
Nowa praca to zawsze niepewność, czy dam radę. Odnalazł się Pan w roli Prezydenta Elbląga?
Tak. Teraz, po kilku miesiącach, zdaję sobie sprawę, że o wiele trudniej miałaby osoba, która by wygrała będąc nawet świetnym kandydatem, ale gdyby nie miała nic wspólnego z samorządem. Nie dałaby rady. Ta kadencja jest tak krótka, że nauka pochłonęłaby cały ten czas. Oczywiście pewne rzeczy były dla mnie nowością, takie jak sposób funkcjonowania Urzędu, pewnych zasad, dekretacji pism, ale samą znajomość Urzędu jako takiego miałem dużą. Pierwsze miesiące były trudne również z powodu nawału pracy. Mało miałem czasu na pracę koncepcyjną, a więcej na bieżącą działalność polegającą na podjęciu zaległych decyzji, podpisaniu dokumentu, wydaniu koncesji. Poza tym szybko i sprawnie wszedłem w rolę prezydenta.
Czyli ma Pan poczucie, że na tym etapie dużo udało się Panu zrobić?
Tak.
Wdrożenie było na tyle sprawne, że mógł się Pan skupić na realizowaniu swoich obietnic wyborczych?
Tak. Z tym, że ja nie skupiam się na odhaczaniu kolejnych punktów w swojej deklaracji wyborczej, choć mimo krótkiego czasu urzędowania, część obietnic już zrealizowałem.
Ale opozycja będzie odhaczać.
I niech sobie odhaczają. Oni są od tego, nie ja. Gdybym ja się skupił tylko na tym, żeby co do słowa zrealizować program, to bym nie robił znacznie więcej. W trakcie pracy wychodzą rzeczy, o których wcześniej nawet nie myślałem, że można zrobić, i że nawet trzeba je zadeklarować kandydując na ten urząd. Nie skupiam się więc na tym czy szybko czy wolno zrealizuję poszczególne obietnice wyborcze. Najważniejsze, żeby elblążanom żyło się lepiej, a nie czy ja będę miał satysfakcję, że wypełniłem ten program. Głównym moim zadaniem jest to, żeby Miasto lepiej funkcjonowało.
Jaka przyszłość czeka Urząd Miejski? Zapowiadał Pan reorganizację UM, zredukowanie stanowisk kierowniczych i dopasowanie jego struktury do faktycznych potrzeb. Pierwsze zmiany już widzimy. Czy planuje Pan wprowadzenie kolejnych?
Cały czas pracujemy nad tym, żeby usprawnić pracowanie Urzędu. Chciałem zlikwidować departamenty, ale to wiązałoby się z dodatkowymi kosztami. Połączyłem Departament Kultury z Departamentem Sportu, zlikwidowałem DKS. Nie mam satysfakcji, że kogoś zwalniam. Jeżeli ktoś chce pracować ze mną i okazuje się, że jest dobrym pracownikiem, wywiązuje się ze swoich obowiązków, to ja szukam dla niego miejsca pracy, staram się, żeby mu pomóc, zrobić jakieś przesunięcia wewnętrzne. Rozmawiam z nim, żeby poznać jego sytuację i zebrać wszystkie argumenty za. Ważne jest to, że może był niedopasowany do stanowiska i na innym lepiej się sprawdzi. Biorę to pod uwagę, bo nie chodzi o to, żeby krew się lała, tylko o to, żeby urząd dobrze funkcjonował. Parę osób odchodzi na emeryturę, więc przesuwamy pracowników, bo to wygeneruje oszczędności. W skali tego roku to jest już ok. 200 tys. zł, które zaoszczędzimy.
Czy zmiany ilości pracowników przychodzą z czasem, czy ma Pan zaplanowane, że jeszcze kilka konkursów będzie musiało zostać przeprowadzonych?
Na pewno tak. Są sprawy do załatwienia. W Departamencie Sportu trzeba będzie zastępcę wyłonić, jest ogłoszony konkurs w Biurze Prezydenta Miasta.
Nie mówię o tych, które już zostały zapowiedziane, ale o tych, które są ewentualnie planowane.
Staram się doceniać osoby, które już udowodniły, jak pracują. U Pana Cichosza nastąpił awans wewnętrzny i awansował młody chłopak, który nie jest związany z PiS-em, o co mnie nie raz pomawiają. Staram się skupić na tym, żeby Urząd dobrze funkcjonował i liczę na to, że to pozwoli mi wygrać kolejne wybory. Co to za prezydent na rok? Chciałbym kontynuować to, co zacząłem, bo niektórych rzeczy nie da się załatwić w tak krótkim czasie. Mam tu na myśli np. połączenie szpitali, a pomysł ten popiera także NFZ. Poza tym pomoc społeczna leży. Wydaje mi się, że Departament Społeczny wykonuje pewne zadania, które wykonuje MOPS. W przyszłości powinno się połączyć obie te instytucje, ale to też wymaga czasu. Jest wiele takich rzeczy, które chciałbym zrobić.
Czy w najbliższym czasie będą realizowane takie plany, które pomogą w lepszym funkcjonowaniu Urzędu? Będą jeszcze łączenia Departamentów?
Będziemy rozpatrywali jak jeszcze usprawnić pracę. Jest duży Departament Inwestycji i Dróg. Tam trzeba rozpatrzeć, czy tak powinien funkcjonować. To są trzy dawne departamenty połączone w jeden. Ogrom zajęć powoduje, że nie zawsze ten departament sobie czasowo ze wszystkim radzi. Przyglądam się temu. Wiceprezydent Hajdukowski pracuje nad przedstawieniem jakiejś propozycji. Zobaczymy.
Na ile jest realne, żeby połączyć Przedsiębiorstwo Dróg i Mostów z Zielenią Miejską?
One przed laty funkcjonowały jako jedno przedsiębiorstwo. Później zostały podzielone na dwa. Tylko w ostatnim okresie Zieleń Miejska z przedsiębiorstwa została przekształcona w zakład budżetowy. PDiM jest spółką. Gdybym chciał je ze sobą połączyć najpierw trzeba by było ogłosić upadłość PDiM, czyli przekształcić ją przez likwidację. Nie chciałbym go likwidować, bo to jest ruch, który wzbudziłby zaniepokojenie załogi. Jakby się udało poprzerzucać zadania organizacyjnie i przenieść pracowników, a dopiero później zlikwidować całą spółką, ale pustą, bez zadań i majątku, to wtedy tak. Wtedy byłaby szansa, że pracownicy byliby lepiej wykorzystani, a mogliby pozyskiwać te drobne zlecenia miejskie.
Wspominał Pan o ewentualnych pretensjach jakie mogą się pojawić od osób z Pana partii. Zmiany nastąpiły w radach nadzorczych niektórych spółek miejskich. Pojawiły się głosy, że wymieniani są sympatycy PO, a zatrudniani zwolennicy PiS-u.
Nie ma w tym ani słowa prawdy. O ile wiem, żadna z nowo powołanych osób nie jest z PiS-u.
Konieczne było wymienianie ludzi w czasie trwania kadencji? Nie można było poczekać do jej końca?
To jest decyzja prezydenta. Ja jestem organem właścicielskim. Będąc w opozycji nie kwestionowałem składu rad. Nie miałem przedstawiciela PiS-u w radach nadzorczych spółek i nie miałem o to pretensji ani do prezydenta Słoniny, ani do prezydenta Nowaczyka. Zgromadzenie wspólników i organów właścicielskich należy do Prezydenta Miasta. To on odpowiada za funkcjonowanie tych spółek i jedynym narzędziem jakie on ma, są rady nadzorcze. Nie chciałbym doprowadzić do takiej sytuacji, że ja nie będę mógł wydawać poleceń dyrektorowi, bo mogę to robić jedynie przez radę nadzorczą i zgromadzenie wspólników. Gdyby rada nadzorcza nie akceptowała moich decyzji to byłaby dla mnie sytuacja absurdalna. Nie mogę sobie na to pozwolić. Natomiast nie znam ani jednego nazwiska osoby, która by była członkiem PiS-u.
Czy widzi Pan możliwość owocnej współpracy z radnymi innych ugrupowań? Jak Pan ocenia dotychczasową współpracę radnych?
W tej chwili bardzo dobrze oceniam pracę z Radą. Główne uchwały, które budziły pewne wątpliwości, tj. obniżenie cen biletów komunikacji miejskiej czy czynszów oraz likwidacja spółki aquapark, podjęła bez problemu. Nawet na co dzień zauważam, że współpraca jest dobra i z SLD, i z Klubem Witolda Wróblewskiego, nawet z częścią Platformy. Nie ze wszystkimi radnymi Platformy, bo część jest niechętna do współpracy, ale z resztą chęć współpracy jest. Przecież prezydent ma możliwości wpływania na pewne decyzje Rady Miejskiej. A ja w pewnych zadaniach ustępuję. Mógłbym się nie zgadzać na niektóre kandydatury, które podczas sesji padają z sali do różnych instytucji, które powołuje prezydent. A ja je akceptuję deklarując chęć współpracy.
Podczas niejednej sesji RM dochodziło do przepychanek słownym między Panem a radnymi Platformy Obywatelskiej. Czy takich sytuacji nie można uniknąć?
Nigdy nie staram się nikogo obrażać. Natomiast są jakieś wycieczki osobiste w stosunku do mnie. Rozumiem, że niektórzy nie mogą przeżyć, że zostałem prezydentem. Cóż ja mogę zrobić? Chcę zaznaczyć, że to nie są ataki z mojej strony. Ja na koniec sesji odpowiadam radnym na zapytania i zawsze robię to w sposób wyważony. Elblążanie potrzebują spokoju, stabilizacji, a nie grania na społecznych emocjach. Chciałbym uspokoić tę atmosferę, a nie ją podgrzewać. Z drugiej strony rozumiem rolę opozycji, natomiast wszystko można powiedzieć bardziej lub mniej łagodnie. Ja na pewno nie będę robił wycieczek osobistych wobec żadnego radnego.
A propos stabilizacji. Już się przyzwyczailiśmy, że sesje Rady Miejskiej odbywają się co miesiąc, za wyjątkiem okresu wakacyjnego. W październiku jednak sesja nie zostanie zwołana.
To była prośba urzędników, którzy muszą przygotować projekty uchwał dotyczące finansów, podatków i spraw okołobudżetowych. Dla mnie wygodniej by było zwoływać ją co miesiąc. Na bieżąco współpracuję z przewodniczącym Rady Miejskiej i muszę przyznać, że bardzo dobra jest to współpraca.
Liderem Platformy Obywatelskiej został Jerzy Wcisła, odwołany w referendum były przewodniczący w RM. Jak ocenia Pan ten wybór?
Myślałem, że ktoś inny zostanie. Wcześniej mówiono, że ktoś inny będzie kandydował. Jerzy Wcisła jest dosyć znanym politykiem Platformy. Nie uzyskał jednak akceptacji społecznej i nie został wybrany w przedterminowych wyborach. Startował z drugiego miejsca, tak jak Antoni Czyżyk, który do Rady się dostał. Jerzemu Wciśle było chyba trudniej. Był przewodniczącym Rady Miejskiej i jeżeli będzie miał ochotę współpracować ze mną, jako z prezydentem, to oczywiście jestem do dyspozycji i deklaruję możliwość współpracy. Mam nadzieję, że emocje opadną, wyniki wyborów znamy i ta współpraca nastąpi. Liczę na współpracę i z Jerzym Wcisłą, i z władzami wojewódzkimi Platformy, i z panem Marszałkiem Jackiem Protasem. Nie chciałbym, żeby ze względów politycznych decyzje dotyczące Elbląga zapadały w Olsztynie. Żeby wnioski przeze mnie składane były oceniane merytorycznie, a nie przez pryzmat tego, z jakiej jestem partii. A obawiam się, że tak może być.
Wiele emocji wzbudziła decyzja o rezygnacji z dotacji na stadion. Wiemy, że cała oddana kwota już do nas nie wróci. Jak ocenia Pan szansę na odzyskanie choć części tych pieniędzy?
Ci, którzy mówili, że wybudują stadion i mówili to w ostatnim okresie, mówili nieprawdę. Nie można było za te pieniądze wybudować projektu tak rozbudowanego. Jeden z radnych, który teraz tak głośno walczy o ten stadion, przez tamten okres był radnym partii rządzącej, i wtedy, kiedy sytuacja finansowa była lepsza, mógł energię pożytkować na budowę stadionu. Wtedy należało krzyczeć. To było zobowiązanie prezydenta Nowaczyka, nie moje. A teraz został rok na wykorzystanie dotacji, pieniędzy w budżecie nie ma i pan radny się obudził.
Pan nie obiecywał stadionu, ale liczy, że uda się odzyskać pieniądze, by zainwestować w basen miejski. Myśli Pan, że jest to możliwe?
Z tego, co wiem to czekano na rozstrzygnięcie referendum, by powiadomić, że nie ma pieniędzy na stadion. Gdyby prezydent Nowaczyk nie został odwołany, to i tak by musiał powiedzieć, że go nie wybuduje. Obiecałem, że stadion będziemy modernizować i na przyszły rok przeznaczone jest na to 2,5 mln zł. Co roku będziemy ten stadion modernizowali i może uda się uzyskać z drugiego rozdania jakieś środki. Jeżeli ogłosiłem, że rezygnuję z budowy nowego stadionu musiałem zwrócić pieniądze marszałkowi. One tam wróciły, ale od razu powiedziałem, że one są nasze, "elbląskie" i w związku z tym nie chciałbym, żeby one przepadły. Pojechałem do pana marszałka i poprosiłem go o to, żeby przeznaczył te pieniądze na budowę krytej pływalni, bo elblążanie o nią proszą i jest tu potrzebna. W tej chwili jesteśmy na ukończeniu przygotowywania projektu. Złożymy go na pewno do 29 października. Liczymy, że on zostanie dobrze oceniony. Wiem, że jeszcze Olsztyn wystartuje ze swoim projektem i Iława. Mam obawy, czy będzie obiektywnie oceniany projekt, czy nie będzie tego kontekstu politycznego. Tego się obawiam, że względy polityczne wezmą górę nad merytorycznym rozwiązaniem, co jest ważniejsze. My w porównaniu z Olsztynem jesteśmy w gorszej sytuacji i oni mogą poczekać na kolejne rozdanie, ale to urzędnicy pana marszałka będą oceniali te projekty. Wierzę w pana marszałka, że zadba o to, żeby był pełny obiektywizm i żebyśmy te środki dostali.
Te środki nam są szczególnie potrzebne ze względu na zadłużenie miasta, które jest niepokojące. Na ile realne jest wejście komisarza?
Ja do tego nie dopuszczę. Nie po to zostałem prezydentem miasta, żeby po kilku miesiącach wpuszczać komisarza. Natomiast cały czas jest takie zagrożenie. Pracujemy nad budżetem. Staram się to spiąć, jak najmniejszym kosztem. Proszę zwrócić uwagę na to, że nie likwiduję szkół, wolne obiekty wystawimy na sprzedaż. Wszystkie instytucje dostały sygnał, że mają o 10 proc. obniżyć swoje wydatki, ale nie te dotyczące zatrudnienia, ale te wydatki związane z bieżącą działalnością. Tylko z tego możemy wygenerować jakąś nadwyżkę, którą będziemy mogli przeznaczyć na inwestycje, tj. drogi 503 i 504.
Czy koszty związane z drogą 504 nie zjedzą nas finansowo? Upadłość firmy Sjaelso spowodowała utratę prawie 2 mln zł.
To prawda. W tej chwili mówią, żebym nie straszył ludzi, ale ja nie straszę. Ja mówię o faktach. Po co się braliśmy za drogę 504 skoro nie było opracowania finansowego tej inwestycji? Tutaj należało zabezpieczyć się umowami z grupą Sjaelso i inwestorem Porto 55. A teraz możemy liczyć jedynie na to, że majątek Sjaelso zabezpieczy nasze roszczenia, ale my jesteśmy na samym końcu listy wierzycieli i dla nas może już nie wystarczyć pieniędzy. A jeśli ich nie otrzymamy, to będziemy musieli znaleźć je gdzie indziej. Dlatego trzeba będzie zrezygnować z innych inwestycji, których jeszcze nie rozpoczęliśmy, bo nie wyobrażam sobie, żeby 504 miała zostać rozgrzebana. My chcemy skończyć całkowicie do czerwca przyszłego roku ulicę 12 Lutego, a drogę 503 najpóźniej do września przyszłego roku.
Mówił Pan, że będzie dążył do likwidacji Straży Miejskiej. Czy zgodnie z obietnicą wyborczą w 2014 r. przestanie ona istnieć w Elblągu?
Obiecywałem, że w 2014 r. zostanie ona zlikwidowana, i żeby do tego doprowadzić złożę wnioski zarówno do wojewody, jak i do komendantów miejskich i wojewódzkich policji o opinię. Muszę je uzyskać, by skierować sprawę do Rady Miejskiej. Jeżeli wszyscy zaopiniują mój wniosek pozytywnie to sprawa jest jasna - likwidujemy Straż Miejską. Jeżeli nie będę miał zgody tych instytucji, to będę szukał rozwiązań alternatywnych. Mieszkańcy muszą czuć się bezpiecznie, muszą widzieć, że policja i straż miejska pracują, a nie tylko wyciągają pieniądze. Ale widziałem ostatnie statystyki - coraz więcej jest pouczeń niż mandatów i to jest dobry kierunek.
Czyli nie trzeba likwidować staży miejskiej tylko wystarczy ją ukierunkować?
Zobaczymy. Policja ma swoje zadania, a staż miejska swoje. Na razie wystąpię o opinie.
Na koniec zapytam o jeszcze jedną Pana deklarację, mianowicie o referendum w sprawie przyszłości Elbląga. Mówił Pan, że konieczna jest zmiana granic województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego tak, aby w sposób racjonalny mógł funkcjonować nasz region. Czy Jerzy Wilk zorganizuje referendum?
Tak, zorganizuję referendum. Najlepiej byłoby to zrobić przy wyborach samorządowych. To jest jedna kartka więcej, a dzięki temu uzyskamy dużą wiedzę. Zwolennicy powołują się na konsultacje z 1999r., kiedy to prawie 90 proc. elblążan było za Pomorzem. Przeciwnicy mówią, że nie warto nic zmieniać, bo granice są już ustalone. Wiedza jest najważniejsza. To będzie mało kosztowne, a dowiemy się, jakie są teraz oczekiwania mieszkańców i to będzie potężny argument do negocjacji. Nawet jeżeli nam się nie uda doprowadzić do zmiany granic od razu, to mamy argument w ręku, żeby naszym przedstawicielom w samorządzie wojewódzkim zwrócić na to uwagę. Może wojewoda powinien być w Elblągu? Albo sejmik. Na początku mówiono, że bez Elbląga to województwo nie ma szansy funkcjonowania. Mieliśmy być tą drugą nogą. A jak się nas teraz traktuje? Jak protezę, a nie nogę. Lekceważy się nas pod każdym względem. Mam nadzieję, że elblążanie dadzą jasny sygnał, czego chcą tak, jak dali w ostatnich wyborach. Do tej pory pamiętam dokładnie ile głosów zdobyłem i nie ukrywam, że liczę na to, że dane mi będzie zawalczyć o lepszą przyszłość dla naszego miasta w kolejnej, pełnej tym razem kadencji.
Dziękuję za rozmowę.
Z prezydentem Jerzym Wilkiem rozmawiała
Elbląg do pomorskiego,trzeba przeprowadzić referendum i uwolnić się od Olsztyna.Pełne poparcie dla J.Wilka
A po co mogę zapytać, przecież jedno już było i co i wielkie nic, szkoda czasu i zachodu, trzeba zając się pilnymi dla miasta rzeczmi co z drogami ano kompletnie nic, a może to za trudne dla nowych władz, chyba tak bo mimo tych żałosnych gospodarskich wizyt wzbudzających tylko śmiech i politowanie nic kompletnie się nie dzieje, pracowników jak nie ma tak nie ma, tu paru, tam paru aby zbyć, a postęp żaden a tu idzie zima, żałosne
Bardzo merytoryczny wywiad niech ten stekąjący sie uczy od pani
No widze ze Wilk konkretnie odpowiada bez owijania w bawelne. Czuc ze ma twarda reke a nie miekka faje jak jego poprzednik. Trzeba tez sprobowac odzyskac tereny od oszustow ktorzy przywlaszczyli tereny po kinie syrena i przyleglych pawilonach, tereny pod hotel przy placu grunwaldzkim oraz te wszystkie niedokonczone budowy na starym miescie. Trzeba wyciagnac odszkodowania od tych nieuczciwych inwestorow. Tu w gre wchodza dziesiatki milionow ktore moga uratowac sytuacje finansowa miasta.
Klamstwa. NOWACZYK zrobił wszystko, nawet przetarg przeprowadził. Wilk musial jedynie podpisac umowe z mytychem na budowe stadionu. A ten oddał kase. Jakby był Nowaczyk to juz by szła budowa. Klamie prosto w oczy, przygotowanie tak duzej inwestycji wymaga czsu, w rok sie tego nie wybuduje. Podobnie w sprawie komisarza, kolejne klamstwo, bo zaden komisarz nie wejdzie, bo elblag jest jedynm z mniej zadluzonych miast. Do bardziej zadluzonych nie wchidzi... ale ciemny tlum wszytstko kupi..
Jak z ulotką przedreferendalną, kto ją finansował i czy ktoś w tej sprawie skłamał?
Ten sam sposób postępowania, co u prezesa Kaczyńskiego. Po co przeprowadzać wywiady, w których pozwala się rozmówcy na mówienie nieprawdy. Pani redaktor powinna wiedzieć, że Elbląg wcale nie jest tak bardzo zadłużony i żaden komisarz nam nie grozi. P. Wilk oddał pieniądze unijne i musimy wystartować w konkursie. Już snuje domysły, że wspaniały elbląski projekt basenu przegra i będzie to decyzja polityczna. A może warto było zadać pytanie, czy w ogóle możliwe jest przygotowanie tak dużego projektu w tak krótkim czasie. Nie można tylko podtykać mikrofonu politykom i spisywać tego co mówią, bo przyczyniacie się do ogłupiania narodu.
Jednym słowem pan Wilk jasno przyznał, że nie ma najmniejszego zamiaru wywiązywać się z wyborczych obietnic - skoro ciemny lud kupił te bajeczki (choćby o zerowym bezrobociu) , to niech ma do siebie pretensje za własną głupotę... Ciekawe jaki zestaw bajek przygotuje przed następnymi wyborami,
W 100 dni oddać 17,5 miliona i zaoszczędzić 200 tysięcy. Świetny wynik! Wilku klamiesz jak cygan. pamiętamy ZKS OLIMPIA ELBLAG!
Popatrzcie jestem prezydentem, halo no nie widzicie jestem prezydentem, no musicie ze mną współpracować jako z prezydentem. Tyle można wyczytać. Po tak krótkim czasie jeszcze żaden z Prezydentów nie narobił tyle głupot. Wyjdziemy na tym jak Elsin, co to władzę miał znakomitą ale okoliczności złe. Megaloman izm, brak pomysły na Miasto i totalny brak wiedzy i kompetencji!!!