Po wielomiesięcznych zawirowaniach Spółdzielnia Niewidomych ELSIN wraca na rynek i próbuje wyjść na przysłowiową prostą. 9 sierpnia nowym prezesem został Ryszard Waranków, wcześniej główny księgowy zakładu. I mimo tego, że kondycja finansowa placówki nadal jest bardzo trudna, prezes optymistycznie patrzy w przyszłość i zapowiada nowe kierunki rozwoju ELSINU.
ELSIN to największy i najstarszy zakład pracy chronionej w województwie warmińsko-mazurskim. W najlepszych latach zatrudniał ponad setkę osób niepełnosprawnych, których głównym zajęciem była produkcja wszelkiego rodzaju szczotek. W zeszłym roku rozpoczęły się problemy placówki: m.in z powodu zadłużenia w ZUS-ie zakład stracił dofinansowanie do zatrudnienia osób niepełnosprawnych. O tej pory z tym problemem musi sobie razić sam. Teraz nowy prezes zakładu, Ryszard Waranków szuka innych możliwości rozwoju firmy. Wizja naprawcza ELSIN–u jest, ale nie jest to łatwy orzech do zgryzienia.
- W Krajowym rejestrze Sądowym ELSIN nadal widnieje jako zakład będący w stanie likwidacji (stan na 28 sierpnia 2013 r.) Dlaczego?
- Dwa tygodnie po naszym walnym zgromadzeniu złożyliśmy do KRS wszystkie dokumenty celem wykreślenia likwidatora i likwidacji zakładu oraz wpisania zakładu w działalność gospodarczą. Jednakże było pewne uzupełnienie, bo z KRS przyszło pismo, że potrzebują pełnego, jednolitego tekstu naszej uchwały, w którym zapisane zostało, że dokonaliśmy zmian statutowych. Zostało to niezwłocznie uzupełnione i ponownie odesłane do KRS. Z doświadczenia wiem, że wpis do KRS trwa ok 1,5 do 2 miesięcy.
- Wokół ELSIN-u narosło wiele mitów dotyczących zatrudnienia, czy jego sytuacji finansowej. Proszę powiedzieć, co się takiego stało, że zakład znalazł się w tak niekorzystnym położeniu?
- Zły stan finansowy zakładu jest wynikiem dużego obciążenia osobowego, także obciążenia naszej nieruchomości i braku tego potencjalnego wykorzystania (majątek zakładu to powierzchnia prawie 6,5 tys. m kw, z czego większość stoi pusta - przyp. red.) Na rynku polskim i europejskim, następuje kryzys - jesteśmy zalewani chińskimi produktami, które stanowią dla nas dużą konkurencję. My nie mamy chronionego wyrobu szczotkarsko-pędzlarskiego, a więc jesteśmy tylko jednym z dostawców. To się równa temu, że klient ma wybór, i nie zawsze chce wybrać nasz - dobry, w większości ręcznie wykonany, naturalny produkt, a bierze ten, który posłuży mu przez miesiąc, a potem trafi do kosza na śmieci. Przy obecnej sytuacji cena gra dużą rolę. Cóż z tego, że nasi pracownicy mają manualną zdolność do wykonania tego typu produktów, a naciąganie szczotek ręczne jest bardziej dokładne i trwałe, niż wykonanie tego przez maszynę, skoro nasz produkt będzie o te 30 proc. droższy w stosunku do produktu chińskiego?
Drugi problem to PFRON i jego ścisłe zapisy ustawowe, nie wiem, czy do końca prawne. Nie spełnienie jednego z ich warunków skutkuje wstrzymaniem dofinansowania, które nie tylko my, ale i inne zakłady, doświadczaliśmy od 2010 roku. To były wstrzymania na 3-4 miesięczne, potem na okres 4-6 miesięcy, co dawało stratę rzędu ok. 300 tys. zł i odbiło się na naszych dalszych stratach, np. zaleganiu w ZUS-ie. To również dla PEFRONU było sygnałem wstrzymania dla nas dofinansowania do zatrudnienia osób niepełnosprawnych. Nadal go nie otrzymujemy.
Dlatego moim głównym celem jest wyjść na prostą tak, jak jesteśmy z całą naszą załogą, bez dofinansowania. Z chwilą, gdy zakład stanie mocno na nogach, zażądam być może nawet odszkodowań - czy to od PEFRONU, czy od Państwa Polskiego.
- Czy zakład nadal będzie starał się o pomoc od PEFRON-u?
- Będę do tego dążył i jeśli tylko wyjdziemy na prostą myślę, że nie będzie to żadna łaska z ich strony. Na razie nie dostajemy takiej pomocy, gdyż zalegamy z ZUS-em.
- Jak duża to zaległość?
- To kwota rzędu ok. 600 tys. zł. Jest to duża kwota do spłacenia na raz, ale mała gdyby np. udało mi się sprzedać 300 czy 500 m kw niewykorzystanej przez nas, zakładowej powierzchni. Powierzchnia tego zakładu to jedna z głównych bolączek jeśli chodzi o jego utrzymanie. Nie mam ulgi z miasta, płacimy podatek od nieruchomości, nie jesteśmy zwolnieni z niczego. Nie raz wydaje mi się, że jako zakład pracy chronionej mamy na rynku znacznie ciężej, niż jakakolwiek inna firma
- A proces produkcyjny w zakładzie? Ile elementów, produktów zostaje tu obecnie wytworzonych?
- W tej chwili produkcję mamy na tej samej wysokości, co w czasach, gdy w zakładzie zatrudnionych było 130 osób. Dziś 11 szczotkarzy robi taką samą produkcję, co zatrudnionych kiedyś 36. Produkcja jest ograniczona finansami, bo zawsze jest tak, że mamy jakieś zaległości do spłacenia i mamy problem, by naprodukować sobie tyle surowca, co można go wyprodukować. Na dzień dzisiejszy zysku z samych wyborów nie osiągamy więcej jak w granicach 50 tys zł. Więc nie jest to dużo. Do tego dochodzą nasze wynajmy, usługi, więc wszystko kumuluje się na kwotę rzędu ok. 220 tys. zł miesięcznie. Myślę, że gdybyśmy nie mieli długów, dalibyśmy radę się utrzymać.
- Na początku br. pracę w ELSIN-ie miało stracić 76 osób. Jak w tej chwili wygląda zatrudnienie w zakładzie?
- Na miejscu pozostały 34 osoby, dwie odeszły jeszcze na emeryturę. Pozostałe 33 osoby pracują na zewnątrz. Zwolnień nie planujemy. Przed nami jeszcze dwa miesiące produkcyjne: październik i listopad. Grudzień będzie miesiącem stagnacji. A od lutego przyspieszymy tempo, być może wtedy pomyślimy o większym zatrudnieniu.
- Porozmawiajmy zatem o przyszłości zakładu. Czy ELSIN będzie nadal produkował szczotki i pędzle czy myśli Pan o rozwinięciu działalności zakładu?
- Będę chciał w zakładzie rozwinąć inny kierunek, a nawet kilka nowych. Myślimy o przejściu także w elektronikę, chcieliśmy stworzyć znicze solarowe, ale zabrakło nam na to pieniędzy, gdyż nie mamy możliwości wykonywania ich u nas w całości. Przeprowadzam też rozmowy i mam przychylność naszych elbląskich przedsiębiorców, którzy chcą z nami nawiązać współpracę i mam nadzieję, że to się rozszerzy. Jednakże produkcja szczotek i pędzli pozostanie, gdyż jest to priorytet osób niewidomych, zatrudnionych w ELSIN-ie.
- Nadal stawia Pan na współpracę z EPWiK-iem i EPEC-em?
- Z mojej strony nie ma co do tego żadnych przeciwwskazań. Nasza umowa opiewa do 2015 roku. Jeżeli nie staną tu na przeszkodzie żadne zewnętrzne i ekonomiczne elementy ze strony tych dwóch spółek i Urzędu Miasta, to nie chcę z tego rezygnować.
- A co z pozyskaniem nowych kontrahentów? W sierpniu miał się Pan spotkac z przedstawicielami Spółdzielni Niewidomych „SINOL” z Gdańska, która dla „Polpharmy” produkuje zatyczki do uszu, miał Pan także rozmawiać z prezesem ZAS-u Zbigniewem Cieślikiem, który mógłby zaoferować nowe miejsce wykonywania usług.
- To są dwa małe ogniwa. Jednak spotkałem się z firmą Unilokat z Poznania. Tu mielibyśmy bardzo duży przerób trochę innych wyrobów, związanych z pracą na wtryskarkach. Chcę też nawiązać współpracę z firmą elbląską Towo, która współpracuje z nami w kierunku naszych wyrobów szczotkarsko-pędzlarskich. Byłem na spotkaniu z prezesem spółdzielni "Wolność". Będę też dążył do spotkań z burmistrzami naszych ościennych, zalewowych miast: Tolkmickiem, Fromborkiem, Braniewem, Młynar, w celu nawiązania współpracy.
- Jakie kierunki działań na najbliższe miesiące obierze zakład?
- W październiku szykujemy nowość; jako kooperant daję swoje powierzchnię i od 3-5 osób do montażu lamp oświetleniowych. I o ile produkcja szczotek czy pędzli jest sezonowa, o tyle montaż lamp takim już nie jest. Wiadomym i oczywistym jest również to, że do tego ostatniego zatrudniona musi zostać osoba widząca z normalną manulanością ruchu.
- Patrzy Pan w przyszłość z optymizmem, czy niepokojem?
- Gdybym patrzył z niepokojem, to nie przyjąłbym funkcji, którą obecnie pełnię. Są niestety jeszcze i takie osoby - byli nasi pracownicy - którzy nas dołują wytaczając nam sprawy sądowe, nie chcąc zawierać ugody, czy nasyłając na nas komornika. To nie są osoby niepełnosprawne, ale te, które zajmowały u nas w większości stanowiska administracyjne. Udało nam się jednak ostatnią taką sprawę sądową załatwić ugodowo. Jednak mam przy sobie i takie osoby, które mnie wspierają i dopingują do pracy. Nie możemy się lekko poddać.
Z Ryszardem Warankówem, prezesem spółdzielni ELSIN rozmawiała:
Dość pajacowania! Żądam podania do publicznej wiadomości (w związku z tym, że zakład korzysta z państwowej kasy) ile zarabiał poprzedni prezes i obecny? Zakład zamknąć jako taki otworzyć dzienny zakład terapii dla niepełnosprawnych a funkcje kierownicze powinni pełnić nieodpłatnie osoby chcące pomóc a nie nachapać się kasy kosztem niepełnosprawnych!
Wilku widzisz do czego doprowadziłeś- ale innych pouczać potrafisz.Brak słów - jesteś człowiekiem bez honoru,skrzywdziłeś swoją załogę
Panie Wilk, panie prezydencie a pan co na to?????????????
Wilk ma to w d...e zawsze tak było i dla tego wpasował się do polityki. Teraz ciemnota dała mu następny folwark do rozje....a.KATASTROFA !!!
Poprzedni szef tak zarządzał, że nie pozyskał ani złotówki na ELSIN z funduszy zewnętrznych, zwłaszcza unijnych, możliwości w tym zakresie było wiele, zakład jest obecnie w ruinie, a on teraz zarządza miastem, paranoja.....
parę miesięcy radosnej twórczości pana Wilka, i cały Elbląg będzie miastem w stanie likwidacji...
Proszę dokładnie przeczytać wypowiedz prezesa spółdzielni ociemniałych . Konkurencja światowa jest tak mocna , że wszystkie zakłady pracy w Polsce ulegną likwidacji , jeszcze rok , a może dwa lata i Polska stanie się krajem zacofanym . Państwo bez przemysłu to tak jak samochód bez silnika .
To tylko ludzie bez rozeznania o produkcji mogą pisać takie bzdury, o panu WILKU . Są wolne pomieszczenia, można wynając i zrobić temu nowemu prezesowi konkurencje w produkcji szczotek i pędzli . gorzej będzie ze sprzedażą
Nie ma wytłumaczenia jeśli chodzi o zarzadzanie spółdzielnią przez Wilka,to brak kompetencji i umiejetności zarządzania doprowadził do obecnego stanu
Tanio kupie Twoje miasto:)