Będzie to spektakl o wolności wewnętrznej i obronie miłości, połączony z filozofią i odrobiną bajkowości - tak ma wyglądać, według słów reżysera Grigorija Lifanowa, najnowsza premiera Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu "Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa. W marcu 2013 roku, szykuje się nam niezłe teatralne trzęsienie ziemi...
- Na deskach teatrów polskich wyreżyserował Pan wiele spektakli na podstawie literatury rosyjskiej. Czy Pańska fascynacja literaturą rosyjską, wynika być może stąd, że jest pan Rosjaninem?
- Jeśli chodzi o Rosję, to znam ten kraj, znam tych ludzi i wiem, o czym rosyjski pisarz pisze i co chce tym przekazać. Natomiast nie zdecydowałbym się wystawiać w Polsce polskiego dramatu, bo najlepiej znam tę literaturę, która jest moją, rodzimą literaturą.
Co innego w Rosji. Tam np. przygotowuję ze studentami "Karola" jednoaktówkę Sławomira Mrożka i tu nie boję pokazywać się polskiej dramaturgii, dlatego, że w relacji do zwykłego Rosjanina, ja znam literaturę polską lepiej niż on. Ale oprócz tego realizuję też dużo zachodniej literatury.
- W Polsce widać, że zapotrzebowanie na literaturę rosyjską na deskach teatru jest. A jak literatura rosyjska wygląda w Rosji w przełożeniu na tamtejsze deski teatru?
- Wydaje mi się, że 50 procent repertuaru rosyjskich teatrów stanowi rosyjska klasyka. Ale teatry rosyjskie próbują też ostatnio szukać repertuaru komediowo-farsowego, np. Raya Cooney'a.
- Czy powieść Michaiła Bułhakowa Mistrz i Małgorzata trudno jest przełożyć na język sztuki teatralnej?
- Bułhakow to nie tylko pisarz, ale również dramaturg i w powieściach wszystkie jego dialogi są skonstruowane tak jak w dramacie. Ponieważ w powieści wszystko jest opisane bardzo jasno i ostro, czytając ją mamy te obrazy wyraźnie przed oczami i w głowie. I kiedy widz przychodzi do teatru na sztukę, ma już w głowie swojego Mistrza, ma obraz Małgorzaty, swojego Wolanda czy Korowiowa. A reżyser może mieć zupełnie inny obraz tych samych bohaterów i ta niezborność tych obrazów może czasami trochę irytować, że ja sobie wyobrażałem tę postać właśnie tak, a tu na scenie widzę kogo innego. Myślę, że na tym jedynie polega trudność.
- To nie pierwsza inscenizacja "Mistrza i Małgorzaty" w pańskiej reżyserii. Jaką teraz będzie Pan miał wizję na na przedstawienie nam tej historii?
- Chcę pokazać tę historię uczciwie, z udziałem indywidualności aktorów, którzy pracują dokładnie w tym teatrze, co oznacza, że będzie to zupełnie inna praca, niż przy wcześniejszych inscenizacjach. Z adaptacji, którą przygotowywałem wcześniej część zostanie usunięta, a cześć będzie dodana w stronę głębi spektaklu, filozofii i przede wszystkim - dramy.
- Czy zakłada Pan główny przekaz historii, którą zobaczymy na deskach teatru w Elblągu?
- Mnie jako twórcę interesuje swoboda twórczej osobowości. Przede wszystkim, tą inscenizacją, chciałbym powiedzieć: chrońcie miłość, kochajcie i strzeżcie, brońcie ludzi, którzy są z wami. To jej główny kierunek i założenie.
Druga myśl, to myśl o wolności, ale nie w kategoriach politycznych, ale wolności wewnętrznej, ludzkiej, kiedy człowiek pisze o tym, co by chciał, jeżeli człowiek kocha tego, którego chce, żyje z tym, z kim by chciał, mówi o tym, co chciałby mówić. I to jest ta jedna z myśli, idei, które niesie ze sobą powieść Bułhakowa.
Dziękuję za rozmowę.