Po spotkaniu z mieszkańcami Elbląga, prezes PiS, Jarosław Kaczyński, zwołał konferencję prasową. Zarzucał w niej m.in. stronniczość mediom, dlatego postanowiliśmy, bez zbędnych interpretacji, zamieścić stenogram z tego spotkania, aby czytelnicy mogli wyciągnąć własne wnioski. Pytania zadawane były przez lokalne media.
Panie Premierze, wspomniał Pan o kłopotach z salą w Elblągu. Ponieważ do mnie dochodziły rozmaite sygnały na temat wynajmu sali na spotkania.
Jarosław Kaczyński - Proszę państwa, były kłopoty tutaj, były w Białymstoku, gdzie trzeba było od pięciu lat zamknięte kino uruchomić, żeby mogło się odbyć spotkanie. Były trudności, o ile mi wiadomo, także w Suwałkach. Słyszę głosy, że różne osoby, niekoniecznie politycy, ale także ludzie ze sfery mediów, publicyści, dziennikarze, pisarze, którzy rzeczywiście nie są dobrze postrzegani przez ten główny nurt i przez establishment, mają kłopoty, i że słychać nawet o nieoficjalnie wydawanych zakazach wynajmu sali na spotkania. To godzi w elementarne zasady demokracji. Jest całkowicie bezprawne i jest niezgodne z zasadami demokracji. To pokazuje, że w Polsce jest taka cicha tendencja do swego rodzaju miękkiej, łagodnej, ale totalitaryzacji. Jeżeli władza zaczyna być jednolita, tak jak w komunizmie, jeżeli preferencje polityczne władzy centralnej przenoszą się, i to w ten sposób, na preferencje polityczne władz lokalnych i mamy tutaj do czynienia na tej podstawie z pewnego rodzaju blokadami dostępu do obywateli ze strony osób o innych poglądach, to jest to coś bardzo niepokojącego.
Kto w Elblągu konkretnie odmówił Państwu wynajęcia sali?
Jarosław Kaczyński - To nie jest pytanie do mnie.
Leonard Krasulski – To do organizatorów. Ale odmówiono nam zarówno w Szkole Muzycznej , w Bibliotece. To są pomieszczenia pod opieką, że tak się wyrażę, Ratusza, dlatego byliśmy zmuszeni sięgnąć do kieszeni i wynająć salę tutaj w hotelu. Była też odmowa w kinie, w teatrze.
Jarosław Kaczyński – Ja jeszcze tutaj jadąc byłem przekonany, że jadę do biblioteki, gdzie się wielokrotnie spotykałem. Spotykałem się też w Szkole Muzycznej. Bywały też takie czasy, że spotykaliśmy się w Ratuszu. Jest tu pewna zmiana.
Chcecie państwo przejąć rządy w Polsce, PiS na pewno chciałby także w Elblągu. Wiem, że darzy Pan Elbląg dużą sympatią, ale nigdy nie udało się tej partii rządzić w Elblągu. Może udzieli Pan podpowiedzi dla kolegów lokalnych, jak to zrobić?
Jarosław Kaczyński – Ja bym chciał, żeby Prawo i Sprawiedliwość rządziła. To nie teraz, bo rząd profesora Glińskiego, to nie będzie rząd Prawa i Sprawiedliwości, jeżeli powstanie, ale chciałbym, żebyśmy wygrali wybory. I wtedy będziemy rządzić. Ale to nie oznacza wprowadzenia zasady, którą przed chwilą krytykowałem, że będziemy dążyć za wszelką cenę do władzy we wszystkich samorządach. Kiedy były wybory samorządowe, te ostatnie, to było bardzo twarde zalecenie, że z Prawem i Sprawiedliwością nigdzie nie wolno wejść w koalicję, przynajmniej jeśli chodzi o szczebel wojewódzki. Przed tymi wyborami myśmy byli w pewnych koalicjach i zostaliśmy z nich wyeliminowani. To samo dotyczyło wielu samorządów niższego szczebla, chociaż tutaj niekiedy Platforma Obywatelska się zbuntowała i zawarła z nami koalicję. To się zdarzyło w iluś miejscach w kraju, ale na szczeblu gminnym. Krótko mówiąc, my takich metod nie chcemy stosować. My uważamy, że to jest skrajnie szkodliwe. W Niemczech, w Berlinie, a kiedyś w Bonn, rządziła jedna koalicja, a w poszczególnych landach, a landy to jest dużo więcej niż w Polsce województwa, rządziły zupełnie inne koalicje. Bo to jest zasada demokratyczna. Platforma Obywatelska, która broni tego zupełnie fatalnego, różnie nazywanego, wszystko jedno czy to nazwać postkomunizmem, czy neokolonializmem, czy jak myśmy kiedyś nazywali systemem latynoamerykańskim, dąży za wszelką cenę do wyeliminowania tych, którzy temu systemowi zagrażają. To jest coś, co wprost uderza w demokrację i to, w moim przekonaniu, powinno być rozliczone już na poziomie także prawa karnego.
Żadnej podpowiedzi?
Jarosław Kaczyński - Ja nie będę podpowiadał swoim przyjaciołom, co oni mają robić we własnym mieście. Ja przypomnę jednak, że choćby tutaj na sali był prezydent z Porozumienia Centrum. Prawo i Sprawiedliwość jest bezpośrednią kontynuacją Porozumienia Centrum. Prawo i Sprawiedliwość zostało założone przez pięćdziesięciu-kilku członków władz Porozumienia Centrum. Więc to jest bezpośrednia kontynuacja. To nie jest tak, że nigdy tutaj żeśmy nie wygrywali. Mieliśmy tutaj swego czasu bardzo duże wpływy, jeszcze jak było województwo.
Mówił Pan już o rozpoczętej kampanii na rzecz nowego rządu, nowego premiera, odwołał się do ludzi, żeby w jakiś sposób wsparli. Chciałam zapytać o techniczną sprawę. Jak państwo opracowaliście sposób docierania do mieszkańców Polski ze swoimi pomysłami?
Jarosław Kaczyński - Nie ma innej możliwości, tylko przez media. Tutaj mieliśmy ładną frekwencję, nie wiem ile to było osób, ale kilkaset. Na innych spotkaniach bywa więcej osób, ale to są tego samego rzędu wielkości. Nawet jeżeli by zorganizować spotkania wielotysięczne, to teraz pewnie by się udało w wielu miejscach kraju, to i tak będzie to promil polskiej ludności. Docierać w ten sposób można do bardzo ograniczonej ilości ludzi. Cała reszta musi dowiedzieć się o różnych sprawach przez media. No i my do mediów próbujemy dotrzeć jak tylko to nam się udaje. Tu są różne bariery. Miejmy nadzieję, że one będą dzisiaj mniejsze niż były kiedyś, że te zmiany sytuacji w Polsce, to ożywienie, ten wielki pochód, te zmiany w sondażach, ten nowy kandydat, że to wszystko skłania media jednak do tego, choćby ze względów rynkowych, żeby się tym interesować. No ale też jesteśmy przekonani, że media zostaną też po części wykorzystane w sposób, który z demokracją nic nie ma wspólnego, czyli jako narzędzie rządu, do kontrataku. No, ale to tak dzisiaj w Polsce jest i trzeba głębokiej przebudowy naszego życia publicznego, żeby to zmienić. Nie ma innej, cudownej, metody dotarcia. Dotrzeć można przez media.
Stał Pan na czele polskiego rządu. Jakby Pan się czuł w sytuacji, gdyby jeden z Pana wicepremierów postanowił porozmawiać o najważniejszych polskich sprawach z liderem ówczesnej opozycji? Jak może czuć się teraz Donald Tusk?
Jarosław Kaczyński - Z kim rozmawiali panowie Giertych i Lepper, kiedy byli wicepremierami u mnie, to uczciwie mówiąc ja nie wiem. W tej chwili pan Giertych mówi, że rozmawiał z Tuskiem. Czy to prawda, czy się dzisiaj tak chwali, to nie do odgadnięcia, ale tak mówi. Gdybym się wtedy o tym dowiedział pewnie bym się bardzo nie cieszył, ale cóż bym mógł zrobić? Gdyby to był wicepremier z mojej partii, to uznałbym to za daleko idącą nielojalność. No, ale ja nie planuje się spotkać z panem Rostowskim czy z jakimś innym ważnym ministrem, czy nawet z panem Gowinem, który w tej chwili odgrywa, wydaje się, jakąś oddzielną rolę. Ja planuję spotkanie z szefem z jednej z partii parlamentarnych. Obecny premier musi się z tym pogodzić, bo to jest prawo koalicji. Koalicjant może rozmawiać także z innymi. To nie są pierwsze tego rodzaju rozmowy.
Podczas Pana dzisiejszego wystąpienia raz tylko padło słowo Smoleńsk i to tak na marginesie. Czy to jest zamierzona zmiana państwie retoryki, a jeżeli tak, to czy nie obawia Pan się, że liczne rzesze Pana zwolenników, którzy liczyli na wyjawienie pełnej prawdy o Smoleńsku i aktywnie o to walczyli, mogą poczuć się zdradzeni?
Jarosław Kaczyński - Panie redaktorze, ja się obawiam, że pan padł ofiarą pewnego, celowo tworzonego, stereotypu. Twierdzenie, że moja partia, czy nawet ja sam, koncentrowałem się w ciąg ostatnich 2,5 lat na kwestii smoleńskiej, jako kwestii głównej jest nieprawdziwe i bardzo łatwo to wykazać przy pomocy opisu naszej aktywności. 99% tej aktywności nie dotyczyło Smoleńska.
Ale zawsze to był mocny akcent, przyzna Pan.
Jarosław Kaczyński - Nie. Konferencje na tematy energetyczne, to nic nikt tutaj nie wspominał o Smoleńsku. To jest wmówienie. To jest mniej więcej tak samo, jak na początku lat dziewięćdziesiątych nam mówiono, że my się ciągle zajmujemy Wachowskim, i jak była konferencja o bezrobociu, bo zorganizowaliśmy dużą konferencję, międzynarodową, o bezrobociu, to pytano mnie wtedy czy Wachowski tam coś nie robi, a jak odpowiadałem, to telewizja pokazywała, że Kaczyński zajmuje się Wachowskim. To była tego rodzaju gra. Na czym ona polegała? Nas chciano zmusić, żebyśmy przestali zajmować się Smoleńskiem, żeby po prostu Smoleńsk został zapomniany. To był plan, który przedstawiano już w roku 2010 i to bardzo niedługo po katastrofie, w sferach rządowych. Myśmy na to nie pozwolili i ja się w to angażowałem jako brat Prezydenta, który zginął, jako szwagier jego żony, jako przyjaciel wielu spośród tych, którzy zginęli. Z wieloma z tych osób miałem naprawdę serdeczne związki. Oczywiście dla mnie strata brata bliźniaka jest czymś, co powoduje, że chodzę w takim stroju w jakim chodzę. Już tak zawszę będę chodził, do końca życia. Ale nie chcę tu o swoich przeżyciach mówić. Natomiast to była sprawa jakby troszkę inna, poza polityką. Będę się w to angażował w dalszym ciągu, nikogo nie mam zamiaru zdradzić. Na pewno nie zdradzę własnego brata. Cała reszta to jest wielkie wmówienie, polegające na tym ,że nas chciano zmusić żeby w ogóle się Smoleńskiem nie zajmować. Będziemy się zajmować, nic nas od tego nie odwiedzie. Ale zajmowaliśmy się przez cały czas także innymi sprawami. Tak samo jak wspominaliśmy czasem o Wachowskim, chociaż zawsze mówiłem, że to nie Wachowski problem, tylko Wałęsa, ale dla celów naszych przeciwników było wygodne, żeby nas pokazywać… A ponieważ media były niestety bardzo często w Polsce nie mediami wolnymi, tylko instrumentami władzy, to tak wyglądało. I tyle mogę w tej sprawie powiedzieć. Nikogo nie zdradzimy. W środę będę jak zwykle na wszystkich uroczystościach i będę przemawiał po pochodzie pod Pałac Prezydencki. Robię to co miesiąc i będę to robił dalej.
Leonard Krasulski - Musimy kończyć. Dziękuję państwu serdecznie, dziękuję panu Premierowi. Dziękuję za spotkanie.
Po zakończonej konferencji prasowej udało nam się, podczas bezpośredniego, krótkiego spotkania z Jarosławem Kaczyńskim, zadać mu kilka pytań dotyczących przede wszystkim kondycji naszego miasta oraz pomysłów PiS na jej polepszenie.
Jak ktoś notorycznie pi...... głupoty jak Prezes to trudno być wobec niego niestronniczym. Po takim kretyńskim wystąpieniu Prezesa radziłbym elbląskiemu PiSowi z p. Wilkiem na czele... porzucenie tej partii i założenie nowego klubu. Nowaczyk może zacierać ręce bo Jarosław skompromitował swoją osobą elbląską opozycję.
Dziękuję Info.elblag, że mogę przeczytać niezmanipulowany wywiad. To bardzo cenne, niezależnie od poglądów, móc je sobie wyrabiać samemu a nie otrzymywać wyplutą przez "dziennikarzy" papkę propagandową. Dziękuję raz jeszcze, szacun.
Czy taki osobnik może mieć przyjaciół???: antagonizacja otoczenia, apodyktyczne działania oraz dzielenie wszystkiego i wszystkich na moje i obce, brak dystansu do siebie, zapędy despotyczne, dążenie do jednowładztwa, rozdęta megalomania i chorobliwa mania wielkości, niezmierzona obłuda i cynizm, brak skrupułów, posługiwanie się kłamstwem i demagogią, stosowanie najnikczemniejszych podłości, zupełny brak moralności, a nawet przyzwoitości, głęboko zakorzeniona mściwość i pamiętliwość, próby mszczenia się na dawnych kolegach i otoczeniu, które uznał za wrogów,
Kwakał bez sensu i logiki i tyle go widzieli. Władzy chce. Wygrać za wszelka cenę chce. A o kocie nic nie powiedział. Smoleńsk w każdym domu, na każdej ulicy w pracy w szkole i przedszkolu i w żłobku. Postarzał się nam prezio i plecie bzdury na lewo i prawo. Eh...
Czy tylko ja nie widzę konkretów, odpowiedzi na pytania, a przede wszystkim sensu w tych wypowiedziach Kaczyńskiego? No, ale to nie istotne, wszak chodzi tylko o to, żeby przez media trafić do mas, szarych mas. Do mojej "szarej masy" nie dotarł.
infoelblag, chyba się nie dziwicie temu, że Kaczyński zarzucił stronniczość mediom?Przecież każy zdrowo rozsądkowy to widzi, widzą to też te setki tysięcy ludzi, które były w Warszawie na marszu -widzą to takze te miliony ludzi, którzy podpisali petycję do KRRiTV o zaprzestaniu dyskryminowania TV Trwam. Wy infoeolblag, takze wywodzicie się przecież od nowaczyka i jeszcze nie tak dawno byliście jego tubą propagandowa, która eliminowała każdy komentarz czy inne zdanie od waszego. Nie wiem, może teraz widzicie, ze dalej na tym nie pojedziecie i troche zmieniacie front, jednak trzeba pamietać każdego co robił wcześniej i skąd się wywodzi. Mam nadzieję, że choc wy się odbijecie od tego POwskiego dna i będziecie już dalej rzetelnie informowali elblążan o tym co sięu nas dzieje i co dla nas ważne
Czasami gdybyście moi drodzy pozbyli się jadu i zacietrzewienia i postarali wsłuchać w to co mówi p. Kaczyński, moglibyście na prawdę iść do przodu w rozwoju. Słuchając demagogów PRowskich w stylu p. Donalda Tuska, Nowaczyka etc. macie niestety tylko złudzenia, że posuwacie się naprzód. Tak naprawdę spadacie po równi pochyłej w dół przepaści, plując przy tym, obrażając każdego, kto jawi Wam się innym od Was samych;-( Przez Was tracimy my wszyscy jako społeczeństwo.
Pan prezes wie co trzeba zrobić ale ze słów pana prezesa nie wynika aby to naprawdę zrobić chciał ;D
Przecież trudno oczekiwać, żeby ogólnopolski polityk potrafił mówić o konkretnych problemach danej miejscowości (a wydaje się, że mówi nawet konkretniej niż nasz Nowaczyk), ale liczy się to że to że przynajmniej tutaj przyjeżdża, a i za swoich czasów realizował projekt przekopu. Natomiast Tusk nawet nie wie że takie miasto jak Elbląg w ogóle istnieje. Nie jestem zwolennikiem PiS, ale jeżeli chodzi o stosunek do naszego miasta, to nie ma porównania z PO.
wspomnienia o Wachowskim przypomina mnie palenie kukły prezydenta Wałęsy przez przez zwolenników kaczyńskiego i komu tu wierzyć.