Kto nie widział spektaklu „Lady Fosse” mógł być zaskoczony konwencją „Lady Fosse 2”. Jednak znakomite widowisko taneczne szybko zaskarbiło serca widzów, którzy z każdą kolejną etiudą doceniali artystów coraz burzliwszymi brawami. Specjalnie dla czytelników info.elblag.pl Ewa Szabatin, znana z telewizyjnego show „Taniec z Gwiazdami” zdradziła, co takiego niezwykłego jest w tych spektaklach i z czym kojarzy jej się Elbląg.
„Lady Fosse 2” to kontynuacja przedstawienia wystawionego przez Was w zeszłym roku. Proszę powiedzieć o czym jest ta opowieść.
„Lady Fosse” opowiadała o kobiecie, która miała wiele wcieleń, a tak naprawdę była jedną i tą samą kobietą. Wtedy miałyśmy takie same peruki, wyglądałyśmy identycznie. Mężczyzna chciał odnaleźć kobietę, a ciągle widział tą samą. Rozpoczynaliśmy w latach dwudziestych, przez kolejne dziesięciolecia, aż dochodziliśmy do współczesności. Historia jest jednak w tle. Jest to przede wszystkim show taneczne. Nie jest to sztuka teatralna. Nie mamy w nim kwestii mówionych. Mamy scenki, w których wszystko opiera się na emocjach, na tańcu. One z nas wypływają i w ten sposób opowiadamy tę historię. Pierwsza scena nawiązuje do poprzedniej „Lady Fosse”. Wchodzimy po przedstawieniu do szatni, jednakowo ubrane, w jednakowych perukach. Zdejmujemy peruki i każda jest już inna, nasze charaktery są bardziej podkreślone. Zaczyna się opowieść o mężczyźnie, nie o tej kobiecie, o wielu wcieleniach i mężczyźnie, który poszukuje tej kobiety z poprzedniego spektaklu. Tę rolę gra Rafał Maserak. Mamy nowe stroje i nową choreografię Pawła Michno.
Spektakl pokazał, że nie potrzeba słów, żeby przekazać emocje i opowiedzieć historię.
Taniec jest w ogóle niesamowity. Można nim niewerbalnie przekazać czasami więcej niż słowem. Gestem, spojrzeniem, mimiką przekazuje się w tańcu całą paletę emocji. Uważam, że to fantastyczne. Od dziesiątego roku życia tańczę i wiem, że poza techniką właśnie ten ładunek emocjonalny przekazywany poprzez taniec potrafi wywołać ciary u widzów. W tym przedstawieniu mamy takie passo doble, które jest świetnie zrobione. Z tańcem na stole, z wachlarzami, z ogromnym ładunkiem energetycznym. Cieszy nas, że taniec jest wciąż popularny, i że z parkietu przenieśliśmy się do teatru. Dotychczas grupy taneczne nie były komercyjne. Nasz spektakl jest. Na pewno pomaga nam to, że jesteśmy tancerzami z „Tańca z Gwiazdami”, ale staramy się przede wszystkim pokazać taniec jako sztukę, a nie wyłącznie polegać na znanych twarzach. Wciąż szlifujemy warsztat, żeby nasze spektakle obroniły się same, bez dialogów, bez piosenek, samym tańcem. Prawie cały czas jesteśmy na scenie. Zbiegamy tylko na chwilkę, żeby się przebrać. Kondycyjnie, to bardzo trudny spektakl. Mówimy już, że w następnym musimy nieco zwolnić, bo już umieramy.
Te słowa przeczą pasji i miłości z jakimi mówi Pani o tym występie.
Ja kocham taniec. Mam jeszcze drugą pasję – modę, ale od dziecka jestem zakochana w tańcu i ta miłość mi nie mija. Mam nadzieję, że nigdy nie przestanę mieć styczności z tańcem. Nawet jak sama już nie będę mogła tańczyć, to wierzę, że będę mogła przekazywać wiedzę o tańcu innym. Albo uczestniczyć przy takich spektaklach, może reżysersko, może z drugiej strony, ale blisko tańca, bo jest on cudowny.
Wasz spektakl jest elementem Elbląskiej Wiosny Teatralnej. Czy Pani zdaniem tego typu przeglądy są potrzebne?
Uważam, że powinno być jak najwięcej tego typu rzeczy. Są one zwykle bardziej nagłośnione, przez co docierają do większego grona odbiorców, a przede wszystkim zarażają ludzi teatrem. Mam chłopaka, który jest Portugalczykiem, ale mieszka w Szwajcarii, i tam jest to znakomicie zorganizowane. Tam w ogóle teatr jest na bardzo wysokim poziomie. Również taniec współczesny. Latem są takie festiwale, podczas których teatry wychodzą na ulice i spektakle, zwłaszcza te krótkie, są pokazywane właśnie na ulicach. To świetny sposób zarażenia teatrem i nie tylko teatrem, bo są tam pokazywane różne performensy. Teatr ma magię. To jest nawet nieporównywalne do tego, gdy tańczyliśmy turniejowo. Bardziej taniec można było wtedy porównać do sportu, zwłaszcza, że turnieje zwykle odbywają się w halach sportowych. To inny klimat.
Myślicie o kolejnym spektaklu?
Od stycznia mamy nadzieję ruszyć z kolejnym projektem. Nie będzie to już kontynuacja „Lady Fosse”, tylko coś całkowicie nowego. Mamy fajne pomysły, nie wiemy tylko czy nasz teatr to udźwignie.
Na koniec zapytam o pierwsze skojarzenie, które przychodzi Pani do głowy, gdy słyszy nazwę Elbląg?
(śmiech) Najprościej odpowiem – z turniejami tańca. Tutaj przyjeżdżałam na turnieje tańca jako mała dziewczynka. Nie znam Elbląga. Mówię szczerze. Chętnie bym się dowiedziała, co tu ciekawego można porobić, co zwiedzić, co oferujecie. Niestety przyjeżdżając na turnieje nie miałam okazji pozwiedzać.
W takim razie zapraszamy na dłużej, by była możliwość poznania naszego miasta. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
A MNIE ELBLAG KOJARZY SIE Z KRETAMI PANA CZYZYKA.ILE MOZNA PANIE CZYZYK TAK O....... TEN SWIATOWID?
A mi kojarzy się z : pijakami w parkach, lumpami na dworcu, lumpeksami, bezrobotnymi, dresiarzami, z zawalidrogami, ,,układem miejskim i gminnym", nepotyzmem, zaściankowością, akcją Wisła, fatalnymi drogami, złą synchronizacją sygnalizacji świetlnej, posłem z PIS -u za którego mi wstyd, brakiem perspektyw, brakiem koncepcji rozwoju, straconym w tym mieście czasem...