W sobotę, 4 stycznia, w Fight Club Elbląg mieszczącym się przy ul. Malborskiej 91, odbyły się dwa seminaria z Szymonem Bońkowskim – jednym z najbardziej zasłużonych działaczy polskiej sceny MMA, trenerem jednego z czołowych klubów MMA w Polsce Arrachion Olsztyn oraz człowiekiem, który przygotowuje i odpowiada za wszelkie aspekty treningowe, taktyczne i mentalne mistrza KSW Mameda Khalidova. Elblążanie mieli okazję ćwiczyć pod okiem Szymona Bońkowskiego, poznać parę jego sztuczek, dzięki którym można zaskoczyć przeciwnika oraz zadać mu dowolne pytania dotyczące MMA.
Czym MMA różni się od innych sportów?
Różni się tym, że to jest sport, którym nigdy nie może się znudzić. To jest niekończąca się liczba możliwości, kombinacji, połączenia wszystkich styli. Jeden styl można trenować całe życie i też się w nim specjalizować. Tutaj mamy i uderzenia, i walkę w paterze, rzuty. Tego jest tyle, że praktycznie przez całe życie człowiek nie jest w stanie wszystkiego przyswoić i cały czas się rozwija, cały czas jest to ciekawe.
Jak długo należy trenować, aby osiągnąć znaczące rezultaty?
Zależy od tego, jaki mamy cel. Jeżeli trenujemy dla siebie, rekreacyjnie, to można trenować dwa, trzy razy w tygodniu. Jeżeli chcemy osiągać jakieś wyniki sportowe to niestety trzeba trenować codziennie, a nawet dwa razy dziennie.
Jak zaczęła się Pana przygoda ze sportem?
Moja przygoda ze sportami walki zaczęła się od judo. Judo zacząłem trenować w wieku 6 lat. MMA zaczęliśmy trenować mniej więcej 11 lat temu w takiej grupie koleżeńskiej przy okazji wspólnych sparingów. Część osób trenowała sporty uderzane, ja chwytane i zaczęliśmy łączyć swoje doświadczenia. Coraz więcej rozwijaliśmy się w tym temacie, jeździliśmy na szkolenia, seminaria, obozy szkoleniowe i tak trwa to do dziś.
Proszę powiedzieć jak zaczęła się Pana współpraca z Pana najsłynniejszy podopiecznym Mamedem Klidovem.
Nasza przygoda zaczęła się mniej więcej rok po tym, jak otworzyliśmy klub (Arrachion Olsztyn – przyp. red.). Przyszedł do nas, do sekcji i zaczął ćwiczyć z nami. Od razu było widać, że bardzo szybko przyswaja wiedzę, że ma w sobie to coś. Nie spodziewałem się, że to dojdzie aż tak daleko, ale na pewno od początku było wiadomo, że wyróżniał się na tle grupy.
Jakie predyspozycje trzeba mieć, żeby osiągnąć sukces w tym sporcie?
Każdy walczy w swojej kategorii wagowej i ciężko wymagać straszenia wyglądem, ale predyspozycje trzeba mieć. Przede wszystkim najważniejsze są cechy charakteru – zaciętość, nieustępliwość, trzeba mieć instynkt walki, czuć tą walkę. Ważne są też cechy fizyczne, motoryczne.
Mobilizacja i samozaparcie też są cenne. To, że trener każe przyjść na trening to jedno, ale żeby wykonywać regularnie ćwiczenia to już trzeba samemu się pilnować.
Jasne.
Taki sport wymaga pracy poza salą treningową?
Jeżeli są przygotowania do walki to też ćwiczymy w terenie. Zawodnicy biegają. W taki ziąb bardziej na bieżniach, ale jak pogoda pozwala odbywają się treningi sprinterskie, treningi tak zwane tlenowe.
Jesteśmy tuż po seminarium. Jak ocenia Pan talent elblążan, którzy brali w nim udział?
Bardzo dobrze. Widać, że mają solidną podstawę. Takie seminaria są po to, żeby się czegoś nauczyć, więc myślę, że coś wyniosą z tego spotkania. Mogę powiedzieć, że reprezentują wysoki poziom. Ciężka praca, jeżeli poparta jest talentem, to sukces jest gwarantowany.
Czyli rodzą nam się w Elblągu przyszli zawodnicy MMA?
Kto wie. Nie jest to wykluczone.
Dziękuję za rozmowę.
A co na temat seminarium myślą sami uczestnicy?
- Seminarium z Szymonem Bońkowskim było bardzo interesujące i pouczające. Nauczyłem się kilku fajnych technik, które na pewno przydadzą mi się w walce - mówi Tomasz Demkowicz. - Nie obeszło się bez paru bolesnych siniaków. Poza tym było bardzo fajnie. Oby więcej takich spotkań!
- Trening z Szymonem Bońkowskim uważam za bardzo udany. Jest to trener jednego z najlepszych klubów MMA w Polsce i trener gwiazdy MMA - Mameda Khalidowa. Pokazał wiele technik, które na pewno będziemy doskonalić na treningach, a później starać się wykorzystać je w walkach - przyznaje Rafał Szatkowski. - Każdy fan sportów walki, który był nieobecny na seminarium powinien żałować. Mam nadzieje, że klub będzie organizować więcej takich spotkań, a zainteresowanie nimi wzrośnie.
- Nauczyłem się kilku technik, które są bolesne, o czym przekonałem się na własnej skórze. Ale może to i dobrze, bo przynajmniej mam pewność, że przeciwnika zaboli tak samo i wiem jaką to ma realną skuteczność - przyznał Paweł Stępkowski. - Trening był na wysokim poziomie. Bardzo się cieszę, że mogłem w nim uczestniczyć i, że Fight Club coś takiego zorganizował.
tłumow nie bylo...
Wnioskuję iż Elbląscy wojownicy mają większą wiedzę niż Szymon Bońkowski :)