Niedawno przeprowadziła się do Gdańska, gdzie przygotowuje pracę doktorską na temat przemian socjologicznych, jakie zaszły w byłym województwie elbląskim. W Elblągu dała się poznać jako krzewicielka lokalnej kultury. Działała w elbląskim harcerstwie, współpracowała z gazetami oraz Młodzieżowym Domem Kultury. Od czterech lat jest pracownikiem Uniwersytetu Gdańskiego.
Cztery lata pracy w MDK-u, pełnienie obowiązków zastępcy komendanta hufca ZHP do spraw programowych, współpraca z redakcją „Tygodnia w Elblągu” – tak wspomina ją wielu elblążan. Mowa o Karolinie Ciechorskiej-Kuleszy, urodzonej 29 sierpnia 1981 roku, absolwentce Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu (Instytut Socjologii). Elblążanka była animatorką wielu działań. To dzięki jej zaangażowaniu odbyło się wiele imprez w Młodzieżowym Domu Kultury, gdzie była opiekunem Klubu Młodego Socjologa. Pracowała też jako redaktor naczelna biuletynu Stowarzyszenia Gmin RP Euroregion Bałtyk. Niedawno wydana została książka, którą współredagowała – "Kultura Solidarności. Socjologiczno-antorpologiczne analizy kulturowego dziedzictwa Solidarności". Co szczególnie ważne, we wszystkich swych działaniach dzieli się dwoma ważnymi elementami swojej osobowości: życzliwością oraz profesjonalizmem.
Antek Rokicki: - Jak bardzo czuje się Pani związana z Elblągiem? Jak wspomina Pani miasto?
Karolina Ciechorska-Kulesza: -Ciężko jest w mojej sytuacji o wspomnienia, bo właściwie nie rozstałam się na dobre z Elblągiem. W Elblągu jest moja rodzina, przyjaciele, znajomi, więc często tu bywam. Poza tym mojego męża z miastem łączą do tej pory sprawy zawodowe, więc wydaje mi się, że cały czas „jestem na bieżąco”. No i co ważne, Elbląg i okolice należą do moich zainteresowań jako socjologa. I, muszę przyznać, że pewien dystans przestrzenny, a tym samym niemożność życia w Elblągu i Elblągiem na co dzień, zmienia perspektywę, co, wydaje mi się, że jest mi w tej chwili potrzebne.
- Zanim zapytam o Pani pracę, proszę powiedzieć kiedy wyjechała Pani do Trójmiasta? Czy decyzja o przeprowadzce była trudna?
- Choć w Gdańsku pracuję już czwarty rok, to mieszkam tam dopiero od pół roku. Autostrada Elbląg – Gdańsk cały czas jest w sferze marzeń, dojazdy dość uciążliwe, więc decyzja, choć trudna, zapadła. Ale oczywiście to nie znaczy, że nic się w przyszłości nie zmieni.
- Jak nasze miasto postrzegane jest przez socjologów trójmiejskich?
- To bardzo ciekawa sprawa, która, muszę przyznać, w pewien sposób mnie zaskoczyła. „Tak blisko, tak daleko” – hasło, które ostatnio towarzyszy badaniom Elbląga i okolic, świetnie odzwierciedla to, jak Elbląg i tereny po drugiej stronie Wisły są postrzegane. Moi znajomi socjologowie są bardzo zainteresowani Elblągiem, dużo zresztą się już na ten temat ode mnie nasłuchali. Nie jest zaskoczeniem, że nasze miasto nie pełni dla mieszkańców Trójmiasta takiej funkcji, jak Trójmiasto dla elblążan. Elblążanie jeżdżą do Gdańska na zakupy, nad morze, pod wieloma względami miejscowość pełni funkcję centrum. Dla wielu gdańszczan Elbląg jest swojego rodzaju ciekawostką, miłym przystankiem w dalszej podróży. Nasza starówka jest odbierana jako swojego rodzaju fenomen, najczęściej pozytywny. Faktycznie o naszej starówce dużo się mówi. Dodatkowo także formy przestrzenne, Galeria El i piękne okolice: Zalew Wiślany, pochylnie.
- Proszę powiedzieć coś o swoich działaniach badających rozwój, ale też i przeszłość naszego miasta.
- Przygotowuję pracę doktorką na temat przemian tożsamości w byłym województwie elbląskim w lokalnym dyskursie publicznym. Zastanawiam się, jak wygląda, jak kształtuje się dzisiejszy region, w którym znajduje się Elbląg. Nie chodzi oczywiście o region w sensie fizyczno-geograficznym, choć to też nie jest bez znaczenia. Już od dzieciństwa zastanawiałam się, tak jak niektórzy moi znajomi, w jakim właściwie regionie leży nasze miasto, co jest jego specyfiką. Czy to, że nasi dziadkowie są z różnych stron Polski sprawia, że jesteśmy inni niż ludzie z Podlasia czy ze Śląska? Pytania rodziły się najczęściej, gdy trzeba było komuś z zewnątrz wytłumaczyć, gdzie się mieszka. Pamiętam, jak na zajęciach z edukacji regionalnej uczyliśmy się, że jesteśmy z województwa elbląskiego, a to znaczy, że właściwie z Żuław. A teraz, jak zapytać małych elblążan, to już oczywiście tak nie powiedzą. Można nawet usłyszeć, że jesteśmy z Warmii, a nawet, że z Warmii i Mazur. Reforma administracyjna z 1999 roku przyniosła, szczególnie dla Elbląga jako stolicy województwa, wielkie zmiany.
- Rozumiem, że ośrodkiem Pani zainteresowań są oczywiście zmiany o podłożu socjologicznym?
- Jak najbardziej. Mnie najbardziej nie interesują zmiany te ekonomiczne, gospodarcze, polityczne, ale przede wszystkim społeczne i kulturowe, związane z konstruowaniem, a może bardziej z rekonstruowaniem tożsamości regionalnej i lokalnej. To jest bardzo ciekawe zjawisko społeczne, zauważane przez socjologów także w innych miejscach w Polsce, szczególnie w miastach, które straciły status stolicy województwa i dodatkowo leżą na tzw. Ziemiach Zachodnich i Północnych. Tylko że byłym województwem elbląskim nikt się do tej pory nie zajmował. W ogóle nasi sąsiedzi często są przedmiotem zainteresowania socjologów i antropologów - jest dużo publikacji o Warmii, Mazurach, Kaszubach. Ziemia elbląska, po części pewnie dlatego, że jest przykładem przestrzeni niedookreślonej, świetnie wpisuje się z koncepcję „nieuchwytnej przestrzeni” Michaela Keatinga. Ale to oczywiście nie znaczy, że mamy tu jakąś pustkę, próżnię społeczną! Tak wiele się zmienia. A mnie najbardziej interesuje to, czego nie widać na pierwszy rzut oka, co i w jaki sposób kształtuje, zmienia tożsamość społeczną. I jak owa tożsamość, a bardziej tożsamości, przedstawiane są przez tzw. lokalnych liderów (nie tylko tych formalnych). Jedną z ważniejszych kwestii, jaka mnie w tym temacie interesuje, jest to, jak zakreślają oni symboliczne granice całości większych niż miasto. Nie badam jedynie tej kwestii w Elblągu, ale także w innych miejscowościach, które tworzyły województwo elbląskie.
-Wróćmy do przeszłości, również tej „socjologicznej”. Pani praca magisterska dotyczyła Polonii w Kalifornii. Dlaczego akurat ta tematyka była dla Pani ważna? Jak zapisał się w pamięci pobyt w USA?
- Pod koniec studiów magisterskich byłam przez półtora roku w Stanach Zjednoczonych. Pojechałam, po raz drugi, podobnie jak wielu moich znajomych, na obóz młodzieżowy jako instruktor programowy. Wyjazd się przedłużył, a ja mogłam przeprowadzić badania terenowe wśród Polonii w Kalifornii na temat tworzenia się tzw. nowej etniczności. Patrząc na Polonię to trochę tak jak patrzeć na siebie, na Polaków, w nieco zniekształconym lustrze. Można się dużo o sobie dowiedzieć. Jako początkujący badacz kultury świetnie się w tej tematyce odnalazłam. Ale ciężko jest badać Polonię mieszkając w Polsce. Mam jednak nadzieję, że moja przygoda z Polonią się jeszcze nie zakończyła. Po powrocie do domu chciałam znaleźć sobie inne Trobriandy, ludy dalekie, nieznane, zaskakujące. Okazało się, że nie trzeba było długo i daleko szukać. To co ciekawe jest często pod nosem, trzeba to tylko zobaczyć.
- Gdzie miała Pani okazję publikować efekty swoich badań?
- Na razie są one dość skromne. Jestem autorką kilku artykułów w naukowych publikacjach z zakresu nauk społecznych. Pisałam między innymi o elbląskiej starówce w kontekście pamięci zbiorowej, o nowotworzonych tradycjach na Żuławach i na Powiślu, o przemianach lokalnego społeczeństwa obywatelskiego w społecznościach postmigracyjnych na przykładzie byłego województwa elbląskiego. Kilka tekstów dotyczących byłego województwa elbląskiego czeka jeszcze na publikacje.
- Jakie ma Pani plany na najbliższą przyszłość?
- Ostatnio moje zainteresowania badawcze obrały kierunek na północny zachód. Razem z prof. Dorotą Rancew-Sikorą z mojego instytutu i ze studentami wybrałam się na obóz badawczy do Stegny. Wyniki przedstawimy pod koniec marca na interdyscyplinarnym sympozjum, na które zaprosimy mieszkańców Stegny, ludzi związanych z regionem oraz studentów z innych kierunków, którzy także zajmują się Mierzeją. Chciałabym, aby nie był to jednorazowy wyjazd, aby gdańscy socjologowie skierowali swoje zainteresowania dotyczące regionu właśnie w stronę Mierzei Wiślanej. Co ciekawe, moje wystąpienia na konferencjach, na których opowiadam o naszym regionie, spotykają się z zainteresowaniem publiczności. Jest tak nie dlatego, że jestem świetnym mówcą, ale dlatego, że temat i omawiany region, w większości nie jest im znany.
***
"Ciekawi elblążanie" to cykl artykułów na Info.elblag.pl
Co tydzień w niedzielę prezentujemy ciekawe osoby, które były lub są związane z naszym miastem.
Zawsze z ciekawością czytam wywiady Pana Rokickiego z "ciekawymi elblążanami" Brakuje mi jednak w nich pewnej chronologii przebiegu kariery przepytywanej osoby , co ważne jest dla czytajacych mlodych ludzi z Elbląga chcacych podążyć śladem tych którym zawodowo się powiodło..W tym przypadku jak znależć sie w Kaliforni na obozie jako instruktor przez 1,5 roku itp.
ciekawy temat doktorskiej pracy chciałbym ją przeczytać.
Ta pani wykonuje kawał dobrej i bardzo ważnej roboty swoją pracą. Może w końcu szersza publika dowie się jakie zamieszanie i ile złego zrobił ten durny podział administracyjny - gospodarczo i społecznie. Czy to normalne żeby Elbląg miał mieć kompleksy względem reszty swojego byłego województwa, znajdującej się po drugiej stronie tego chorego muru? Tamci ludzie nie mają problemów z tożsamością - bo nikt im nie wmawia że mieszkają na warmii i mazurach czy innej syberii, nie mówiąc już o progresie gospodarczym. A Elbląg musi tkwić w tym syfie i biednieć z powodu głupiej decyzji. Czy to normalne że w Malborku czy Kwidzynie, miastach tak blisko leżących i 4x mniejszych, zarobki były wyższe niż u nas? Jasne - mieszkamy w najbiedniejszym "regionie" - tyle że przed podziałem Elbląg i województwo stały dobrze gospodarczo, a potem wszystko zostało rozbite i dopiero okazało się jak "my, mieszkańcy warmii i mazur bardzo potrzebujemy unijnej zapomogi, żeby dogonić cywilizację".
Temat i sposób przeprowadzania wywiadów z Elblążanami przez redaktora Antka jak najbardziej trafny i ciekawy! Proponuje nastepny wywiad z byłym już komendantem Greczyho, gdzie powinno paść pytanie dlaczego były już komendant Elbląskiego Hufca podpisał umowę dzierżawy Pałacyku w Parku Modrzewie z tajemniczym Włochem, który mało że jej nie płacił przez dwa lata to jeszcze nie wyremontował zgodnie z zaleceniami Miejskiego Konserwatora Zabytków tej perełki. W ten sposób działał na szkodę harcerzy i społeczeństwa ponieważ jako organizacja pożytku publicznego dostaje dofinansowania itd. Na działalność statutowa. Druga sprawa to zbiórka pieniążków dla WOŚP i zniknięcie nie małej kwoty. Były przesłuchania, śledztwa i co cisza?! Życzę sukcesu ale od momentu jak to ujęto na początku wywiadu "gdzie przygotowuje pracę doktorską" może upłynąć 4, 10 lub 20 lat albo nigdy nie zostać zakończona, czego jestem świadkiem u dziesiątek osób choćby z Elblaga.
Może z pracy Pani Kuleszy dowiemy się powodów tak bardzo nietrafionegp pomysłu autora reformy prof. Kuleszy z rzadu AWS o reformie administracyjnej kraju w 1999 roku , ktora zapoczątkowala rosnace bezrobocie w Polsce . Jednym z najwazniejszych niekorzystnych następstw tej decyzji bylo zmarginalizowanie i degradacja społeczno-ekonomiczna tych kulkudzisieciu miast ,ktore straciły status województwa.jak Elblag . Tak krytykowany wtedy premier Buzek w kilka lat po zakończeniu swojego słabego okresu premierowstwa dostał bardzo wysokie stanowisko w UE w Brukseli. A profesor Kulesza po zatwierdzeniu reformy administracyjnej przez rzad i Sejm / Senat natychmiast podał się do dymisji . A polaków zostawił z tym zepsutym bigosem , ups ,pomylilem się , to się zwolnię.
Brawo Antek - dobry materiał, fajnie napisany. Zresztą Antek Rokicki to jedyny dziennikarz, które teksty da się czytać. Pisane z polotem i nie na siłę.
Do gerry.Wolę pisać na siłę niż tak jak ty pod dyktando.Prawda że później są efekty i to gdzie w UM
Ja też zgłębiłbym chętnie ten polonijny etap kariery o który wspomniała wanda
Ciekawe, bardzo ciekawe ! Dobrnąłem do połowy i to jest sukces. Doktorantów w Elblągu jak .... Artykuł na miarę Elbląga jak wydane kilka lat temu "Who is who w Elblągu. z pozycją - właściciel solarium. Ale taki poziom po uczelniach ( nie wymienię jakich ). Proeszę absolwentów o minusy
Szanownej Pani Kasi, życzę samych sukcesów w dalszej pracy naukowej, choć zbyt lekko nie może być (taka to już rola naukowca:)). Artykuł jak najbardziej ciekawy choć przyznam zbyt krótki. Pani doktorantko, proszę o podanie linku do Pani badań i artykułów. Z wielką przyjemnością zagłębie się w lekturę.