...czyli toalety elbląskie w aspekcie historyczno-społecznym.
Problem toalety publicznej można zacząć rozpatrywać nawet na przestrzeni ostatnich kilku tysięcy lat. Ale zatrzymajmy się na Europie i państwie rzymskim. Tu toalety publiczne były tak bogato zdobione mozaikami, że archeolodzy odkopujący je w naszych czasach początkowo uważali, że odkopali... świątynię. Jednak po bliższym zapoznaniu z konstrukcją budynku szybko zrozumieli swój błąd.
Ale zaawansowanie techniczne kanalizacji rzymskiej z początku naszej ery stało na takim poziomie, że angielska komisja powołana w roku 1842 dla opracowania metod poprawy warunków sanitarnych w Londynie zaleciła wzorowanie się na tym systemie. Ale dopiero wielka epidemia cholery, która pochłonęła w roku 1855 20 tys. ofiar zainspirowała angielskich inżynierów do opracowania nowych metod usuwania nieczystości z miasta.
Tu warto wspomnień, że pierwowzór obecnego syfonu odcinającego toaletę do kanalizacji wynalazł w roku 1775 londyński zegarmistrz, Alexander Cummings, a nowoczesną samonapełniającą się spłuczkę opatentowano w USA w roku 1890.
W naszym mieście na początku wieku XX wybudowano pięć toalet. Były to prace wykonane przy okazji budowy linii tramwajowych uruchomionych w Elblągu 1895.
Znajdowały się one:
1.Przy ulicy Grunwaldzkiej, obecnie bar.
2.Przy ulicy Bema, obecnie sklep.
3.Przy ulicy Rycerskiej – do dnia dzisiejszego toaleta publiczna.
4.Przy ulicy Browarna, róg Robotniczej – nieczynna.
5.Przy ulicy Browarnej, róg Lubranieckiej – obecnie bar.
Przybytki te funkcjonowały, służąc mieszańcom naszego miasta do roku 1945, a nawet dłużej. Tu jednak musimy zatrzymać się przy tej dacie trochę dłużej. Żołnierze radzieccy zdobywający Prusy Wschodnie zarzucali ich mieszkańcom... brak kultury. Dlaczego? Tu przepraszam za wyrażenie, bo „srali, tu gdzie jedli”. Była to aluzja do posiadanej w domach, zarówno na wsi jak i w miastach, kanalizacji. Podobne poglądy prezentowali repatrianci z terenów wschodnich napływający po roku 1945 na ten teren. I swoje poglądy wprowadzali w czyn, likwidując systemy kanalizacyjne. W zamian stawiali drewniane toalety w ogródkach - tzw. „sławojki”. Dopiero wnuki repatriantów zaczęły przywracać drożność dawnych urządzeń kanalizacyjnych. Trzeba było dwóch pokoleń i kilkudziesięciu lat aby wrócić do zdobyczy cywilizacyjnych, które były normą w Prusach Wschodnich na długo przed dwiema wojnami.
Ale wróćmy do współczesności. Przez wiele lat w Elblągu temat toalet był omijany wstydliwie, tak jak w całym naszym kraju. A przecież każdy ssak, aby przeżyć musi jeść, rozmnażać się i wydalać. I oczywiście wydala. Przez wiele lat elblążanie korzystali z okolicznych parków i zarośli. Co bardziej bystrzy nauczyli się użytkować w tym celu...urzędy. Są tam toalety przeznaczone dla petentów (te dla urzędników są zamknięte albo zabezpieczone zamkiem szyfrowym), z których przy odrobinie odrobinie wprawy przy poszukiwaniach, można skorzystać. Również Biblioteka Miejska jest często odwiedzana tylko i wyłącznie w celach toaletowych.
Bo przez wiele lat w naszym mieście była tylko jedna toaleta publiczna – w Parku Planty. Potem uruchomiono drugą przy ulicy Rycerskiej, likwidując jednocześnie te pierwszą.
Tu mała dygresja historyczna. Elbląg w roku 1920 liczył ok. 70 tys. mieszkańców i miał pięć toalet publicznych, a w roku 2000 – 130 tys. i jedną toaletę.
Ale po roku 2000 zaczęło się trochę zmieniać. Na imprezach organizowanych na Bulwarze i okolicach pojawiają się toalety przenośne. Jest to naprawdę rzecz bardzo potrzebna, szczególnie tam, gdzie w związku z imprezą odbywa się masowa konsumpcja różnych napojów, nie zawsze bezalkoholowych.
Obecnie po wejściu do Europy polepszyło się nam już zupełnie. Toalety przenośnie pojawiły się we wszystkich parkach i na parkingach. A najważniejsze, że są czyste i nie dają się wyczuć na odległość. Uważam to za wielki sukces naszego miasta. I nawet gdyby to miał być jedyny elbląski efekt wejścia do Europy, to myślę, że było warto.
Na zdjęciu: Toaleta przenośna w parku Traugutta.
Powinny być bo i czemu mam do domu nieść.. :)