Bywalcy Bażantarni z mieszanymi uczuciami powitali kolejną inicjatywę upiększenia naszego parku tablicami ekologicznymi w wykonaniu Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej.
Są duże, kolorowe i raczej psują nastrój spacerowiczów swą krzykliwą kolorystyką. A czasami spełniają rolę wręcz przeciwną do tej, do jakiej zostały powołane. Byłem osobiście świadkiem, jak dzieciak zerwał jakąś roślinkę i przybiegł do mamy z krzykiem: „zobacz, mamo, taka sama jak na tym obrazku!”. Dobrze, że większość zwierzaków, słysząc ludzi, szybko ucieka.
Tablic postawiono podobno osiem. Niektórzy użytkownicy naszego lasu bardzo radykalnie zaprotestowali przeciwko takim działaniom i do niedawna było już ich tylko pięć.
Pytanie czy było warto wkładać kilkadziesiąt tysięcy złotych na to, aby kilku ludzi miało w lesie więcej drewna na ognisko? Znacznie lepiej byłoby za te pieniądze wydać dobrą książkę o Bażantarni, w twardej oprawie w nakładzie powiedzmy 10 tysięcy egzemplarzy i rozdać dzieciakom w szkołach w ramach konkursów, wycieczek itp. Autorzy dostaliby takie same honoraria, a zamiast stolarza zarobiłby drukarz. Obecnie nie mamy ani ścieżki ani książki.
Tym bardziej, że autorzy pomysłu nie grzeszą również wiedzą. Jedna z ocalałych tablic stoi w pobliżu Mostka Elewów. Są na niej pokazane zdjęcia roślin i zwierząt chronionych m.in. zaskrońca. Z tym, że podpis pod zaskrońcem brzmi „padalec”. Czym to biedne zwierzę zawiniło Parkowi Krajobrazowemu Wysoczyzny Elbląskiej tego nie wiem, ale uważam, że tablice, które mają służyć edukacji powinien tworzyć ktoś wyedukowany. Takie błędy firmowane przez tak poważną (?) instytucję raczej dyskwalifikują zasadność jej istnienia.
Tym bardziej, że nie jest to jej pierwsza wpadka. W książce wydanej dla „uczczenia” powstania powiatu elbląskiego, „Powiat elbląski, przyroda i historia”, w której nie ma ani słowa na temat historii powiatu elbląskiego, na stronie 117 znajduje się opis Kanału Elbląskiego. Autorka podaje rewelację na skalę światową, pisząc: „Spośród tych pięciu pochylni mechanizm tylko jednej jest napędzany prądem elektrycznym – w przypadku pozostałych wykorzystywana jest siła napędowa wody...”. Niestety autorka tekstu nie podała, która to pochylnia ma tak rewelacyjne urządzenia, a w załączonej erracie nikt problemu nie zauważył.
Proponuję konkurs z trzema pytaniami:. 1. Która z pochylni Kanału Elbląskiego ma napęd elektryczny? 2. Czym różni się padalec od zaskrońca? 3. I kogo to obchodzi? Nagrody funduje oczywiście Park Krajobrazowy Wysoczyzny Elbląskiej.
Scie1 – tablica przy wiacie z jeziorkiem.
Scie2 – tablica przy drodze do leśniczówki Dębica.
Scie3 – część informacyjna tablicy z poprzedniego zdjęcia.
Scie4 – tablica przy Mostku Elewów.
Scie4 – przemianowany zaskroniec.
Str. 117 – fragment strony 117 książki „Historia powiatu elbląskiego” z rewelacją na temat Kanału Elbląskiego.
Autorka wprowadzila tutaj niescislosc,pierwsza pochylnia ,o nazwie Caluny jest napędzana nie elektrycznie,ale turbiną kaplana,tak mi tlumaczyl pracownik obslugujacy pochylnię Jelenie,chociaz wczesniej slyszalem wersje ta pierwszą.
Jak zwykle Pan Zaskiewicz na posterunku i co dalej oprócz pytań, Czy nasze cudowne parki mają tyle kasy, czy raczą się chociaż wypowiedzieć oprócz banalnego tekstu o upiornych ekologach i cudownych leśnikach spisanym z jakiejś publikacji. Czy na te poszczególne pytania Pana Zaskiewicza doczekamy się jakiejś odpowiedzi droga redakcjo - warto się tym zająć - nieprawdaż ???