Ludowe obrzędy pogańskich Słowian, jakimi były przedchrześcijańskie Dziady, niewiele różniły się od współczesnych Zaduszek. I wówczas, i obecnie dzień ku czci zamarłych miał na celu utrwalenie pamięci o nich.
Płonące na grobach przodków znicze, to wywodząca się z pogańskiego zwyczaju tradycja palenia ognisk na mogiłach. Ich światło to symbol życia, ale również latarnia mająca pomóc zbłąkanym duszom, błąkającym się z różnych powodów po ziemi, trafić do miejsca spoczynku.
Dziś Zaduszki są dla nas czasem modlitwy za zamarłych i wspominania chwil z nimi spędzonych. Martyna Wojciechowska na swoim fanpagu zamieściła wspomnienie o przyjacielu – wybitnym himalaiście Arturze Hajzerze. „Nie znałam nikogo bardziej wyjątkowego i zawdzięczam Mu naprawdę dużo, zarówno w Górach jak i w życiu. Bo Artur był moim Trenerem, Mentorem, Przyjacielem, Powiernikiem... Przez ostatnich 7 lat niewiele było dni kiedy nie rozmawialiśmy. I bardzo mi tego brakuje... Zawsze już będzie mi brakowało. Artur, życzę Ci najpiękniejszych widoków z tej najwyższej Góry... Martyna”
Każdy z nas ma taką osobę, która odeszła, a mimo to wciąż żyje w naszych sercach. Dziadkowie, rodzice, nauczyciele, przyjaciele – wśród nich osoba, która była dla nas szczególnie ważna. Może, wzorem Martyny Wojciechowskiej, zapoczątkujemy tradycję wspominania naszych zmarłych nie tylko nad ich grobami.
Zachęcamy do zamieszczania w komentarzu pod artykułem refleksji o ważnych dla Was osobach.
"Każdy ma jakiegoś bzika,każdy jakieś hobby ma, a ja w domu mam chomika,kota ,rybki oraz psa."
moje nienarodzone dziecko... odeszło... nie ma grobu....