Ameryka przez cztery kolejne lata będzie rządzona przez George`a W. Busha. To już pewnik.
Znaki na ziemi i niebie zawiodły. Zawiodły Johna F. Kerre`go. Indyjscy astrologowie, którzy zapewniali o przychylnym układzie gwiazd dla niego najwyraźniej nie wiedzieli o przychylności jaką darzą Amerykanie Busha. A tych przychylnych pierwszy republikanin Stanów Zjednoczonych ma około 3,5 mln więcej niż jego demokratyczny przeciwnik. Uznali go za bardziej godnego zaufania w tych trudnych czasach. Jego konserwatywne poglądy i religijność najwyraźniej przemawiają do nich. Zdaniem komentatora CNN, Carlosa Watsona z roku na rok wartości wyznawane przez kandydatów stają się coraz częstszym kryterium wyboru, mniejszą rolę odgrywają np. poglądy dotyczące gospodarki. Tracą wówczas demokraci, stracił w związku z tym i Kerry. Republikanie powiększyli także swoją przewagę w równoległych wyborach do Senatu i Izby Reprezentantów. A co z tego wynika dla Polski?
Reelekcja Busha oznacza tylko tyle, że nic albo niewiele zmieni się w naszych relacjach z USA. Przywódcy będą zapewniać o wielkiej przyjaźni, wadze naszego sojuszu w Iraku i...niewiele ponadto. A co to oznacza dla nas Polaków? Wizy jak były tak będą. Jedyne co może się zmienić to być może uproszczone zostaną procedury wizowe. Czy gdyby wybory wygrał Kerry moglibyśmy liczyć na zniesienie wiz? Nie sądzę. Prezydent USA nie ma uprawnień do podejmowania tego typu decyzji. Może ją podjąć wyłącznie Kongres Stanów Zjednoczonych (obie jego izby), a tam liczba reprezentantów Polonii, mogących realnie wspierać dążenia polskiego rządu nie uległa zmianie. Może prezydentowi Wałęsie podczas jego pobytu w Stanach i prowadzonej tam kampanii na rzecz zniesienia wiz swoją niezbitą logiką i argumentami udało się przekonać jakiegoś kongresmena, ale jak mówi przysłowie – „jedna jaskółka wiosny nie czyni”. Dlatego też i ci szczęśliwcy z pośród nas, którzy mają jakieś podstawy do ubiegania się o amerykańską wizę mogą usłyszeć podczas spotkania z konsulem, to co usłyszał znajomy Elblążanin mający tam bliską rodzinę: „Pana związki z krajem ojczystym są zbyt słabo udokumentowane”. Co ciekawe to słowa te urzędnik skierował do młodego człowieka prowadzącego działalność gospodarczą przynoszącą zyski, posiadającego nieruchomość, samochód, uczącego się.
Bush prezydentem. Za oceanem kończy się piknik i wyborcza fiesta. Wskaźniki giełdowe idą w dół, ale potem będą zwyżkowały. Codzienność. Nad Wisłą potrzeba na co dzień właśnie bardziej pragmatycznego podejścia do rzeczywistych stosunków polsko-amerykańskich. Czy warto kruszyć kopie o sprawy na razie nie do przeskoczenia (obowiązek wizowy w stosunku do Polaków)? Czy nie lepiej skupić się na zniesieniu opłat wizowych czy lepszym traktowaniu obywateli Polski w Ambasadzie USA, na lotniskach i przy odprawach celnych? Na te pytania odpowiedzieć musi sobie polski rząd, tak jak i na to tytułowe – Bush prezydentem i co z tego (dla Polski)?
co ciekawego o Elblagu dowiedzialem sie z tego artykulu? Absolutnie nic.
A czy tytuł na Elbląg wskazywał? Trochę inteligencji nikifor.
a czy jak wchodze na info.ELBLAG.pl to chce czytac o Bushu czy o moim mieście?
Nikiforze, jak uważnie przeczytasz to uświadomisz sobie, że artykuł był pisany z pozycji Elblążanina. Może jeszcze nie byłeś w takiej sytuacji, bo nie starałeś się o wizę, ale zapewniam Cię, że Elblążanie bywają za oceanem. I bywa najczęściej, że są traktowani jak pożal się boże dziady kalwaryjskie. Artykuł jest refleksją prowincjusza. A dla prowincjusza ważne są sprawy podstawowe. Ale może Ty w ogóle czujesz, że żyjesz na obrzeżach świata i kresowców z Elbląga nie dotyczą sprawy amerykańskie. Może Ciebie nie dotyczą. Ale to Ciebie. Przyjmij ze innych może to dotyczyć i może maja podobne doświadczenia. Ps. NIkiforze skąd Ty znajdujesz czas na wpisywanie się pod tymi wszystkimi artykułami na elbląskich portalach?
OPROCZ TEGO ZE JEST JEDYNYM!!!!!!!!!!!!!!! SOJUSZNIKIEM NA KTOREGO MOZEMY LICZYC W WYPADKU ATAKU FRYCOW NA NAS TO WYBORY NIE MIALY WIEKSZEGO ZNACZENIA.HISTORIA SIE POWTARZA!!
WD-40, jaki atak fryców? Chyba coś Ci się pozajączkowało. Sojuszników to my mamy w Unii. Po to do tych struktur biedna Polska pchała się tylnymi drzwiami. To tutaj w Europie trzeba wzmacniać system bezpieczeństwa. I to przez Europę trzeba się porozumiewać ze Stanami, być może wzmacniając swoją pozycję wobec bliższymi niż innych związkami z USA. Ale zgodnie z polskim interesem i prawem międzynarodowym, a nie wbrew prawu. Gdyby nie kompletnie irracjonalne działania polskich rządów nasza pozycja w Europie mogła być i silniejsza, i bardziej prawomyślna. A tak nasz rząd odwołuje sie do wartości, a jakże katolickich, a wspiera amerykańską, bezprawną rozróbę.