Koszt wydobycia węgla w Polsce jest trzykrotnie mniejszy niż za granicą. Polska tona kosztuje 80 dolarów, importowana – 380 dolarów” – mówił Jerzy Markowski w audycji 7 pytań o 7:07 w Radiu RMF24.
Markowski mówił też, jak dużą „dziurę” trzeba załatać po odcięciu dostaw węgla z Rosji. „W ubiegłym roku zaimportowaliśmy prawie 13 mln ton węgla, z czego 8 mln ton z Rosji. Rosja się „urwała”, trzeba szukać węgla gdzie indziej. Ale nie zawsze jest to węgiel taki, jaki jest nam potrzebny.”
Jego zdaniem polski przemysł i energetyka nie staną z powodu braku surowca. „W obrocie światowym jest 1,4 mld ton węgla, więc te nasze 8 mln ton, które musimy kupić, też się tam znajdą. Więc ciepłownictwo i elektrownie kupią węgiel za granicą” – uspokajał ekspert.
Jego zdaniem problem będą mieć indywidualni odbiorcy. - Wśród tego węgla, który przychodzi, nie ma węgla grubego, czyli takiego, którym można by palić w paleniskach domowych. A węgiel gruby, czyli wszystko, co jest większe od miału, w Polsce, to jest ok. 8 mln ton” – tłumaczył Markowski.
Były wiceminister przemysłu twierdził, że w polskich kopalniach da się „znaleźć” dodatkowe kilka milionów ton węgla. Jak to jego zdaniem zrobić? „Po pierwsze wstrzymać likwidację kopalń, w których są zasoby węgla. W tej chwili likwidowana jest np. kopalni Makoszowy i Krupiński. W Makoszowach jest 170 mln to węgla, na Krupińskim 700 mln ton. Mielibyśmy na rynku w ciągu jednego roku 4 mln ton węgla więcej, czyli połowę naszego deficytu. Potem trzeba zwiększyć wydobycie w kopalniach czynnych” – radził ekspert.
Polska wydobywa za mało węgla. W tym roku prawdopodobnie wydobędziemy 51 mln ton. Wydobycie co miesiąc maleje w sytuacji, gdy węgla potrzeba nam najbardziej
– utyskiwał były wiceminister przemysłu.
Rozmowa na RMF24.pl