Wyposażeni w latarki, czołówki i telefony komórkowe pobiegli po zmroku oznakowaną trasą wiodąca ścieżkami Bażantarni. Do pokonania mieli 5 lub 10 km. Na taką formę sprawdzenia się zdecydowało się w nocy z 24 na 25 czerwca ponad 200 osób. Okazją do tego był Nocny Bieg i Marsz Świętojański. Zorganizowana przez stowarzyszenie EL Aktywni impreza zakończyła się wspólnym biesiadowaniem wszystkich uczestników przy ognisku na dużej polanie Bażantarni.
Nocny Bieg i Marsz Świętojański to impreza, która po raz pierwszy zagościła w kalendarzu elbląskich wydarzeń biegowych.
Jest to pierwszy taki bieg, choć wcześniej przez 3 lata z rzędu robiliśmy Sztafetę Świętojańską. Stwierdziliśmy jednak, że to za duże wyzwanie, bo bieganie trwało całą dobę. Doszliśmy też do wniosku, że lepszym rozwiązaniem będzie to, by wszyscy uczestnicy mogli się spotkać w jednym miejscu i w jednej chwili. Stąd pomysł na Bieg Świętojański, który zrobiliśmy bez wpisowego, ale też bez nagród, medali i pomiaru czasu
– tłumaczy Tadeusz Sznaza, członek zarządu Stowarzyszenia Krzewienia Sportu EL Aktywni.
Impreza spotkała się ze sporym odzewem, bo w chwili zakończenia zapisów, na listę startową zapisało się nieco ponad 200 osób. Kolejnych 30 osób dopisało się w dniu zawodów.
- Przeszło to nasze oczekiwania. Cieszymy się, że mimo wielu ciekawych propozycji na Dni Elbląga, tak duża grupa ludzi zdecydowała się spędzić tę noc z nami – przyznaje Tadeusz Sznaza.
Bieg zorganizowano na pięciokilometrowej pętli (trasa Enduro Man) wytyczonej po leśnych ścieżkach w Bażantarni, obfitujących w dużą ilość podbiegów oraz zbiegów. Uczestnicy biegu mieli do wyboru dwa dystanse 5 km lub 10 km. Dla tych, którzy nie chcieli się zbytnio zmęczyć, przygotowano marsz na dystansie 5 km.
Kto biegł w zawodach Enduro Man, to wie, że ta trasa jest bardzo wymagająca. Mamy tego świadomość, dlatego nie popędzamy ludzi poprzez pomiar czasu. Staraliśmy się całą trasę dobrze oznaczyć m.in. poprzez taśmy i rozłożenie na niej około 400 świetlików. Dołożyliśmy wszelkich starań, aby było bezpiecznie i nikt nie zabłądził
– mówi Tadeusz Sznaza ze Stowarzyszenia EL Aktywni.
Wyposażeni w różnego rodzaju źródła światła biegacze, wyruszyli na trasę o godz. 23. Pierwsi zameldowali się na mecie już po około pół godzinie. W imprezie nie chodziło jednak o ściganie się, bo nie prowadzono w niej klasyfikacji. Bieg miał charakter typowo koleżeński. Po zakończeniu części biegowej i marszowej, tuż po północy rozpoczęła się biesiada przy ognisku. Na uczestników czekały bezpłatne kiełbaski z ogniska, kawa i herbata.
- Ci ludzie, którzy są dziś z nami cenią sobie zdrowy styl życia i wiedzą, że przed różnego typu chorobami najlepiej uciekać na własnych nogach, a nie połykając jakieś pigułki lub stosując diety cud. Oni przychodzą tutaj, aby zakosztować trochę zdrowia – zaznacza Tadeusz Sznaza.