W czwartek (16 marca) chwilę po godzinie 10, doszło do pożaru mieszkania w budynku przy ul. Stawidłowej 27. Prawdopodobnie w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej zapaliło się łóżko. Ogień objął swoim zasięgiem jeden pokój. Przybyli na miejsce strażacy uniemożliwili jego rozprzestrzenienie się na pozostałe pomieszczenia. W wyniku sporego zadymienia, pomocy medycznej wymagało dwoje lokatorów mieszkania.
Tuż po godzinie 10 otrzymaliśmy zgłoszenie o pożarze mieszkania na ul. Stawidłowej 27. W związku z tym zostały zadysponowane dwa zastępy gaśnicze, podnośnik i samochód operacyjny. Po przybyciu na miejsce zdarzenia, zastaliśmy wydobywający się z okien na pierwszym piętrze gęsty dym. Osoby, które przebywały w tym mieszkaniu były już na zewnątrz i same ewakuowały się z budynku przed naszym przybyciem. Wymagały jednak pomocy medycznej, która została im udzielona. Wprowadziliśmy front wody przez klatkę schodową do wnętrza palącego się mieszkania. Wyważyliśmy również drzwi do mieszkania, które znajduje się piętro wyżej nad płonącą kondygnacją. Z zeznań sąsiadów wynikało, że znajdowała się tam niepełnosprawna osoba, która nie potrafi poruszać się o własnych siłach. Tę osobę wyprowadziliśmy na zewnątrz budynku
- relacjonuje przebieg akcji gaśniczej bryg. Tomasz Malesiński, dowódca JR-G nr 2 w Elblągu.
Na podstawie zeznań właścicieli płonącego mieszkania, którzy byli w tym momencie w jego wnętrzu, prawdopodobnie przyczyną pożaru mogła być niesprawna instalacja elektryczna. Najprawdopodobniej zapaliło się składane łóżko, które znajdowało się przy gniazdku elektrycznym obciążonym znaczną ilością kabli.
W wyniku pożaru spaleniu uległ cały pokój, w którym stało łóżko wraz z wyposażeniem. O pożarze został powiadomiony zarządca budynku ZBK, który oszacuje ewentualne straty i oceni, czy i w jakim zakresie będzie potrzebne udzielenie pomocy lokatorom tego mieszkania.
Używa się przedłużaczy wielogniazdowych do podłączeń , tylko nikt nie myśli ,że nadmierna moc pobierana w tym gniazdku nie wytrzymuje tego obciążenia ,w tedy przewody wiodące prąd elektryczny zamieniają się w przewody grzewcze i następuje pożar, Najwięcej pożarów jest od przeciążeń instalacji elektrycznych , a nie jak często piszą od zwarć , Zwarcie jest to ułamek sekundy , gdzie prąd płynie do ziemi , i jest po wszystkim , Nie wolno zwiększać bezpieczników przez drutowanie , dlatego ,że przekroje przewodów są dostosowane do tego bezpiecznika oryginalnego , a nie do watowanego .