Taki wniosek rysuje się na tle uruchomienia edycji budżetu obywatelskiego na 2014 rok. Stał się on od razu stałym elementem programów wyborczych. Wolny Elbląg, Prawo i Sprawiedliwość, Elbląski Komitet Obywatelski i inni, do tego elementu totalnie krytykowanej przeszłości, podchodzą bardzo pozytywnie. Zapowiadają kontynuację. To dobrze, bo niezależnie od mojego samokrytycyzmu, mam satysfakcję z realizacji inicjatywy, której poświęciłem sporo czasu i energii. Nie było bowiem łatwo.
W dniu 29 grudnia 2011r. na sesji poświęconej budżetowi na 2012 r. po raz pierwszy proponowałem udział mieszkańców w podziale środków na rok 2013. Inspirowany byłem tą ideą realizowaną w Sopocie. Sadziłem, że zapowiadana w programach wyborczych nowoczesność elbląska, spowoduje otwartość wobec możliwości aktywizacji mieszkańców w urządzaniu ich najbliższego otoczenia. Wydawało mi się….
Do ataku ruszył Pan Przewodniczący Rady: ta innowacja jest niepotrzebna, bo przecież to radni znają najlepiej potrzeby mieszkańców. Zgadzam się i zakładam, że znali. Od znajomości jednak do realizacji to przepaść, której i ja znający nieco meandry ratuszowych podchodów, nie mogłem często pokonać. Stąd właśnie konieczność wprowadzenia do akcji bezpośrednio mieszkańców.
Pierwsze podejście do budżetu było więc nieudane, bo i Pan Prezydent nie podjął tematu. Prawdę mówiąc, podobny był początek w Sopocie. Byłem jednak chyba najbardziej natarczywym radnym minionej kadencji, bo nie odpuściłem. Z perspektywy czasu muszę się przyznać też do pewnego wyrachowania. Do dzisiaj ponosimy skutki wychodzącej poza możliwości i potrzeby miasta kapitałochłonnej przesady inwestycyjnej. To chociażby Elbląski Park Technologiczny i około 200mln złotych. Poza tą przesadą pozostawały potrzeby mieszkańców, właśnie z najbliższego otoczenia.
Sztandarowy przykład potrzeb to ul. Fromborska, najbardziej niebezpieczny trakt komunikacyjny. Ciąg pieszo-rowerowy od Bielan do Próchnika jest tam niezbędny jak woda i powietrze. Nie było mocnych, nawet na opracowanie dokumentacji. 8 lat temu prezydent H. Słonina zapewniał. Nic z tego, i tak doszliśmy do 2011 roku. Kilkakrotnie, indywidualnie i zbiorowo( Stowarzyszyszenie Próchnika i Krasnego Lasu) ), wywoływany był temat. Bez zmian. Szansą stali się ostatecznie mieszkańcy, decydujący w majestacie prawa, czyli zasad budżetu obywatelskiego. Nie miałem wątpliwości , że taki będzie właśnie ich ostateczny werdykt. Liczyłem na to, i stąd trochę wspomnianego mojego wyrachowania w kolejnym podejściu. Rutynowe działanie radnego natrafiało bowiem na mur.
Podczas sesji absolutoryjnej w dn. 26 czerwca 2012 roku atmosfera stała się nieco korzystniejsza i prezydent Grzegorz Nowaczyk był bardziej otwarty na mój kolejny wniosek. O budżecie takowym w Polsce zrobiło się już trochę głośno, to i chyba wypadało. Szkoda, że zmarnowaliśmy sporo czasu, który trzeba było nadganiać. Wiem, że trochę włożę kij w mrowisko, ale bardzo pomogli i współuczestniczyli radni Antoni Czyżyk i Marek Kucharczyk. Merytoryka współpracy była ważniejsza od partyjnej przynależności. Wspólnie z pracownikami Urzędu Miasta odbyliśmy wielokrotne „burze mózgów”, które zaowocowały tym, tym co nazwaliśmy budżetem obywatelskim na 2013 rok. Dokonane przez mieszkańców wybory już wielokrotnie były prezentowane, pomijam więc, poza jednym. Tak jak przewidywałem, mieszkańcy Północy zdecydowali, że cała pula okręgowa( II Okręg-400 tysięcy) pójdzie na opracowanie dokumentacji ciągu pieszo-rowerowego Bielany-Krasny Las. Dokumentacja powinna być gotowa w październiku tego roku. Udało się więc; droga pozytywnego obejścia elbląskich niemożności powiodła się. Liczę też na poparcie przez mieszkańców Północy kolejnego wniosku na 2014 rok dot. kontynuacji ciągu, od Krasnego Lasu do Próchnika. Opracowany przeze mnie wniosek jest gotowy.
Traktuję jako oczywistą możliwość poprawy przyjętych zasad, nic bowiem nie jest doskonałe. Pan Karol Gorobec swoją korespondencją: „Budżet (wciąż za mało) obywatelski” też tak to widzi. W nawiązaniu do tego i innych problemów z przeszłości i dzisiejszych.
Brałem udział w spotkaniu służb miejskich zaangażowanych w prowadzenie budżetu w ostatnim tygodniu przed referendum. Znam nieciekawe aktualności finansowe Miasta, proponowałem więc skromne zwiększenie środków ( z 2 do 2,5mln). Przypominając: jest pięć okręgów, na każdy przeznaczono, tak jak poprzednio, 400 tysięcy. W niektórych okręgach limit 400 tysięcy złotych starczył na realizację kilku wniosków, natomiast w omawianym II- całość została przegłosowana na ciąg pieszo-rowerowy. W tej sytuacji „poza burtą” zostało wiele innych ważnych dla mieszkańców propozycji, np. na osiedlu Zajazd( Witkiewicza) niewielka modernizacja terenu pod boisko dla licznej tam młodzieży. Wielu tamtejszych mieszkańców bardzo aktywnie zaangażowało się w tą ideę. Uważałem więc, że należałoby przeznaczyć np. 400 tysięcy na projekty większe, natomiast 100 tysięcy zarezerwować na mniejsze, nie powstrzymując w ten sposób społecznego entuzjazmu. Warunkiem było wspomniane zwiększenie kwoty ogólnej-do 2,5mln. Moja propozycja pozostała-na razie- propozycją, do dyspozycji jest nadal 2 mln.
Pan Karol proponuje zamianę okręgów na dzielnice , nawet umowne. Na tej bazie miałby powstać, nie odwoływany w przyszłości , aktyw samorządowy. Wiara w to jest ważna, ale łaska wyborców chodzi i tak różnymi drogami. Natomiast umowne dzielnice są dzisiaj za bardzo umownymi. My, mieszkający w danym miejscu od wielu lat, nie za bardzo znamy nazwę i granice swojej dzielnicy. To temat naturalnie ważny, ale przyszłościowy. Wywołałem sprawę prac nad uporządkowaniem przez miejską geodezję granic dzielnic, to potrwa. Wydaje się, że okręgi wyborcze już się przyjęły. Natomiast co do zaistnienia lokalnego aktywu. Więcej wiary w samoorganizowanie się mieszkańców. W związku z bałaganem dystrybucyjnym materiałów informacyjnych, o czym jeszcze będzie, postanowiłem wzmocnić wiedzę o zasadach na terenie wspomnianego osiedla Zajazd(Witkiewicza). Na miejscu okazało się, że mieszkańcy wzięli sprawę w swoje ręce. Na każdych drzwiach wejściowych znajdowała, właśnie ręcznie, ale merytorycznie opracowana, ulotka z prośbą o głosowanie na projekt boiskowy. Podobnie było na terenie całego Elbląga.
Przeznaczenie pod głosowanie inwestycji ogólnomiejskich - to kolejna propozycja Pana Karola. Sam byłbym ciekawy, na jakim miejscu znalazłaby się np. modernizacja stadionu miejskiego. Teoretycznie słuszne to, ale wnioskodawca oderwany jest nieco od sytuacji Miasta. Nie mamy tutaj opcji zerowej. Zasadnicze inwestycje są kontynuacją przygotowywaną od wielu lat. Środki unijne niezbędne do realizacji nie pojawiają się także według życzenia. Radzę spojrzeć ponownie na ogólną pulę-2 miliony. Jak się ona ma do inwestycji na skalę miasta? Do Porto Allegro( o całości decydują mieszkańcy)- trochę daleko.
Bałaganu organizacyjnego w dystrybucji ankiet doświadczyłem osobiście, kiedy to zamiast ankiety II okręgu dostarczono takową z I okręgu. Mieszkańcy Krasnego Lasu i Próchnika coś otrzymali po wielu interwencjach. Pomny tego wywołałem sprawę na wspomnianym kwietniowym spotkaniu. Uważałem, że dostarczenie kilkudziesięciu tysięcy ankiet w sposób terminowy wymusza zmianę poprzedniego zawodnego systemu. Oznacza to powierzenie kolportażu np.5 firmom tym się zajmującym, zamiast dotychczasowej jednej, nie dającej sobie rady. Zastanawiająca była odpowiedź DKS, że jest już umowa, itp. Zainteresowałem się więc nazwą firmy. I dla mnie stało się jasne, że to jedna z „zaprzyjaźnionych” z miastem firm. Jasne, ale nie do przyjęcia.
Kampania edukacyjna zawsze jest potrzebna, ale elblążanie szlaki mają już przetarte. Poprzednio na nią mieliśmy dwa tygodnie, teraz już miesiące. I sposób głosowania proponowany przez Pana Karola; na wzór sopocki wartościowanie propozycji, czyli nieważny, potrzebny, bardzo ważny. Wydaje mi się jednak, że w zasadzie to trochę komplikacja . Znak X w kratce jest tradycyjnie przyswajalny.
Z pewnością zasady budżetu obywatelskiego będą ulegały zmianom. Przerwa poreferendalna to czas trochę neutralny, bo przeznaczony na składanie wniosków. Zgodnie z deklaracjami wszystkich pretendujących sił politycznych, nie ma zatrzymania dla budżetu mieszkańców. Jako jeden z inicjatorów, rezerwuję sobie pewne prawa rodzicielskie, chociaż cieszę się, że ojców przybywa. Nareszcie coś łączy w elbląskim samorządzie, i do tego nieco się przyczyniłem.
Ryszard Klim (SLD)
Panie Ryszardzie - budżet obywatelski czy inaczej zwany partycypacyjny to rzeczywiście dobry pomysł i dobrze, że jest kontynuowany. I nawet ma wizualizację - logotyp, m.in. o który postulowało EKO. Przyzna pan, że bardzo "przaśnie" bo wystartował w zeszłym roku, promocja była fatalna. Mam nadzieję, że ten rok będzie lepszy. Brakuje mi teraz inicjatywy lokalnej - to jest o krok dalej - nie czekanie, aż samorząd zrobi za mnie to, co wymyśliłem (bo), ale wkład pracy mojej i sąsiadów, żeby moja ulica/dzielnica była ładniejsza. Projekt uchwały odnośnie inicjatywy lokalnej jest, teraz potrzeba Rady Miejskiej żeby ją zatwierdzić :) Pozdrawiam
Wam obu Panowie też należałoby sprawić dobrą burę . To , że Wy akurat się rozumiecie nie dziwi . Ale może zadziwiać Wasza ignorancja w wobec innych .Skąd Pan autorze artykułu ma pewność i przekonanie , że powyższy tekst jest zrozumiały dla mieszkańców miasta ? To nie jest praktyka dawna . Budżet obywatelski to novum . To coś co nie jest zbyt powszechne i znane . Skąd przeświadczenie , że to jest zjawisko powszechnie oczekiwane . Tak samo jak budżet zwany partycypacyjny stworzony na potrzeby mieszkańców osiedli czy ulicy i trochę skromniejszy . A , może były jakieś spotkania na dzielnicach , osiedlach , bo ja nic o tym nie wiem . Ludzie też niewiedzą . Za mało się mówi na te tematy , i dlatego mieszkańcy są niedoinformowani . Do ludzi p.Jachimowicz trzeba wyjść i ich informować , wyjaśniać
"Do ataku ruszył Pan Przewodniczący Rady: ta innowacja jest niepotrzebna, bo przecież to radni znają najlepiej potrzeby mieszkańców" nie jestem fanem Pana byłego Przewodniczącego. Ale przyznaję mu rację. To jest populistyczne wydawanie pieniędzy w większości ( nie zawsze ) na ***oły. Miasto się wali a Panowie o ławeczkach, podwórkach, parkingu pod blokiem ( króry i tak musiał być ). Jak zła gospodyni drobiazgami roz...y całą pensję męża. Proponuję znieść Rady Miast i obywatele będą składać do urzędników wnioski co, gdzie zrobić. Z diet zostanie fura kasy, za którą można kilka ławek postawić.
Dawanie , jednej bystrzejszej grupie mieszkańców pieniędzy z wspólnego budżetu jakim jest budżet miasta , to wyjątkowo cyniczny pomysł . I macie jeszcze powody do zadowolenia . To po co radni ? To jakaś paranoja .
Szanowny "za dr. Hausa" i Zombi! Wydaje mi się, że 5164 głosy na 123 zadania, realizowane w budżecie obywatelskim na rok bieżący, raczej nie będzie ujmą dla nas. Mam przeświadczenie, że jest to oczekiwana sprawa przez wielu. Tworząc ten budżet w roku ubiegłym rzeczywiście robiliśmy to w tempie kosmicznym. Opisuję tego przyczyny; można byłoby wcześniej, ale.... Podaję przykład odległego osiedla(Zajazd), gdzie była naprawdę mobilizacja do głosowania. Mankamentów było wiele, to prawda, bo sam opracowałem materiały informacyjne i dostarczałem do mieszkańców. W tym roku jesteśmy w lepszej sytuacji, bo czasu jest naprawdę więcej. Po ustabilizowaniu samorządu ruch powinien być znaczący. Zgadzam się z Panem Arkiem co do inicjatywy lokalnej.Pamięta Pan półtora roku temu-proponowałem.Pozdrawiam.
Jedna sprawa to pomysły mieszkańców a druga to wycena tychże przez urzędników. Mój pomysł na rewitalizację podwórka - przywiezienie kilku wywrotek ziemi, postawienie jednej brami i ławki, uregulowanie najmu garaży bez żadnych placów zabaw (bo przy ostrej zimie żadne drewniane elementy nie zachowałyby się) - wyceniono na 400 000zł. NIe wiem jak została dokonana ta wycena, ale z chęcią przestudiowałbym ją. To byłoby najdroższe podwórko w Polsce. Taka zaporowa wycena odbiera chęci do wspólnego gospodarowania.
daj se siana Klim dalej popieraj Nowaczyka
ciebie Klim juz nie ma w radzie odpuść wstydu oszczędz
Nie ubliżajcie Panu Klimowi. Merytorycznie proszę. Budrzet obywatelski był po raz pierwszy zorganizowany w obliczu buntu biedoty i to trzeba brać pod uwagę. Dać namiastkę samodzielności i z głowy niezadowolenie.
Elbląski Park Technologiczny , pisałem to wielokrotnie to konieczność dla miasta . Miasta gdzie jest PWSZ . To niezbędny obiekt w kreowaniu i wdrażaniu nowych technologii . Ale od początku swego istnienia , źle zarządzany . Zarządzającego takim obiektem nie szuka się w śród kolegów , tylko na uczelniach technicznych . Każda karuzela przynosi zysk , ale musi się kręcić i być dobrze zarządzana . Ale do rzeczy . Nikt nie przeczy , że demokracja to innowacyjność , choćby w budżecie . Ale moje obawy o celowość i tak naprawdę oddolne inicjatywy mieszkańców potwierdza p.Jacek swoim wpisem . Czy zatem nie należałoby się przyjrzeć problemowi ? Bo suma jaką wymienia p. Jacek robi wrażenie piorunujące i zniechęcające . Patrząc na liczby , które Pan przedstawił to myślę sobie , że może ma Pan rację !