Czwartkowy wieczór 1 marca 2012 roku. Centrum Sztuki Galeria El w Elblągu - otwarcie wystawy malarstwa, grafii i rysunku trójmiejskich malarzy, profesorów i absolwentów Wydziału Malarstwa gdańskiej ASP. Szeroka gama stylistyk, technik i plątanina światów wyobraźni. Wydarzenie niewątpliwie niebywałe. Nie ono jednak zaparło mi dech, dosłownie i w przenośni rzuciło na kolana, żłobiąc niemożliwe do zatarcia koleiny w mej pamięci. Nie wystawa lecz wyjątkowa instalacja konceptualno-performatywna skupiająca w sobie najwyższej próby sublimanty tak odległych, a zarazem bliskich procesów mentalnej kreacji.
Jest tu i dojmujący konstruktywizm srebrzystych metalowych ścian pasażu wyznaczającego przejście z banalnego świata ulicy Studziennej ku irracjonalnym przestrzeniom appolińskiego azylu świątyni sztuki. Jest tu także prawdziwie „landartowa” powierzchnia przejścia z ciemności w światłość, błotnista, grząska, naznaczona piętnem zwierzęcych odchodów (kał - od kałuża), kwintesencja nieczystości, najprostszej fizjologii, upodlenia, uświadamiających obywatelowi jego nicość wobec ogromu technologii i kosmosu. Entuzjaści sztuki, twórcy, ale także celebryci, zostali skazani przez elbląskiego artystę na zniszczenie obuwia, wystawienie na szwank odświętnej garderoby i utratę zdrowia lub życia. Brnęli poprzez błoto, jedni złorzecząc, inni w boskim zachwycie nad głębią „rytuału przejścia” wiążącego paradoksalnie odległe byty. A wszystko w naturalnych ciemnościach, w przeciwieństwie do przespekulowanej i wymęczonej blaszano-mrocznej instalacji boskiego Bałki w Tate Modern w Londynie, uznanej swego czasu za wydarzenie rangi światowej. Szczęśliwcy, którzy dotarli do drzwi galerii bez obrażeń, mogli poddać swoje żałosne szczątki procesowi ablucji na wycieraczkach.
Autor wydarzenia, elbląski artysta Czesław Mytych w najprostszy sposób, przy użyciu najtańszych i minimalistycznych środków (minimal art), uświadomił zwykłym obywatelom, że ich codzienne życie to proza błota, kałuż i niczym jest wobec absolutu czystej sztuki.
Tym samych objawił się w Elblągu twórca na miarę ojca awangardy, papieża sztuki konceptualnej – Gerarda Kwiatkowskiego. Fałszywe są wiec wnioski ekspertów, którzy za społeczne pieniądze uznali Elbląg za kulturalne i intelektualne zadupie. W opinii mojej i większości obywateli, artyście Mytychowi wypadałoby załatwić u Ministra Bogdana Zdrojewskiego prestiżowy medal Gloria Artis za całokształt dorobku.
Waldemar Cichoń
Miałam podobne przemyślenia idąc/brnąc na wernisaż ulicą Klasztorną.
Pan Cichoń to z pewnością jest wrogiem uprawiania bawełny ? Bo porcięta i kufajkę ma ze skóry.... No cóż, sztuka Jürgena jest krzepiąca... ale z pewnością forma przestrzenna na G. Chrobrego stała swego czasu na Modrzewinie ? I służyła za cel artylerzystom ? Patrząc na trafienia (przestrzeliny) musieli być na niezłym kacu (lichoradka)....