Waldemar Cichoń, twórca niebagatelnych i kontrowersyjnych rzeźb, był gospodarzem piątkowego wernisażu, pt: „Bliskie spotkanie II stopnia”. W jego atelier, przy jednej ze staromiejskich uliczek, goście podziwiali wcześniejsze i najnowsze dzieła artysty. Sam rzeźbiarz próbował odpowiedzieć na pytanie, czy w cywilizowanym kraju tolerować można szerzący się kult religii?
Waldemar Cichoń, absolwent Państwowej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku i doktorant gdańskiej ASP, to artysta niezależny, kontrowersyjny. Nie są mu obojętne sprawy ważne, ale to on decyduje, co jest ważne, przez co często zaskakuje i szokuje swoich odbiorców.
- Rzeźbię od zawsze, inspiruje mnie wszystko- życie, otoczenie. Jestem rzeźbiarzem, tworzę przede wszystkim dla siebie, każdy interpretuje moje rzeźby tak jak chce – podkreśla artysta.
Bezkompromisowe podejście do sztuki ma swe odzwierciedlenie w dziełach Cichonia. Pamiętną „kaczkę dziwaczkę”, czyli szklano-mocherową kaczkę szpitalną, wycofaną w 2006 roku z krakowskiej wystawy, uznano za prowokację polityczną. Prowokacyjny wydźwięk mają także najnowsze prace rzeźbiarza. Już sam tytuł wernisażu -„Bliskie spotkanie II stopnia”, zdradza niebagatelność prezentowanych dzieł.
- Sięgnąłem do języka badaczy obiektów pozaziemskich. W ich języku II stopień to informacja o tym, że obiekt jest niedaleko, a obserwator znajduje się pod jego bezpośrednim wpływem. Rzymska II dotyczy także relikwii drugorzędnych, drugiego stopnia. Te dwa aspekty przenikają się w tytułach moich prac – mówił Waldemar Cichoń.
Zarówno obiekt przedstawiający korki od wina eucharystycznego, w szklanym pojemniku (pt.: „C.E.II I.V.V.”), jak i drugi, przedstawiający sportowe atrybuty Karola Wojtyły, zamknięte w trzech ampułkach (pt.: „C.E. II V.S.V.”), są swoistą wizualizacją pytań stawianych przez Cichonia. Artysta zastanawia się, do jakiego stopnia przedmiot osobisty, lub przedmiot, który miał kiedykolwiek kontakt z osobą wyniesioną na ołtarze, może być rozpatrywany jako relikwia?
Rzeźbiarz określił relikwie, jako przejaw ludowego podejścia do wiary, formę zbliżoną do fetyszyzmu, do adoracji przedmiotów, podkreślając przy tym, że w historii kościoła nie zawsze znajdowały akceptację. Podkreśla ich intencjonalny charakter. Zdaniem Cichonia, przedstawione przedmioty, przez swoje prawdopodobieństwo nie są wyeliminowane z obiegu prawdziwych relikwii.
- W tych dwóch obiektach staram się ominąć wszelkie dewocjonalia, związane z makabrycznymi rzeczami, których nie akceptuję np. parcelacji szkieletu Popiełuszki. Czy w cywilizowanym kraju można tolerować takie makabryczne historie? Przeraża mnie powrót do ceremonii kultu relikwii, który wyrasta w Polsce w zastraszającym tempie – rozważał Waldemar Cichoń.
Wyjątkowość i niebanalnosć zgromadzonych w galerii prac, nie tylko tych najnowszych, podkreślali goście wystawy, licznie zgromadzeni w niewielkim atelier artysty.
-Tematyka prac ciekawa, nawiązująca do bieżących wydarzeń. Intrygujące rzeźby są komentarzem do tego, co się dzieje wokół, dają dużo do myślenia- mówiła jedna z uczestniczek wernisażu.
Wszystkie rzeźby Waldemara Cichonia znajdują się w ofercie bieżącej. Nie są tanie, ale chętnych do nabycia dzieł nie brakuje. Prace rzeźbiarza znajdują się zarówno w zbiorach prywatnych, jak i muzealnych oraz państwowych.
Artysta swą twórczością inspiruje i daje świadectwo, że nie tylko ludzie w pełni sprawni [Cichoń jest człowiekiem niewidomym - przyp. red.] mogą odnieść sukces.
JO
szklano-mocherową kaczkę szpitalną.... rzeczownik "moher" jest pochodzenia obcego - "mohair" i piszemy go przez samo "h". To dziwne, że słowo to ciągle pojawia się z tym błędem, mimo iż zrobiło dużą karierę dzięki "moherowej linii podziału", "moherom z radia Ojca Reizkera, "Moher-Partei" czytaj: PiS itd. itp. etc. usw.
ładne te rzeźby, ale te korki to nie żadna rzeźba, prowokacja na maxa
Do Mszy św. używa się wina białego, a patrząc na umieszczone w tzw. obiekcie korki, to pochodzą one prawie wyłącznie z butelek z winem czerwonym, o czym świadczy zabarwienie korka. Prowokować to MY, ale nie NAS!!!
a mnie przeraża fetyszyzm tego pana, wystroił się cały w zwierzęce skóry, nawet porcięta, jak można parcelować zwierzaka, obdzierając go przy tym ze skóry, a potem to na siebie włożyć i w tym paradować? makabryczne rzeczy, które pan artysta akceptuje?. Czy w cywilizowanym kraju można tolerować takie makabryczne historie? Przeraża mnie powrót do ceremonii kultu skórzanego, który wyrasta w Polsce w zastraszającym tempie , jest to przejaw ludowego podejścia do ubioru o formie zbliżonej do fetyszyzmu, do adoracji kawałka zwierzęcia.
animals, a skąd wiesz, że porcięta też miał ze skóry, byłeś tam? a może to nie była skóra, wiesz są teraz takie materiały skóropodobne
oczywiście animals nie ma racji, spodnie tego pana zostały wykonane z czarnej ceraty, cerata pochodziła z chińskiego sklepu, sa na to rachunki i faktury,
intrygujące, dobrze, że tacy ludzie są na świecie aż miło popatrzeć