Czy swój finał najdzie trwający blisko cztery lata proces przeciwko grupie oskarżonej o sprzedaż kobiet do domów publicznych w Niemczech? Dziś, 8 stycznia, sędzia Sądu Okręgowego słucha w tej sprawie mów końcowych obydwu stron. Oskarżeni: siedmiu mężczyzn i jedna kobieta nie przyznają się do winy.
W Sądzie Okręgowym w Elblągu równolegle toczą się dwa procesy dotyczące tej samej sprawy - handlu kobietami. W jednym na ławie oskarżonych zasiada osiem osób: siedmiu mężczyzn oraz jedna kobieta. Prokuratura zarzuca im, że wywieźli pięć kobiet do Niemiec, do pracy w agencji towarzyskiej - dwójka z nich: Marek K. miał być mózgiem całej sprawy, a Robert W. był kierowcą, który kobiety do Niemiec wywoził.
Bezpośrednio z grupą i całą sprawą powiązani są i współpracować mieli także Rafał J. Marek G., w sprawie których w Sądzie Okręgowym w Elblągu toczy się odrębny proces. Tych początkowo uniewinniono od stawianych im zarzutów handlu żywym towarem. Wyrok ten osobiście zaskarżył apelacją prokurator Mariusz Marciniak z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. - Spowodowało to uchylenie tego wyroku do ponownego rozpoznania - wyjaśnia prok. Marciniak. - Sprawa ponownie wróciła do elbląskiego Sądu Okręgowego.
We wrześniu 2013 roku na kolejnej rozprawie sąd miał przesłuchać raz jeszcze pokrzywdzone w tej sprawie kobiety. Rozprawa jednak nie doszła do skutku, bo jedna z pań nie stawiła się wtedy na rozprawę - Minęło tyle czasu, że te kobiety pewne szczegóły relacjonowały inaczej - wyjaśnia decyzję sędziego prok. Marciniak. - Ale są to tylko szczegóły, bo od początku do końca kobiety stoją na stanowisku, że zostały nakłonione w sposób przestępczy wręcz, do wyjazdu do Niemiec i tam trafiły do agencji towarzyskiej prowadzonej przez obywateli Turcji - mówi prok. Marciniak. - Na pewno więc zostały oszukane proponowano im inny charakter pracy i w tym zakresie zeznania są całkowicie zgodne.
Ostatecznie jedną z kobiet udało się przesłuchać jeszcze przed Bożym Narodzeniem - Zeznawała ona w obecności biegłego z zakresu psychologii - informuje sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. - Biegły miał czas na sporządzenie opinii do 6 stycznia 2014 r.
Ofiary, jak i wszyscy oskarżeni, pochodzą z Elbląga i okolic. Ci ostatni w tej sprawie nadal zapewniają o swojej niewinności twierdząc, że kobiety dobrze wiedziały, dokąd jadą i w jakim charakterze będą pracować. Praktycznie każdy z nich przebywa obecnie na wolności i odpowiada z wolnej stopy. Tylko jedna osoba jest osadzona, ale to w ramach wykonania orzeczenia w innej sprawie.
Na rozprawie sędzia uprzedził, że może zmienić kwalifikację czynu oskarżonych - początkowo, za handel żywym towarem groziła im kara do 15 lat pozbawienia wolności. Jednak po rozpoczęciu procesu szajki, zmienione zostało prawo karne, które dostosowano do prawa unijnego - teraz sądzeni mogą być za nakłanianie innych osób do uprawiania prostytucji lub jej ułatwianie. Grozi za to kara do 3 lat więzienia.
Dzisiaj sędzia Piotr Żywicki słucha mów końcowych obydwu stron. Czy sprawa znajdzie w końcu swój finał?
smiech na sali polskie prawo to kpina
Oby sprawiedliwy wyrok...