W sądzie okręgowym w Elblągu toczy się proces ośmiu osób, w tym jednej kobiety, których prokurator oskarża o stręczycielstwo młodych kobiet. Wszyscy pochodzą z Elbląga, lub jego okolic. Grupa, pod pozorem dobrze płatnej pracy za granicą, miała zajmować się werbowaniem Polek - w tym elblążanek - do agencji towarzyskich w Niemczech. Sprawa nie może znaleźć swojego końca już trzeci rok - Każdy termin w tej sprawie od dłuższego czasu miał być ostatnim - wyjaśnia sędzia Dorota Zientara, rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu. - Zmierza ona ku końcowi i kluczowe miały być tu zeznania dwóch zwerbowanych kobiet. Jednak jedna z nich nie stawiła się na rozprawę w zeszłym tygodniu - informuje sędzia Zientara.
W sądzie okręgowym w Elblągu równolegle toczą się dwa procesy dotyczące tej samej sprawy - handlu kobietami. W jednym na ławie oskarżonych zasiada osiem osób: siedmiu mężczyzn oraz jedna kobieta. Prokuratura zarzuca im, że wywieźli pięć kobiet do Niemiec, do pracy w agencji towarzyskiej - dwójka z nich: Marek K. miał być mózgiem całej sprawy, a Robert W. był kierowcą, który kobiety do Niemiec wywoził.
Bezpośrednio z grupą i całą sprawą powiązani są i współpracować mieli także Rafał J. Marek G. w sprawie których w Sądzie Okręgowym w Elblągu toczy się odrębny proces. Tych początkowo uniewinniono od stawianych im zarzutów handlu żywym towarem. Wyrok ten osobiście zaskarżył apelacją prokurator Mariusz Marciniak z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Spowodowało to uchylenie tego wyroku do ponownego rozpoznania. Sprawa ponownie wróciła do elbląskiego Sadu Okręgowego.
Sędzia Piotr Żywicki, na rozprawie datowanej na 4 września br. postanowił raz jeszcze w obecności biegłego z zakresu psychologii, przesłuchać obie, zwerbowane do Niemiec kobiety - Katarzynę B i Katarzynę W. Sędzia uważa, że w ich zeznaniach pojawiły się rozbieżności, które należy wyjaśnić - Istotnie, chodziło o konfrontację tych kobiet z oskarżonymi - potwierdza sędzia Zientara. - Rozprawa jednak nie doszła do skutku: jedna z pań nie stawiła się w sądzie, gdyż nie zamieszkuje pod wskazanym wcześniej adresem, na które zostało wysłane wezwanie do sądu.
Kolejna rozprawa została wyznaczona na 9 października. Nie wiadomo jednak, czy do tego czasu uda się ustalić nowe miejsce zamieszkania jednej z kobiet - Jeśli ta pani po raz kolejny nie stawi się w sadzie i do konfrontacji nie dojdzie, sprawa znowu oddali się w czasie - mówi sędzia Zientara.
Oskarżeni w tej sprawie zapewniają o swojej niewinności twierdząc, że kobiety dobrze wiedziały, dokąd jadą i w jakim charakterze będą pracować. Praktycznie każdy z nich przebywa obecnie na wolności - Co do zasady oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy, z tymże jedna osoba jest osadzona, ale to w ramach wykonania orzeczenia w innej sprawie - informuje sędzia Dorota Zientara.
Istnieje również prawdopodobieństwo, że nastąpi zmiana kwalifikacji czynu oskarżonych - początkowo, za handel żywym towarem groziła im kara do 15 lat pozbawienia wolności. Jednak po rozpoczęciu procesu szajki, zmienione zostało prawo karne, które dostosowano do prawa unijnego - teraz sądzeni mogą być za nakłanianie innych osób do uprawiania prostytucji lub jej ułatwianie. Grozi za to kara do 3 lat więzienia.
niech sowe wezmą na świadka... Dwa tygodnie bez sztynksu i wyspiewa wszystko hehehehe. koniec z wami siwe kacpry i anysze. jeszce robak na lawe oskarzonych trafi i koniec z wami bandyci. robak to kapus i z psiarnia tszyma to mu sie uda. a tackie wielkie chlopy w galaksie byli hehe
czemu te mordy są zamazane? to bandyci i teraz będą na ręcznym jechać w kiblu Ch ich j...ał
Teraz będzie trzeba ich karmić ubierać leczyć itd.bo im się należy.Czy nasze biedne państwo na to stać.Taniej było by powiesić na przydrożnym drzewie i niech rodzina pochowa albo sami niech zapłacą za swój pochówek.