Po trzech dniach obozowego życia miała być wielka uczta i tradycyjne romskie wesele – niestety obfity deszcz uniemożliwił rozpalenie ogniska, które jest nieodłączną i konieczną częścią obrządku. Mimo to goście mieli możliwość posłuchania cygańskich piosenek, skosztowania potraw i zobaczenia tańców.
Od poniedziałku w Bażantarni rozstawione były trzy namioty, w których do późnych godzin wieczornych rozbrzmiewały dźwięki gitar i cygańskich rytmów. Była to także okazja dla elblążan, aby poznać życie w taborze. Niestety zaplanowana na środę inscenizacja wesela nie była możliwa, ponieważ deszcz usilnie uniemożliwiał rozpalenie ogniska i zniechęcił elblążan do przyjścia.
Jednak Romowie zapewnili swoim gościom przepyszny bigos, pieczonego kurczaka, sałatki i herbaty, które bardzo trudno zdobyć, a wręcz graniczy to z cudem. Na pożegnalną biesiadę przyszli przedstawiciele MOPS’u i goście z Niemiec z zaprzyjaźnionego stowarzyszenia.
Jak wyjaśniła nam Iza Stankiewicz, spotkania miały na celu pokazanie innej strony Romów. Niestety w Polsce cały czas panuje przekonanie, że Cyganie to złodziejaszki, kombinatorzy, a kobiety to wróżki i naciągaczki. Każdy, kto przyszedł do obozowiska, nie będzie miał wątpliwości, że to tylko krzywdzący stereotyp.
Fot. d-ave
"i zniechęcił elblążan do przyjścia." - a czy Wy cośkolwiek wcześniej napisaliście o tym??? Bo albo przeszło mi to uwadze albo wcześniej o tym nie wspomnieliście że cośtakiego będzie miało miejsce, wiec teraz pisaćo tym co było jest bez sensu.