W związku z napływającymi od mieszkańców Elbląga uwagami o negatywnej pracy prewencyjnej elbląskiej policji, Stowarzyszenie Rozwój i Praca Przyszłością Samorządu spotkało się z Komendantem Miejskim Policji mł. insp. Mariuszem Darabaszem.
Do spotkania doszło w zeszłym tygodniu. Prezes Stowarzyszenia Mirosław Kozłowski przedłożył nowemu komendantowi listę propozycji w zakresie stanu poprawy bezpieczeństwa i porządku prawnego mieszkańców Elbląga. - Wręczyliśmy komendantowi listę uwag, które napłynęły do nas bezpośrednio od samych elblążan. Oczekujemy od szefa elbląskiej policji konkretnej odpowiedzi w poszczególnych punktach – mówi Mirosław Kozłowski.
Na wspomnianej liście znalazło się 11 postulatów. Członkowie Stowarzyszenia zwrócili uwagę przede wszystkim na małą widoczność policjantów, szczególnie w godzinach popołudniowych i wieczorowo-nocnych. Brakuje ich zwłaszcza w miejscach gdzie występuje duże zagrożenie popełnienia przestępstwa, uczęszczanych przez sporą ilość obywateli jak np. parki, okolice sklepów nocnych, dworce PKS i PKP, targowiska itp.
Kolejna uwaga dotyczyła działalności dzielnicowych. Jak twierdzi Stowarzyszenie, dzielnicowi są nieznani wśród mieszkańców w miejscach swego działania, na klatkach brakuje informacji kto jest dzielnicowym, telefonu kontaktowego oraz godzin przyjęć przez dzielnicowego. Organizowana jest także zbyt mała ilość spotkań i odwiedzin. - Uważamy dzielnicowego jako taką „matkę” danego osiedla, która zna swoich mieszkańców, zna ich problemy i wie jak je rozwiązywać. Dlatego chcemy by dzielnicowych było więcej – wnioskuje prezes Kozłowski.
Elblążanie za pośrednictwem Stowarzyszenia „Rozwój i Praca” zwrócili także uwagę na brak reakcji na estetykę osiedli i ulic. - Mamy już prawie wiosnę, więc należałoby dopilnować by ulice i chodniki były uprzątnięte. Często też pod klatkami, grupująca się młodzież zachowuje się niekulturalnie i używa słów nieprzyzwoitych – sygnalizuje problem szef Stowarzyszenia.
Zdaniem członków Stowarzyszenia komendant może również wpłynąć na odpowiednie instytucje, w tym Prezydenta Miasta, by dokonano przeglądu stanu nawierzchni ulic w mieście, aby zwiększyć tym samym bezpieczeństwo w ruchu drogowym.
Jednym z zaproponowanych przez Stowarzyszenie „Rozwój i Praca” działań jest to, odnoszące się do uregulowania sprawy bezpiecznego parkowania pojazdów. Najlepszym wyjściem byłoby podjęcie wspólnych działań Policji z pracownikami Urzędu Miejskiego oraz administracją poszczególnych osiedli, które miałyby doprowadzić do powstania stref bezpiecznego parkowania, w pełni zaspokajających potrzeby mieszkańców. O takich właśnie potrzebach sygnalizują m.in. mieszkańcy osiedli i ulic: Nad Jarem, Zakrzewo, Władysława IV, Barona, Grottgera, Nowowiejska, okolic sklepów Biedronka przy ul. Malborskiej i Grunwaldzkiej oraz Mickiewicza (w okolicach skrzyżowań z ul. Ogrodową i Wojska Polskiego, gdzie pojazdy parkowane są na chodniku).
Mirosław Kozłowski chciałby, aby policjanci z „drogówki” reagowali też na inne wykroczenia takie jak np. spożywanie alkoholu, zaśmiecanie i używanie słów nieprzyzwoitych. - Sam byłem świadkiem, gdy jechałem za radiowozem, że policjanci nie zareagowali na pijącą alkohol grupę młodych osób – żali się prezes.
W Stowarzyszeniu pomyśleli również o bezpieczeństwie w szkołach. Komendantowi Darabaszowi zaproponowano wprowadzenie do szkół programów z zakresu prewencji kryminalnej, m.in. bezpieczny internet, grupy prewencyjnego wsparcia, stałe monitorowanie zagrożeń i patologii w szkole i w jej otoczeniu.
Pewnym ewenementem mógłby być program „Bezpieczna Szkoła”, który zapobiegałby m.in. przedostawaniu się na teren szkoły osób nieuprawnionych. Zakłada on np. wdrożenie dla uczniów i personelu szkolnego indywidualnych kart elektronicznych z zawartymi w nich informacjami takich jak: imię, nazwisko, wzrost, nazwa szkoły, klasa i zdjęcie oraz wyposażenie szkół w czytniki tych kart. Ponadto w szkołach miałyby być zatrudnione osoby do jej ochrony, przeszkolone z zakresu rozpoznawania i ujawniania narkotyków, procedur związanych z ewentualnym zabezpieczeniem pod kątem procesowym.
- Mamy nadzieje, że współpraca naszego stowarzyszenia z komendantem, także w interesie społecznym, będzie układała się bardzo dobrze. Komendant zapewnił nas, że bezpieczeństwo w naszym mieście na pewno się poprawi – mówi Mirosław Kozłowski.
Słuszne spostrzeżenia.Za komendanta Swięcickiego znałem swojego dzielnicowego i bardzo często Go widziałem na moim osiedlu.Gdy nastał komendant Brudek to dzielnicowy zniknął. Nowego nie znam i nigdy nie widziałem.Podobno jest uchwytny pod nr.tel.komórkowego i czeka na informacje od społeczeństwa w komendzie ,zamiast ruszyć cztery litery i samemu je zdobywać i stosownie przeciwdziałać wszelkim patologiom w rewirze Mu podległym.W soboty i w niedziele policjanta w mieście mało co uświadczysz.Inna sprawa ,że same przejażdżki radiowozami po mieście nic wielkiego nie wnoszą.Zza szyb samochodu świat jest zupełnie inny niż z bliska i na piechotę .Wystarczy tylko chcieć a efekty przyjdą same.
Zapomnieli dodać o tych cholernych właścicielach psów co puszczajaje bezpańsko bez żadnego kagańca, smyczy itp., a na zwrócenie uwagi aby takiego dobremana trzymał przy sobie - pyskują - im na pierwszym miejscu bym mandatów nawlepiał.
Kris- masz trochę racji. Otóż w każdym cywilizowanym państwie zachodnim i tamtejszych policjach stoi jasno: PODSTAWOWĄ jednostką prewencji jest patrol PIESZY!! I to taki patrol, który ma swoje stałe miejsca i rewiry, dlatego jest uchwytny, a jednocześnie zagląda w tzw. zad...ia i też wyłapuje to czego na pewno zza szyb samochodu nie widać. Niestety - u nas się przyjęło, że kilka dni przyjęty do pracy Policjant siada za kierownicę radiowozu i udaje, że jest Policjantem. A być Policjantem to trzeba najpierw dużo "walić z kamasza", zaliczyć 3-letni okres próbny i dopiero gdzieś po 5 latach pracytakiej nazwy mozna używać. Ale nie rozumieją też tego komendanci, którzy sami nie mili z taką pracą do czynienia, którzy nie potrafią wypisać wezwania, nie potrafią poprawnie wylegitymować obywatela, czy przeprowadzić przeszukanie lub oględziny.