Dlaczego kobieta ma w domu tak dużo do roboty?
Śpi w nocy, to i się jej zbiera...
„A że ją Pan Bóg stworzył, a diabeł opętał, przeto na wieki będzie i grzeszna i święta” - pisał satyryk. Tajemnica w jednej kruchej osobie, nie poznana i niepojęta, zmienna i stała, słaba i nieugięta... Kobieta – obiekt westchnień płci przeciwnej, temat dzieł artystycznych i literackich... Postrzegana jako muza życia i miłości... W dniu tak ważnego święta, składamy na ręce wszystkich Pań, bukiet najcieplejszych i najserdeczniejszych życzeń.
Burzliwy początek tradycji
Mało kto wie, że Święto Kobiet było już obchodzone w starożytnym Rzymie, ale jego współczesna geneza jest ściśle związana ze zorganizowaną walką kobiet o równouprawnienie oraz lepsze warunki pracy i życia. Zaczęła się ona w XIX w., w związku z uprzemysłowieniem i pracą zawodową kobiet. Początek sięga 1857 r., kiedy to kobiety zatrudnione w nowojorskiej przędzalni bawełny, zorganizowały strajk i domagały się krótszego dnia pracy oraz takiego samego wynagrodzenia za pracę, jakie otrzymywali mężczyźni.
W USA już od 1908 roku
W Stanach Zjednoczonych dzień kobiet po raz pierwszy obchodzony był 20 lutego 1908 r., kiedy to miały miejsce wielkie demonstracje na rzecz politycznych i ekonomicznych praw kobiet, a przede wszystkim, na rzecz przyznania kobietom prawa do udziału w wyborach.
W Polsce
W Polsce święto kobiet zostało zauważone dopiero po drugiej wojnie światowej. W dniu tym, w okresie PRL, kobietom w zakładach pracy składano życzenia i wręczano prezenty (rajstopy, mydło, kawę) – i – pojedynczego tulipana, (do dnia dzisiejszego tulipan kojarzy nam się z tym świętem). Jako ciekawostkę warto dodać że, centralne obchody Międzynarodowego Dnia Kobiet zostały w Polsce zlikwidowane w 1993 r., zaś definitywnie zniosła je... kobieta – pani Premier Hanna Suchocka.
Dzisiaj
Dziś już tylko zostało wspomnienie po PRL-owskim święcie. Jednak dobra tradycja pozostała, po to, by każda kobieta choćby raz w roku poczuła się wyjątkowo. Kwiatek dla babci, mamy, żony, dziewczyny czy koleżanki, to niezwykle miły gest i wyraz szacunku dla każdej z nich, niezależnie od wieku i życiowych dokonań...
Święto, oczywiście, jako „komunistyczne” ma swoich wrogów i obśmiewaczy, chociaż trudno powiedzieć skąd naprawdę ta niechęć płynie. Może to jakaś odmiana „nerwicy świątecznej”, albo antyfeministyczny uraz?
Można się zgodzić, że oficjalne obchody nie są nikomu potrzebne, bo komunałów to kobiety wolałyby przynajmniej od święta nie słuchać ;) Jednak dlaczego nie obchodzić go prywatnie, albo zaprzepaścić okazję do zwrócenia uwagi na ważne dla kobiet, a ciągle nie rozwiązane problemy?
Mogą razić spokojnych mieszczan „manify”, ostatnimi laty organizowane przez organizacje pozarządowe, ale zarówno w Polsce, jak i na świecie, wiele jeszcze pozostało do zrobienia „w kwestii kobiecej”.
Naiwnością byłoby sadzić, że samo się ułoży z biegiem lat, z biegiem dni… Bo tylko grzmi samo i samo się błyska, a jeśli kobiety nie wezmą swoich spraw w swoje ręce, to te dni niepomiernie się wydłużą - nie na lata, lecz epoki.
Najsensowniejszym jeszcze, ale i tak nie przekonującym, argumentem przeciw ruchom kobiecym, który usłyszałam od mojej koleżanki, jest, że kobiety pozostają w ten sposób same z problemami, które powinny być wspólne. Trudno się jedynie nie zgodzić, że „powinny”. Ale czekaj tatka latka, bo kogo nie boli, temu powoli…
Nic innego nie pozostaje nam Drogie Panie, jak tylko czekać na ten symbol uznania i szacunku ze strony Panów. A w dniu tak miłego święta życzmy sobie nawzajem dużo pogody ducha i oby Panowie byli dla nas podporą w życiu, a nie gwoździem do trumny ;-).
AŚ i ESzC/Razem z Tobą