Panująca pogoda wyjątkowo nie sprzyja sadownikom. Bo choć mamy początek stycznia, drzewa i krzewy zaczynają wypuszczać pąki - jak wiosną.
- Nie dość, że rośliny nie zdążyły się zahartować, to już budzą się do życia i są pełne soków. Te wariackie temperatury powodują, że niektóre drzewa puszczają pączki. Jeśli przyjdą gwałtowne, ostre mrozy, podobne jak rok temu to wówczas plantacje wymarzną - przyznaje z niepokojem Andrzej Bukowski, sadownik jednej z pod elbląskich wsi.
Sadownicy z przerażeniem oglądają sadzonki jabłoni, wiśni, czy malin. Większość z nich wypuściły już nowe pędy. - Korzenie sadzonek tak powinny wyglądać dopiero w kwietniu, a nie teraz, osłabione zaatakowane zostaną przez choroby grzybowe i owady. Co do tego nie mam wątpliwości – mówi.
Niestety, jeśli owoce nie obrodzą, podwyżki są nieuniknione, gdyż owoców będzie mało, a tym samym ich cena zdecydowanie pójdzie w górę. Tym większe jest to prawdopodobieństwo, gdyż w przeciwieństwie do innych produktów spożywczych, np. zboża, warzyw czy mięsa, owoców nie importujemy.
Z powodu wyjątkowo niesprzyjającej aury, ucierpią nie tylko drzewa i krzewy owocowe. Zagrożone są też pola, na których rosną zboża ozime i rzepaku, które z powodu złego przezimowana nadmiernie wyrosły. - Najlepiej byłoby, zarówno dla truskawek, jak i dla zbóż, żeby spadł śnieg i stopniowo opadała temperatura poniżej zera – straty będą mniejsze. Tyle tylko, że w kolejnych dniach na to się nie zanosi – martwi się Andrzej Bukowski.
Czas zacząć założyć plantację bananów i pomarańczy.