Data 6 czerwca 1999 roku na zawsze wpisała się w historię naszego miasta. Papież Jan Paweł II, podczas swojej siódmej wizyty do Polski, odwiedził Elbląg.
Tego upalnego dnia w celebrze udział wzięło blisko 300 tysięcy wiernych: z Elbląga, regionu, nie zabrakło sporej ilości pielgrzymów z obwodu Kaliningradzkiego. Przybycie na elbląską ziemię tak wyjątkowej i szczególnej osoby wywołało nieopisaną radość i entuzjazm, wśród wszystkich, którzy przyszli spotkać się z Papieżem. Wiwatujący żółtymi chustami tłum, rozśpiewany chór, i ten niezwykły ołtarz usytuowany na specjalnie usypanym kopcu. Do dzisiaj w pamięci mam słowa pewnej starszej Pani, która siedząc obok mnie ze łzami w oczach powiedziała: “Nigdy nie było mi dane odwiedzić Papieża w Krakowie, ani w Watykanie, tym bardziej nie mogę uwierzyć, że On przyjechał do mnie”.
W czasie elbląskiej wizyty Papież wspominał postać świętego Wojciecha, który według legendy poniósł męczeńską śmierć w świętym Gaju znajdującym się na terenie diecezji elbląskiej, której jest dziś patronem - oraz pochodzących z tych terenów: Reginę Protman, założycielkę zgromadzenia sióstr katarzynek, i księdza Włdysława Demskiego, zamordowanego w Sachsenhausen.
W szczególny sposób Papież pozdrowił sportowców, dodając, iż miasto Elbląg i Kanał Elbląski kojarzy mu się ze sportem, i tym, że będąc młodym człowiekiem miał przyjemność poznać tutejsze szlaki turystyczne. W nabożeństwie udział wzięło kilkaset sportowców, w tym liczna reprezentacja elblążan. Było to pierwsze spotkanie Papieża z tą grupą i zarazem ostatnie. Robert Korzeniowski, mistrz olimpijski i mistrz świata w chodzie przyniósł Ojcu Świętemu piłkę nożną i siatkową, wiosło, a także narty.
Nie mogło zabraknąć żartów, do dzisiaj powtarzana jest anegdotka, kiedy to wierni często przerywali Papieżowi skandując "Niech żyje Papież!, niech żyje Papież!..." Wówczas odpowiedział: “Ktoś się kiedyś pomylił i zamiast wołać niech żyje Papież, zaczął wołać: niech żyje łupież. Ja was do tego nie zachęcam." - powiedział. Druga anegdotka dotyczyła czarnych chmur, które zbliżały się nad lotnisko, w momencie, kiedy Papież powoli żegnał się z rodakami. Zerwał się silny i porywisty wiatr, nad znaczną częścią lotniska wisiały ciemne chmury, wydawało się, że zaraz spadnie deszcz wtedy to, na pożegnanie Ojciec Święty powiedział ”Jeszcze podziękujmy Bogu za wiatr od morza, który nas tu trochę wychłodził”. Chwilę potem, gdy poleciał śmigłowcem na spotkanie z kolejną rzeszą wiernych momentalnie rozpogodziło się i wyszło słońce.
Przygotowaliśmy dla Państwa kilka archiwalnych, nigdzie wcześniej nie pokazywanych fotek z wizyty Ojca Świętego w Elblągu. Dla tej chwili warto myślami cofnąć się w czasie...