Wczoraj po godzinie 16.00 rozpoczęła się żałoba po sobotniej tragedii w Chorzowie. Mówi się, że jedną z przyczyn zawalenia się dachu hali targowej był zalegający, zlodowaciały śnieg, którego ciężar naruszył konstrukcję budowli.
Po tak wielkim dramacie w wielu miastach rozpoczęto usuwanie z dachów zgromadzonej zmarzliny. W Elblągu również podjęto działania w tym zakresie. Od samego rana odśnieżany jest dach "Światowida". Widać, że poważnie potraktowano wydarzenia mające miejsce pod Chorzowem, a może przemówienie w telewizji premiera Polski -Kazimierza Marcinkiewicza - o zwiększeniu karalności za nie przestrzeganie przepisów o konserwowaniu budynków.
Zastanawiający jest jednak fakt, dlaczego dopiero śmierć tylu ludzi otwiera oczy osób zasiadających na wysokich stanowiskach. Być może akcja ratunkowa, jak podają media poszła bardzo sprawnie, ale ofiarom życia już nikt nie zwróci. Pojawiły się głosy, że Polacy potrafią się ze sobą jednoczyć tylko w chwilach dużego zagrożenia lub tragedii. Z pewnością było tak w ten weekend. Pojawia się jednak pytanie: Dlaczego tylko w takich momentach jednoczymy się ze sobą? Nadal więc - niestety z resztą - aktualne jest stare polskie przysłowie "Polak mądry po szkodzie"!