Sobota, 23.11.2024, Imieniny: Adela, Felicyta, Klemens
Nie masz konta? Zarejestruj się »
zdjęcia
filmy
baza firm
reklama
Elbląg » artykuły » artykuł z kategorii AKTUALNOŚCI

"Teraz też musimy walczyć, jak Michalina wtedy". Rozmowa z Marią Sadowską

04.02.2017, 07:10:26 Rozmiar tekstu: A A A
"Teraz też musimy walczyć, jak Michalina wtedy". Rozmowa z Marią Sadowską
Fot. Ryszard Biel

Maria Sadowska spotkała się z elbląską widownią. Artystka znana głównie z dokonań muzycznych, tym razem wystąpiła w roli reżyserki "Sztuki Kochania", historii najsłynniejszej polskiej ginekolożki Michaliny Wisłockiej. Dlaczego ten film powinien powstać właśnie teraz? Jak udało się namówić Piotra Adamczyka do udziału w senach erotycznych i dlaczego spotkanie odbyło się właśnie w Elblągu? Przeczytaj co na te i wiele innych pytań do powiedzenia miała gwiazda.

Spotykamy się w trakcie seansu. Elblążanie obejrzą "Sztukę kochania", a potem będą mieli okazję porozmawiać o filmie z tobą, jego reżyserką. Jak film jest przyjmowany?

To pytanie nie jest w ogóle do mnie, ale z tego, co widzimy na razie i fantastyczne spotkania z publicznością i dobre wyniki. Ludzie płaczą, śmieją się na tym filmie, mówią, że idą drugi raz do kina. Nie spodziewaliśmy się, aż takiego zamętu. Dziennikarze też bardzo nas wspierają. Jak dziennikarzom coś się nie spodoba to trudno to przebrnąć.

"Sztuka kochania" to kawał dobrego kina. Kobiecego kina?


Ja nie lubię tego określenia kobiece kino. Uważam, że to jest film dla wszystkich. Ten termin kobiecie jest zawsze w takim cudzysłowie i oznacza coś gorszego, mnie kojarzy się ze źle zrobionymi komediami romantycznymi, a to jest po prostu kino. Mam nadzieję, że dobre. Tak starałam się robić ten film, żeby on pokazywał zarówno damski, jak i męski punkt widzenia, mimo że bohaterka jest kobieta i chcemy, żeby ludzie trochę się poczuli w naszej skórze i zobaczyli, jak to jest, że jest nam ciężej w wielu sprawach, że musimy o wszystko walczyć. Super jest to, że mężczyźni bardzo lubią ten film i najczęściej to faceci mówią, że płakali.

Praca przy tym filmie była wyzwaniem?

Oczywiście, że tak. Ja wcześniej zrobiłam tak naprawdę jeden film fabularny... Zresztą Elbląg jest ciekawym miastem dla mnie, bo historia mojego pierwszego filmu dzień kobiet, była inspirowana historią z waszego miasta. Jakoś tak się nie złożyło, żebym z tamtym filmem tutaj przyjechała, więc cieszę się, że jestem teraz. Jeśli chodzi o "Sztukę kochania", to w muzyce jestem już starym dinozaurem, a w filmie tak naprawdę debiutantem. Cały czas się uczę. To film historyczny, z rozmachem, dużym budżetem, dużą ilością statystów, więc to było dla mnie bardzo duże wyzwanie. Także sama historia i opowiedzenie jej tak, żeby nie zmieniła się w pastisz, publicystyczną agitkę. Od początku chciałam, żeby to był film dla wszystkich. Może to źle brzmi. Jednak naprawdę robiłam ten film z myślą o publiczności, żeby powiedzieć coś ważnego, ale i żeby to się dobrze oglądało, żeby równowaga między momentami dramatycznymi i zabawnymi była dobrze wyważona. Oczywiście nie zrobiłam tego filmu sama. Bardzo dużo osób złożyło się na ten sukces. Tutaj był bardzo silny front producenci: Piotrek Starak, Krzysiek Rak, Ksawery Żuławski i my dziewczyny, czyli: ja, Magda Boczarska, Marta Kownacka (reżyserka castingowa) cala ta babska część ekipy. Musieliśmy się dogadywać miedzy sobą, znaleźć ten złoty środek jak tę historię opowiedzieć.

Skąd pomysł na nakręcenie filmu o Michalinie Wisłockiej, postaci dużej części publiczności kojarzącej się z raczej przykurzoną już "Sztuką kochania"?


Przyznaję się bez bicia, że to nie był mój, tylko Piotrka Staraka i Krzysia Raka, pomysł. Oni zrobili casting na reżysera. Ja byłam jednym z kilku reżyserów, którzy starali się o tę pracę. Nie wiem, czym ich przekonałam, podobno tym, że sama jestem do Wisłockiej podobna. To było ogromne wyzwanie. "Sztuka kochania" walała mi się gdzieś po domu, wydaje mi się, że rodzice specjalnie ją zostawiali na wierzchu, żeby mi trafiła w ręce. Wiedziałam, kim była Michalina Wisłocka, ale pamiętam ją jako starą babcię. Sama nie wiedziałam, że historia jej życia jest tak niesamowita. Jak dowiedziałam się trochę więcej o niej. Powiedziałam: "Wow! Nie mogę tego wypuścić z rąk, to jest wymarzony film dla mnie, sama nie mogłabym lepiej wymyślić sobie tematu. Jest w nim wszystko to, o czym ja chcę opowiadać w kinie. Bohater, który o coś walczy i zwycięża, co nie jest takie znów częste w polskim kinie, my lubimy się martwić i zdołować, na koniec zawsze wszyscy umierają. Mamy mało kina, które podnosi nas na duchu, a nie jest jakąś komedią romantyczną, kinem czysto rozrywkowym, ale daje nam nadzieję. Po drugie to postać kobieca. Ja od lat deklaruję, że chce robić filmy o kobietach. Uważam, że jest wiele fantastycznych kobiecych historii zapomnianych. Tak jak historia Michaliny Wisłockiej. Moje pokolenie jeszcze ją pamięta, ale młodzi ludzie nie mają pojęcia, kim ona była. Rzeczywiście w jakiś sposób ją przywracamy tym filmem. Również sama postać, która jest złamana, tragiczna, nieoczywista, z jednej strony Michalina ma ten ogromny sukces, a z drugiej zapłaciła za niego ogromną cenę i poniosła klęskę w życiu prywatnym.

Szczególnie chwalona za rolę w tym filmie jest Magda Boczarska. Od razu wiedzieliście, że to będzie Wisłocka?

Nie mieliśmy nikogo na myśli. Zaczęliśmy robić castingi. Mieliśmy wspaniałe panie, ale gdy zaczęliśmy oglądać nagrania z tych castingów i Magda wkroczyła do akcji, to aż się unieśliśmy z fotela.Tu sprawdziło się to, co mówił Jerzy Hass, mój profesor ze szkoły filmowej, że na ekran przenosi się to, czego nie widać. Magda, która fizycznie nie jest podobna do Wisłockiej, okazała się bardzo podobna wewnętrznie. Ma w sobie ogromną charyzmę, siłę, siłę przebicia. Bardzo też jest podobna do Wisłockiej i my zobaczyliśmy to na ekranie. Natomiast powstawanie takiej postaci to jest wiele pracy. To było wiele prób, oglądania wywiadów, Magda zaprzyjaźniła się z Krystyną Bielewicz, czyli z córką Michaliny, która też jest podobna fizycznie do mamy. Śmiejemy się, że ta Michalina filmowa to taki zlepek, trochę jest w niej tej prawdziwej Michaliny i różnych jej powiedzonek taki jak "Ślepy o kolorach nie napisze", czy "Uważaj, żeby ci rzęsą nie zarosło", ale jest też sporo mnie, gdy ona puszcza płyty jazzowe to wiadomo, że to ja. Jest dużo samej Magdy, sporo Krzysia Raka i Piotrka Staraka. Wszyscy wspólnie pracowaliśmy nad tym, żeby ta postać powstała.

Jak udało się namówić do udziału w filmie tylu znanych aktorów, w tym panów:Piotra Adamczyka, Eryka Lubosa, czy Wojciecha Mecwaldowskiego? Niektórzy z nich zagrali odważne sceny.

To był Pomysł Piotra Staraka, żeby jak najwięcej mieć super aktorów, nawet w małych rolach. Ja nie wiedziałam, czy to się uda, tymczasem wszyscy byli tak zapaleni do tego projektu, że wielu wspaniałych aktorów, grało minimalne role, takie jak Dorota Kolak czy Danuta Stenka. Nasi panowie Piotrek Adamczyk i Eryk Lubos nie mieli łatwych ról. Współpraca z Piotrem była bardzo ciekawa. Jego rozbudowała się za sprawą jego pomysłów, miał ich sporo jak ją pogłębić, natomiast nie był do końca przekonany do tych wszystkich scen. Wcześniej był chory, miał problemy z kręgosłupem, nie mógł ćwiczyć. Niezadowolony był sam z siebie. Mówiłam mu, że to bardzo dobrze do tej roli, bo on jest naukowcem, a kto widział napakowanego naukowca. Ostatecznie mówi, to może weźmy jakiegoś dublera. Dobra. Załatwiliśmy dublera. Ten przyszedł na plan. Piotrek na niego popatrzył i powiedział: To ja już sam wszystko zagram. Potem fantastycznie się otworzył. Sceny erotyczne poszły super. Takie sceny się przygotowuje. To nie jest tak, że idziemy na żywioł. To jest choreografia. Myślę, że sukces tych scen to to, że były dobrze przygotowane, że aktorzy mieli czas przećwiczyć to i oswoić się ze sobą.

"Sztuka kochania", gdy się ukazała, była prawdziwą rewolucją. Czy dzisiaj potrzebna nam również takiej rewolucji?


Wisłocka była pierwszą osobą, która powiedziała coś, co dzisiaj może dla wszystkich jest oczywiste, że seks jest radosny, że to zabawa dla ludzi dorosłych, że ma służyć poprawie naszego samopoczucia, nie służy jedynie prokreacji, ale poprawieniu naszych relacji. To było przełomowe, a poza tym to, że wtedy kompletnie nie mówiło się o seksualności kobiecej. Robiąc ten film nie myśleliśmy, że będziemy szokować kogoś erotyzmem, czy powiedzeniem tego, że kobieta ma orgazm. To nie jest już dla nikogo nic nowego, ale myślę, że my przeszliśmy trochę na druga stronę barykady. Jesteśmy epatowani seksem, my kobiety znów stałyśmy się trochę ofiarami. Tak jak przedtem nie miałyśmy do tego prawa, to teraz wręcz nam się narzuca, że my musimy być piękne, młode, seksowne i zawsze mieć ten orgazm. Mam takie wrażenie, że Michalina chyba chciała, żeby ten film powstał właśnie teraz. Były różne podejścia, kilku reżyserów próbowało, od kilku lat ktoś chciał go zrobić, ale nie wychodziły. Teraz się ukazał, bo teraz jest najbardziej potrzebny.

Po raz kolejny kobiety muszą walczyć o własne ciała?

Musimy. Smutne jest to, że jeśli zostaną wprowadzone te wszystkie pomysły, nie tylko ustawa antyaborcyjna, ale też wypowiedzenie konwencji antyprzemocowej, zniesienie ustawy "Rodzić po ludzku" to będziemy w gorszej sytuacji niż były kobiety w latach siedemdziesiątych, w czasach, gdy działała Michalina.

Czy sztuka kochania rozbudziła pani apetyt na kolejne filmy?

Oczywiście. Ja zawsze chciałam robić filmy. Może niektórym wydało się dziwne, gdy zrobiłam poprzedni film, bo niewiele osób wiedziało, że ja się tym zajmuje, ale ja to robię całe życie. Praktycznie od dziecka, byłam takim dzieckiem z kamerą, potem kręciłam teledyski. To zawsze była moja druga pasja. Mam nadzieję, że na kolejny film nie będę czekała pięć lat. Mam jednak zamiar uprawiać ten płodozmian, więc był czas dla filmu, teraz najbliższy czas w ramach odpoczynku do filmu będę nagrywała płytę, zaczynam grać koncerty, na które wszystkich serdecznie zapraszam.

Maria Sadowska - wokalistka, reżyser, kompozytor, autor tekstów i producent muzyczny. Pierwszą płytę nagrała mając 14 lat, kolejną - solową trzy lata później. Jednak Sadowska to nie tylko wokalistka - sama zresztą przyznaje, że czuje się przede wszystkim muzykiem i reżyserem. Jej krótkometrażowy film pt. Skrzydła był prezentowany na wielu międzynarodowych festiwalach, gdzie zdobył nagrody. W 2007 roku wyreżyserowała debiutancki film krótkometrażowy pt. Non – Stop zrealizowany przy pomocy Stowarzyszenia Filmowców Polskich. W 2012 roku miał miejsce jej pełnometrażowy debiut fabularny – film pt. „Dzień kobiet”.


Natasza Jatczyńska
Wyślij wiadomość do autora tekstu

Oceń tekst:

Ocen: 3

%33.3 %66.7


Galeria / Maria Sadowska ( zdjęć 28 )
Dodano: 2017-02-04 | Fot. Ryszard Biel
0

Komentarze do artykułu (3)

Dodaj nowy komentarz

  1. 1
    0
    ~ Zofia
    Niedziela, 05.02

    Pani Mario, przepraszam za tych elblążan, którzy zaczęli wychodzić z sali kinowej, podczas,gdy Pani jeszcze udzielała wywiadu na scenie....Myślałam, że spalę się ze wstydu.....

  2. 2
    +2
    ~ Józek
    Niedziela, 05.02

    Bali się, że im ostatni autobus ucieknie. ...

  3. 3
    0
    ~ Justyna
    Czwartek, 09.02

    Pani Zofio jestem młodą osobą ale mi się też to nie podobało jest mi wstyd i głupio> Przyjechała chora !!! ojjjj elblążkowo słomaaa z bucików wychodzi Pozdrawiam

Redakcja serwisu info.elblag.pl nie odpowiada za treść komentarzy i treści dostarczone przez firmy i osoby trzecie.
Jeśli chcesz z nami tworzyć serwis napisz do nas e-mail.


Regulamin komentowania artykułów w serwisie info.elblag.pl

W trosce o kulturę i wysoki poziom debaty w serwisie info.elblag.pl wprowadza się niniejszy Regulamin.

  1. Komentujący umieszczając treści sprzeczne z prawem musi liczyć się, że może ponieść odpowiedzialność karną lub cywilną.
  2. Komentarze dodawane przez czytelników służą prowadzeniu poważnej i merytorycznej dyskusji na temat zamieszczonych wiadomości oraz problemów z nimi związanych.
  3. Czytelnicy mogą umieszczać informacje i opinie niezwiązane z treścią artykułów dla istotnych powodów (np. poinformowanie innych czytelników o wydarzeniach).
  4. Zabrania się dodawania komentarzy: wulgarnych, obraźliwych, naruszających dobra osobiste osób trzecich lub zawierających treści zabronione przez prawo.
  5. Celem komentarzy nie jest prowadzenie jałowych sporów osobistych między czytelnikami.
  6. Wszystkie wpisy stojące w sprzeczności z powyższymi warunkami będą niezwłocznie kasowane w całości bądź w części.
  7. Redakcja interpretuje Regulamin i decyduje, które wpisy, komentarze (lub ich części) należy usunąć i dokona tego w możliwie jak najszybszym czasie.


Właścicielem serwisu info.elblag.pl jest Agencja Reklamowa GABO

Copyright © 2004-2024 Elbląski Dziennik Internetowy. Wszystkie prawa zastrzeżone.


0.98587584495544