To mogła być zbrodnia doskonała. Przestępstwo wyszło na jaw po 7 latach przez nieporozumienie między kolegami. Gdy jeden z nich znalazł się w tarapatach, wszystko „wyśpiewał” prokuratorowi i prawdopodobni sprawcy zbrodni trafili za kratki.
We wtorek przed Sądem Okręgowym w Elblągu rozpocząl się na nowo proces w sprawie zabójstwa Lecha K. W 2000 r. mógł on zostać zamordowany przez swojego syna Jana K. i konkubenta matki Andrzeja S. Organy ścigania odkryły to jednak dopiero w 2007 r. i to przez przypadek.
- Lech K. mieszkał w jednym domu z byłą żoną, jej konkubentem i synem – mówi sędzia Dorota Zientara, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Elblągu. – Prawdopodobnie w wyniku jakiejś kłótni konkubent Andrzej S. i syn – Jan K. mogli zabić Lecha K., a potem jego ciało ukryć w kanale w garażu.
Ta sprawa być może w ogóle nie wyszłaby na jaw, gdyby Jan K. nie zwierzył się swojemu koledze, że zabił ojca. Pech jednak chciał, że kolega ten okradł później zabójcę. Jan K. doniósł na kolegę na policję. W efekcie znajomy znalazł się w więzieniu. Wtedy postanowił zemścić się zza krat. Opowiedział prokuratorowi o tym, że Jan K. poinformował go, iż zabił swojego ojca wraz z konkubentem matki. W ten sposób sprawa wyszła na jaw.
- Jan K. i Andrzej S. trafili w 2007 r. do aresztu. Sprawa już raz się odbyła przed Sądem Okręgowym w Elblągu. 28 maja 2008 r. zapadł wyrok. Jan K. został skazany na 11 lat, a Andrzej S. na 15 lat więzienia. Jednak obrońcy wnieśli apelację od wyroku elbląskiego sądu. Sąd Apelacyjny w Gdańsku cofnął sprawę do ponownego rozpatrzenia – mówi sędzia Dorota Zientara. – Sąd Apelacyjny miał bowiem wątpliwości, czy zgon Lecha K. nastąpił w skutek pobicia przez oskarżonych czy doszło do wychłodzenia organizmu denata po tym, jak został pobity i pozostawiony w kanale w garażu. Obaj oskarżeni nie zaprzeczają, że bili Lecha K. Zaprzeczają jednak, że dokonali morderstwa.
Akta sprawy trafiły do biegłych z zakresu medycyny sądowej, którzy mają się wypowiedzieć na temat mechanizmu powstania zgonu.
Co za idiota - zabil ojca i wygadal koledze. Potem jeszcze doniosl na kumpla na policje ;-) Normalnie idiota. Ale to pokazuje, ze w koncu kazda zbrodnia wyjdzie na jaw i to jest pocieszajace
milczenie jest.......wolnością?????