- Janusz był człowiekiem o ogromnym sercu. Miał wielki apetyt na życie. Chociaż wcale nie był święty – tak wspominali przyjaciele Janusza Jędrzejewskiego, którzy spotkali się wczoraj, 7 kwietnia o godz. 18.00 w kawiarni „Wyspa Skarbów”. Oprócz wspomnień i anegdot, spotkaniu towarzyszyły muzyka, wspólne zdjęcia i łzy.
Na wczorajszym spotkaniu Stowarzyszenia Elbląskiego Klubu Autorów miał zostać zaprezentowany najnowszy numer „Tygla”. Jednak w związku z odejściem Janusza Jędrzejewskiego, postanowiono spotkanie poświęcić jego pamięci.
- Różnie Janusza znaliśmy – mówił Grzegorz Baranowski, przewodniczący SEKA – Ja znałem go tylko dwa lata, ale mogę powiedzieć, że był kimś więcej niż tylko moim dobrym znajomym. Poza tym, że był muzykiem, kompozytorem, było także człowiekiem piszącym.
Podczas spotkania wieloma wspomnieniami związanymi z artystą podzieliła się Grażyna Jackiewicz, wieloletnia towarzyszka jego wypraw.
- Poznałam Janusza wiele lat temu jako człowieka związanego z chórem kameralnym Cantata.
Janusz Jędrzejewski kochał góry. Należał do Klubu Zdobywców Korony Gór Polski. Członkowie klubu zdobywają 28 szczytów górskich.
- Od kilku lat jeździliśmy od zachodu na wschód. Janusz zdobywał kolejno swoje szczyty. Ostatnia nasza wyprawa górska miała miejsce w połowie października. Byliśmy w Bieszczadach.
Jak mówią przyjaciele, Janusz Jędrzejewski był człowiekiem o niezwykłej osobowości. A ta osobowość promieniowała na innych. Uwielbiały go także dzieci.
- Janusz pisał do samego końca – wspominała jedna z uczestniczek spotkania – Pisał muzykę dla dzieci zagrożonych społecznie. Uczestniczyliśmy w różnych imprezach dopóki nie zachorował. W każdą niedzielę bywał na spotkaniach z dziećmi z Karanu.
Wielu uczestników spotkania kojarzyło artystę ze Stowarzyszenia Twórczego Pegaz.
- Związki emocjonalne z ludźmi z Pegaza przetrwały do dzisiaj – przyznał Dariusz Bocian – Nie musimy się spotykać na co dzień.
To spotkanie pokazało, że z całą pewnością postać Janusza Jędrzejewskiego pozostanie na długo w pamięci wielu elblążan.