Obserwowali, inwigilowali, rozpracowywali osoby niewygodne i nieprzychylne ówczesnej władzy. Badali ich życie osobiste oraz intymne. Zapisywali, rejestrowali. Złamali wiele życiorysów. Działali w różnych środowiskach. W Elblągu najmocniej w zakładzie „Zamech”. I właściwie nie wiadomo było kim są. W latach 1975-1990 było ich 47. Na wystawie można zobaczyć twarze oraz życiorysy 41 z nich. Wśród nich ludzie wykształceni oraz ci, którzy mogli szczycić się maturą, zrobioną zaocznie w wojsku. Mowa o ludziach z elbląskiej bezpieki.
Od wczoraj na wystawie w holu głównym Światowida eksponowane są zdjęcia i życiorysy kilkudziesięciu najważniejszych przedstawicieli kadry kierowniczej SB KW MO/WUSW województwa elbląskiego w latach 1975-1990 wraz ze strukturami terenowymi bezpieki.
- Wiemy, że ci, którzy chcą budować przyszłość, muszą pamiętać o przeszłości – wystawę tymi słowami otworzył Antoni Czyżyk, dyrektor CKiWM Światowid.
„Wystawa ta przypomina, że każdy człowiek ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. Wiele osób chciałoby zapomnieć o swojej przeszłości, o tym, że w imię ideologii krzywdzili, prześladowali, niszczyli cudze życie. Pokazanie życiorysów i zdjęć nie jest zemstą. Jest tylko niewielkim zadośćuczynieniem dla ludzi, którym złamali życiorysy. Wystawa jest też przestrogą i przypomnieniem, że bez względu na czasy, okoliczności oraz wyznawane poglądy, należy być przyzwoitym człowiekiem” - napisał Marian Podziewski, wojewoda warmińsko-mazurski w liście skierowanym do Mirosława Golona, dyrektora oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku oraz Antoniego Czyżyka, dyrektora CKiWM Światowid.
- Wystawa pn. „Ludzie elbląskiej bezpieki”, należy do cyklu podobnych ekspozycji, które są prezentowane na terenie całego kraju – mówi Grzegorz Berendt, Naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Gdańsku. – Pokazane są osoby współtworzące, zakulisowo, rzeczywistość Polski Ludowej od roku 1944, na Wschodzie. Na innych terenach od 1945 roku, aż po jesień roku 1989, kiedy to funkcjonariusze byli zadaniowani aby uczestniczyć w zebraniach przedwyborczych, przed wyborami 4 czerwca 1989 roku i zadawać krępujące pytania.
Mimo, że otwarcie wystawy miało miejsce o godzinie 18 - jak zdradzili organizatorzy – już od rana cieszyła się ona dużym zainteresowaniem. Na wernisaż przyszły zarówno osoby, które były ofiarami aparatu SB, jak i byli funkcjonariusze, ale nie tylko. Przyszli także ci, którzy w tych latach mieszkali w Elblągu i chcą wiedzieć więcej o przeszłości. Emocji nie brakowało.
Szczegółowe biogramy sporządzono na podstawie akt personalnych funkcjonariuszy UB/SB ze zbiorów archiwów IPN oraz przechowywanych w archiwach rozkazów personalnych i awansowych. Jak się okazuje, wśród byłych esbeków jest stosunkowo duża liczba osób z wykształceniem wyższym cywilnym, którzy albo dla kariery albo ze względów ideowych zdecydowali się na podjęcie służby w SB i to w okresie, kiedy oblicze systemu było już od dawna znane.
Byli funkcjonariusze mówią o sobie i swoich motywacjach rzadko. Czasami nawet interpretują swoje postępowanie w ten sposób, że byli polską służbą i są dumni z tego co robili i jak robili.
Wielu odwiedzających znalazło wśród fotografii zdjęcia swoich znajomych.
- Rozpoznałem swoich czterech kolegów. Ciągle mam z nimi kontakt, nawet pijemy razem wódkę – przyznaje Marek Płoski. – Wiedziałem, że pracowali dla SB. SB zawsze było, jest i będzie. Z tą różnicą, że kiedyś się donosiło Rosjanom, a dziś Amerykanom.
Obecnie, gdy Służby Bezpieczeństwa dopuszczą się łamania prawa to istnieją legalne, państwowe struktury, do których można zwrócić się z prośbą o pomoc. W tamtym okresie działacze „Solidarności” czy innych formacji opozycyjnych, w praktyce takich możliwości byli pozbawieni.
- Moja uwaga, jako historyka jest taka – mówi Grzegorz Berendt. – Służby SB funkcjonowały od zawsze i zawsze będą funkcjonować. Natomiast podstawową kwestią jest to czemu służą owe siły specjalne, działające w kraju i na zewnątrz. W normalnym porządku te służby wykorzystując różne metody operacyjne służą suwerenności, służą obronie obywateli – tłumaczy Berendt. – Służą ich bezpieczeństwu, ale normalnie rozumianemu bezpieczeństwu. Tymczasem tu mamy do czynienia z osobami, które z sobie znanych powodów zdecydowały się używać metod operacyjnych przeciwko społeczeństwu dla utrwalenia systemu podległości.
W kwietniu 1990 roku zaczęły padać pytania, co dalej ze Służbą Bezpieczeństwa? W lipcu tego samego roku część funkcjonariuszy podjęła starania o przyjęcie do Urzędu Ochrony Państwa, inni przeszli do policji państwowej, jeszcze inni definitywnie rozstali się ze służbą, przechodząc na emeryturę albo do innych instytucji. Także otrzymanie renty nie stanowiło problemu. Funkcjonariusze dostawali je, bo „pracowali w trudnych warunkach atmosferycznych, w różnych porach dnia i nocy, nie mieli czasu na racjonalne odżywianie, pracowali w stresie i napięciu” – takie uzasadnienia znajdowały się w niemal każdym wniosku lekarskim.
Na wystawie pokazani zostali funkcjonariusze działający w Polsce Ludowej podczas ostatnich piętnastu lat. Wiosną przyszłego roku ma się ukazać informator obejmujący cały okres Polski Ludowej. Zawarte w nim będą pełniejsze informacje na temat ludzi bezpieki.
Wystawę przygotował oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku. Na niższej kondygnacji CKiWM „ Światowid” można zobaczyć wystawę „Twarze gdańskiej bezpieki”, gdzie pokazane są te osoby, które kierowały najpierw Wojewódzkim Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego, potem pionem SB przy KW MO w Gdańsku. Wystawę będzie można oglądać do 15 grudnia. Wstęp jest wolny.
Fot. Mateusz Milanowski
No cóż, tym facecikom, którzy swoje nadobne, przepełnione chrześcijańską miłością do bliźniego buzie, chowają tchórzliwie za gardą skautingowych ksyw, dedykuję dwa cytaty z listów do komisji weryfikacyjnej. Pierwszy napisany przez Krystynę Łysiak (†2005), nauczycielkę z SP 23: Elbląg, 24.07.1990. W dniu 3.05.82 r. syn mój Jarosław, wówczas uczeń klasy trzeciej II Liceum Ogólnokształcącego został zatrzymany i aresztowany przez ZOMO i MO podczas demonstracji ulicznych. Przez osoby trzecie (p. Maria Chylińska) pan Lech Słodownik bezinteresownie i z dużą życzliwością (co w tym czasie było dla mnie szczególnie ważne) pomógł mi zlokalizować syna w areszcie śledczym, a następnie wraz z innymi życzliwymi ludźmi przyczynił się do szybszego jego zwolnienia bez dalszych konsekwencji prawnych. [...] jest wyrazem mojej wdzięczności za okazaną pomoc wtedy, gdy trzeba było mieć odwagę w takiej sprawie interweniować. Drugi list napisany przez b. działacza „Solidarności” – Jana Zabiegałę: Elbląg, 20.07.1990 r. [...] Pragnę wyrazić swoją opinię na temat postawy por. Lecha Słodownika, oficera Służby Bezpieczeństwa, w „sprawie karnej” Zbigniewa Sułka, wówczas mojego ucznia i wychowanka, bezprawnie aresztowanego przez organa ZOMO w czasie zajść ulicznych, jakie miały miejsce 3 maja 1982 roku w Elblągu. Znałem por. Lech Słodownika z opowiadań mojej koleżanki – nauczycielki Marii Chylińskiej. [...] Zwróciliśmy się więc [...] z prośbą o pomoc w zwolnieniu z więzienia mojego ucznia [...] dzięki jego pomocy chłopiec został zwolniony z aresztu i po zdaniu egzaminów uzupełniających mógł spokojnie ukończyć szkołę [...] wiem dobrze [...] że pomagał w podobnych sprawach dzieciom moich koleżanek i kolegów schwytanych przez ZOMO, między innymi pomógł uwolnić syna mojej koleżanki [...] Bogumiły Mijas. Te sprawy są znane w naszym środowisku. Zdawaliśmy sobie sprawę, że w tych czasach por. Lech Słodownik wiele ryzykował, a w naszych oczach uchodził za człowieka prawego i prawdziwego obywatela.
Nie umieszczono tych co mają obecnie we władzach kolegów rodzinę
Na tej wystawie jest notatka służbowa z 1987r na ,której widnieje ,że por.L.Słodownik i por.W.Ferenc otrzymali po 20.000 zł nagrody od gen.Kiszczaka ówczesnego szefa MSW.Może ujawnią za co?
Wypuszczali po znajomości, a wsadzali, jak leci. Doprawdy szlachetni obywatele.
miki - czytaj ze zrozumieniem - za referendum w tamtym roku, capito?
empk - taka kasiora za sam udział w referendum .To chyba ich głosy musiały przeważyć .
za 10.000 złotych po wymianie z dniem 1 stycznia 1995 r. otrzymywałeś koleś aż .... 1 ZŁOTY (kreślono cztery zera), czyli rewela!
Miki mouse -czytaj ze zrozumieniem.To był rok 1987 a więc co ma piernik do wiatraka.
Z konkurencji: "Niezmordowani krzewiciele miłości chrześcijańskiej wśród Polaków - spin doktorki z IPN oraz dwaj kartofle odnieśli niewątpliwy sukces. Otóż wg. nich przy Okrągłym Stole siedział agent esbe - naprzemian z agentem kagebe. Nic więc dziwnego, że dzisiaj coraz częściej na tzw. Zachodzie słychać, że początek demokratycznych przemian w Ostblocku to nie Solidarność i L. Wałęsa z lat 80-tych, a obalenie muru berlińskiego lub aksamitna rewolucja w Pradze - czyli rok 1990. Natomiast 4 czerwca 1989 roku kojarzy się tam przede wszystkim z wydarzeniami na Placu Tie-nan-meń w Pekinie. Niedługo będzie tak, że komunizm obalił dederowski aparatczyk - Günther Schabrowski wydając słynną decyzję w październiku 1990 rok o otwarciu muru berlińskiego. A Polacy? - wg. niektórych Amerykanów, Holendrów i Włochów - to założyciele "polskich obozów koncentracyjnych". I po raz enty budzimy się z ręką w nocniku. Dobrze, że widać dzięki komu. samotnie po wystawie w Światow
to byl zupelny przypadek - por. przyczynil sie do uwolnienia nic nieznaczacych dla SB malolatow a bedycych znajomymi pani M CH! por. to "prawy" obywatel ktory ma wyrok i zawiasy! niech lepiej o tym napisze!!!!