Sędzia Marta Wiśniewska odrzuciła po raz kolejny wniosek obrony o uchylenie aresztu tymczasowego dla Marcina P. i Jacka B. Obaj są oskarżeni o przyczynienie się do śmierci Pawła M. w lipcu 2007 r. pod Bowling Clubem.
- Zakończyło się już postępowanie dowodowe w tej sprawie, ustało więc podejrzenie matactwa wobec podejrzanych - argumentował obrońca Stanisław Borzdyński. - Co więcej, zebrano już wszystkie dowody. Wnoszę więc o uchylenie aresztu tymczasowego wobec obu oskarżonych. Jeśli chodzi o Jacka B., to na tym etapie postępowania nie ma dowodów, że oskarżony popełnił zarzucany mu czyn. Marcin M. utrzymuje, że widział jak za uciekającym Pawłem M. biegł również Jacek B. To jednak jeszcze nie oznacza, że oskarżony popełnił ten czyn.
Adwokat Borzdyński podważał również wiarygodność zeznań głównego świadka oskarżenia - Marcina M. Twierdził, że świadek nie jest w stanie wskazać, w jakim dokładnie miejscu znajdował się w dniu tragedii, ani gdzie dokładnie widział oskarżonych.
- Zeznania tego świadka są nielogiczne i niespójne - argumentował obrońca. - Podczas wizji lokalnej nie był w stanie wskazać, gdzie znajdował się w czasie tragedii, gdzie widział oskarżonych. Podał różne miejsca lokalizacji. Pozostali świadkowie nie widzieli, aby Jacek B. był w pobliżu miejsca, gdzie znaleziono Pawła M.
Jeśli chodzi o Marcina P., obrońca stwierdził, iż oskarżony przyznał się do winy. Przebywa w areszcie już 9 miesięcy.
- To już nie areszt, tylko normalny wymiar kary - argumentował adwokat Borzdyński. - To jest sprzeczne z prawem.
Oskarżyciel adwokat Krzysztof Kanty stanowczo odrzucił ten wniosek. Wskazał, że dowodami obciążającymi obu oskarżonych są konsekwentne zeznania Marcina M.
- Niezależnie od tego, gdzie Marcin M. przebywał, mógł widzieć to zdarzenie, choć było dynamiczne - argumentował. - Trzeba też pamiętać, że on też był bity, leżał na ziemi i osłaniał głowę. Obrona chce po prostu zdyskredytować zeznania najważniejszego świadka.
Adwokat Krzysztof Kanty dodał, że oskarżeni są podejrzani o dokonanie czynu zagrożonego wysokim wyrokiem, do 10 lat pozbawienia wolności. Areszt należy utrzymać. Świadkowie widzieli, jak Jacek B. wracał z kierunku, gdzie później znaleziono pobitego Pawła M.
Stanowisko oskarżenia podtrzymała sędzia Marta Wiśniewska.
- Nadal istnieje przesłanka zastosowania surowej kary wobec oskarżonych - wyjaśniała sędzia Marta Wiśniewska. - Za ten czyn grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.