Po celnikach i urzędnikach skarbowych, do protestu szykują się pocztowcy. Dziś ma się zadecydować, czy pracownicy Poczty Polskiej podejmą działania protestacyjne.
Pocztowcy zapowiadają, że zaczną od akcji ostrzegawczej. Jeśli to nie przyniesie skutku, być może zaostrzą protest. Pocztowcy domagają się podwyżek pensji.
Czy więc możemy się spodziewać, że w przyszłym tygodniu do pracy nie wyjdą listonosze, a przy okienku pocztowym nikt nas nie obsłuży? Scenariusz ten, według elbląskich pocztowców, wydaje się mało realny. Jednak w Elblągu za akcją protestacyjną opowiedziało się 92 procent zatrudnionych.
Pocztowcy domagają się podwyżki pensji o 700 zł. Jeśli rokowania z dyrektorem generalnym Poczty Polskiej nie przyniosą pozytywnego skutku, to akcji protestacyjnej możemy się spodziewać nawet w przyszłym tygodniu.
- Dyrektor generalny Poczty Polskiej nie chce z nami rozmawiać o naszych postulatach - wyjaśnia Regina Cysarz, przewodnicząca związku zawodowego pracowników Poczty Polskiej w Elblągu. - Jesteśmy już w sporze zbiorowym, na razie jednak podpisaliśmy protokół rozbieżności. Domagamy się podwyżki o 700 zł brutto do każdej pensji. Jeśli nie dojdziemy do porozumienia, rozpoczniemy akcję protestacyjną.
Jak mówi Regina Cysarz, nie zapadły jeszcze żadne konkretne decyzje co do formy protestu.
- Szukamy mediatora, który będzie pośredniczył w rozmowie pomiędzy nami a zarządem firmy. Na pewno jednak nasze działania nie sparaliżują kraju, a listonosze będą normalnie pracowali - uspokaja.
Niech strajkują do konca roku nawet , ja listy wysyłam InPostem, taniej i na stronie mają sledzenie przesyłek.
Tak, tylko inpost nie dotrze w kazde miejsce Polski - do Warszawy tak, ale do wioski ktorej nie ma w wykazie inpost juz nie... :/ Chocby lezala 6 km od stolicy... :/
To masz pecha , u mnie 90% znajomych jest obsługiwana przez inpost. Poczta zazwyczaj i tak nie dochodzą listy