Nie ma kolizji z programem Natura 2000, dno Zalewu pokrywają nieszkodliwe namuły, kanał nie spowoduje większych zmian zasolenia wód Zalewu. Bardzo prawdopodobne jest, że budowa kanału spowoduje ożywienie środowiska przyrodniczego – na takich wnioskach opiera się raport dot. analizy oddziaływania przekopu Mierzei Wiślanej na środowisko.
23 listopada w Gdyni odbyło się spotkanie Zespołu Roboczego z Wykonawcą Studium Wykonalności Inwestycji „Budowa Kanału Żeglugowego przez Mierzeję Wiślaną”. Głównym tematem spotkania były problemy środowiskowe i ekologia. Przypomnijmy, że Zespół Roboczy reprezentuje przedstawicieli konsorcjum, które powołano w celu realizacji tej inwestycji.
Kierownikiem zespołu zajmującego się analizą oddziaływania na środowisko jest dr Jerzy Jaśkowski, szef Gdańskiego Forum Ekologicznego i red. nacz. pisma Forum Ekologiczne.
Jerzy Jaśkowski przedstawił raport z prac Zespołu. Zakończenie prac Zespołu Środowiskowego w zasadzie doprowadziło do wniosków, których większość osób aktywnie zaangażowanych w sprawy budowy kanału przez Mierzeję się spodziewała.
Główna konkluzja brzmi: nie znaleźliśmy żadnego opracowania nt. zagrożenia ekologicznego, które mogłaby spowodować budowa kanału. Zespół dotarł do około 500 dokumentów i publikacji na ten temat.
Zespół przeanalizował też sytuacje związane z budową i funkcjonowaniem innych kanałów na przestrzeni 150 lat i stwierdził, że wszędzie tam, gdzie wybudowano sztuczny kanał środowisko wyraźnie się ożywiało! Warunki rozwoju przyrodniczego poprawiały się. I takiego skutku należy spodziewać się na Mierzei i na Zalewie Wiślanym.
Najwięcej emocji wywołuje sprawa sieci Natura 2000, która obejmuje zarówno Zalew Wiślany jak i Mierzeję. Natura 2000 uznaje na tych obszarach istnienie sześciu gatunków ptaków za indykatory (wskaźniki) tego środowiska. Żaden z owych gatunków nie ma siedliska na terenie planowanej inwestycji! Nie ma też takowych w rozciągających się wzdłuż brzegów Zalewu szuwarach, które zresztą są systematycznie wypalane przez zbieraczy trzciny.
Przyjmując, że 500 metrowa odległość inwestycji od siedliska jest w zupełności bezpieczna Zespół zarekomendował Skowronki jako najlepszy wariant dla planowanego kanału.
Za Skowronkami przemawia jeszcze inny argument. W tym przypadku tor wodny przez Zalew jest najkrótszy. Ma to wpływ na koszty jego wykonania, eksploatacji i zmniejszenie ryzyka zanieczyszczeń przez płynące jednostki. Co ważne, namuły pokrywające większą część dna Zalewu nie zawierają śladów żadnych substancji niebezpiecznych lub szkodliwych. W dodatku ich głębokość wynosi zaledwie od kilkunastu do kilkudziesięciu centymetrów. To nie tylko minimalizuje ryzyko zanieczyszczenia Zalewu w trakcie wykonywania kanału, ale też otwiera wiele sposobów na wykorzystanie urobku. Zdaniem naukowców jest duże zapotrzebowanie na tą ziemię. Od podwyższania żuławskich wałów (przypominam, że kosztem co najmniej 150 mln euro będzie realizowany projekt kompleksowego zabezpieczenie przeciwpowodziowego Żuław Wiślanych), przez wzmacnianie Mierzei w miejscach, gdzie występuje abrazja, podwyższania jej południowych brzegów, po pomysły budowy sztucznych wysp na Zalewie.
Uczestnicy prac nad koncepcją przyjęli raport z ulgą, a nawet z wyraźnym optymizmem. Obawiano się bowiem ryzyka kolizji z siedliskami ptaków chronionych Programem Natura 2000, czy skutków ruszenia namułów zalegających dno Zalewu. Teraz, śmiało można powiedzieć, że na Zalewie Wiślanym nie grozi nam powtórka z doliny Rospudy.
Jerzy Wcisła, członek Zespołu Roboczego z ramienia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego, podjął już działania, których efektem ma być dotarcie z pełną informacją o uwarunkowaniach związanych z budową kanału przez Mierzeję do osób, w tym przede wszystkim posłów, mogących mieć wpływ na decyzje w tej sprawie. - Pierwsze reakcje są obiecujące, ale na szczegóły musimy jednak jeszcze poczekać – mówi Jerzy Wcisła.