Po blisko 37 latach znalazł się świadek, który twierdzi, że widział zabójców Mariana Sawicza – zastrzelonego, 18 grudnia 1970 r. na schodach baru przy ulicy 1 Maja, elblążanina.
O pojawieniu się takiej osoby poinformował wczoraj na konferencji prasowej Mirosław Kozłowski, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” w Elblągu. Szef elbląskiej „Solidarności” otrzymał list od siostry Mariana Sawicza, w którym krewna ofiary opisała, że do jej rodziny zgłosił się jeden ze świadków tego zabójstwa. - Osoba ta jednak chce zachować anonimowość, dopóki sprawa ta nie zostanie odpowiednio nagłośniona. Dlatego prosimy ją poprzez media, aby zgłosiła się do Zarządu Regionu. Jednocześnie apelujemy do innych świadków wydarzenia z 18 grudnia, by pomogły nam w ustaleniu winnych – mówi Mirosław Kozłowski.
Jak się dowiedzieliśmy, sprawą zajęła się już elbląska prokuratura.
Przypomnijmy, 22-letni elblążanin Marian Sawicz w czasie wydarzeń grudniowych został zastrzelony, na schodach baru przy ulicy 1 Maja w Elblągu. Do dziś nie wykryto winnych tego zabójstwa. Jak przyjęto, do Sawicza strzelali funkcjonariusze MO, choć władze twierdziły, że elblążanin został postrzelony przypadkowo.
Po upadku komunizmu w Polsce skwer, niedaleko którego zginął, został nazwany jego imieniem.
Do sprawy jeszcze wrócimy.
Oświeciło gościa po 37 latach od nieszczęśliwej śmierci to cud który zdarzyć się mógł tylko w IV tej RP. Chyba, że morderce ruszyły wyrzuty sumienia.